Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia bytomskiej rodziny z Rozbarku

Magdalena Nowacka-Goik
Niedziela tutaj - w Rozbarku - pachnie ciastem i kawą. Ale kiedyś, jak wspominają mieszkańcy, przede wszystkim rosołem. Po obiedzie szło się na spacer. A omy (babcie) wykładały na okna pierzyny i stamtąd obserwowały ulice. Gdzie jest tamten świat?

Wchodzę przez bramę na ul. Witczaka 28. Duże podwórko, wokół kamienica, która ma ponad sto lat. A na końcu podwórka urocza altana z ogródkiem. Rośnie pigwówka. Odwiedzam rodzinę państwa Tokarzów. Rej wodzi tu Małgorzata Sprot z domu Tokarz. Obecnie jest na emeryturze. Pracowała od 18 roku życia. Była dyrektorką przedszkola na ul. Axentowicza. Towarzyszy jej mąż Ginter. W ubiegłym roku obchodzili złote gody. Reszta gości to kuzyni, bratowa, część przyjechała z Niemiec. Wśród nich Gerhard Tokarz, który wyemigrował z Bytomia 36 lat temu. Teraz ma prawie 80 lat, ale bardzo dobrze pamięta dawny Bytom. Do wspomnień dołączają się Maria Tokarz i Katarzyna Kuliga. To dzięki nim na chwilę jesteśmy w stanie przenieść się w czasie. Zobaczyć tę dzielnicę, jaką była kiedyś. Ale także porozmawiać o całym Bytomiu. I o tym, jak bardzo się zmienił.

Zaczęło się w 1755 roku
Domownicy wyciągają fotografie, na której jest rodzina Tokarzów jeszcze przed II wojną. Stoją tu, przy tej samej kamienicy, na tym samym podwórku. Na zdjęciu jest też mały Gerhard (chłopiec z kotem) - może mieć 7 lat.
- Nasza rodzina jest w Rozbarku od zawsze. A przynajmniej od 1755 roku, bo do tych przodków dotarliśmy - zaczyna opowieść rodzinną pani Małgosia.
- Ci nasi przodkowie to Błażej i Małgorzata. Może to po niej mam imię? Wiem, że zajmowali się rolnictwem. Następne pokolenie także ogrodnictwem. Potem również ślusarstwem, krawiectwem - opowiada pani Małgorzata. Więzi rodzinne są bardzo mocne. Wszyscy zawsze przywiązywali wagę do tradycji, dbali o jej zachowanie.
Pani Małgosia pokazuje elementy stroju rozbarskiego. Mają ponad sto lat. Korale, serdaczek, chustki-purpurki dla mężatek, odświętne czepce. Gerhard nakłada zimową, rozbarską czapę. To ta sama, którą ma na głowie jego przodek na zdjęciu. Pokazuje - kilku mężczyzn. To bracia Tokarze. Tymczasem panie wspominają śpiewniki. Część również się zachowała. - To tu szukało się wystąpień, toastów na wesela czy przywitanie biskupa - pokazuje pani Małgosia. Autorem śpiewnika z 1900 roku jest Jan Tokarz. To właśnie śpiewnik "Pieśni zabawne dla związku rolniczego w Rozbarku" jest kopalnią wiedzy na temat dawnych mieszkańców i ich codziennego życia.

Piwo z beczkowozu
Jak spędzali wakacje? Gdzie chodzili na spacery?
- Oczywiście w centrum to do Parku Miejskiego - mówią. Ale jechało się też do dzielnicy Dąbrowa Miejska, na ulice Brzezińską czy Siemianowicką. Na kawę czy randkę, szli do restauracji Ludowa w centrum. Na karty, piwo, bilard u siebie w Rozbarku, na ul. Witczaka u Zolmasa. Ale piwo kupowali także do domu.
- Po ulicy jeździł beczkowóz z pysznym, ciemnym piwem - wspominają. - Beczkowóz zatrzymywało się i przelewało piwo do dzbanków. A często przy okazji spotkano mężczyznę, który brał gospodyniom garnki do naprawy i ostrzył noże. A na tańce to oczywiście do Pawelczyka na skrzyżowaniu ulic Alojzjanów i Musialika. Tam były zabawy do białego rana- potwierdzają. A jak nie tańce, to kino. Wśród nich też kino Rozbark. Ale te najbardziej kultowe to Bałtyk, Pokój i Gloria. Oglądali tam najchętniej… filmy radzieckie. - Moje kuzynki były takie, że żadnego nowego filmu nie przepuściły - śmieje się pani Małgosia.
Jesienią więcej siedziało się po domach . I kiedy mężczyźni rozkładali karty, panie śpiewały i darły pierze.
W dzielnicy Rozbark znali się wszyscy. U Lancmana rzeźnika obowiązkowo kupowało się mięso. Tu także była słynna drogeria . - Prowadził ją Mikieta a była tam, gdzie teraz na Witczaka jest poczta - wspomina pani Małgosia. - Pamiętam zapach terpentyny, którą się u niego kupowało. Zapewniał, że dobra, zagraniczna, czeska. I miał jeszcze mnóstwo rodzajów herbat - przypomina sobie. Słynny był też jubiler Hachulski.
U Tokarzów mówiło się w domu po niemiecku i po polsku. - Trzymamy się zwyczajów. Dużo pomaga nam proboszcz od św. Jacka. To dzięki niemu, pokarmy idziemy święcić w strojach rozbarskich. Ten kościół to nasza opoka. Tu zawsze koncentrowało się życie towarzyskie dzielnicy. A my chcemy przekazać chociaż część tradycji dalszym pokoleniom .

**Twoja rodzina od dawna mieszka w Bytomiu? Masz stare fotografie i chciałbyś opowiedzieć o dawnym Bytomiu? Napisz [email protected]

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto