Bytomskie wodociągi czeka prywatyzacja? Pracownicy mają obawy

Bytomskie wodociągi - prywatyzacja w 2014 roku?
Pierwszy raz do opozycji przyłączył się PiS i SLD. Nie chcą prywatyzacji miejskich wodociągów

Wodociągi przejdą w obce ręce

Koniec roku dla pracowników Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego nie jest czasem szampańskiej zabawy. Tuż przed świętami odwołano ze stanowiska wiceprezesa BPK, Jacka Matejczyka . Powód? Oficjalnie nie został podany, nieoficjalnie mówi się, że jest przeciwny prywatyzacji. A inni pracownicy martwią się, co przyniesie dzierżawa wodociągów. I to na piętnaście lat.
- Boimy się przyszłości - mówi wprost Norbert Bednorz, wiceprzewodniczący związków zawodowych NSSZ Solidarność.
- Nie ukrywajmy, każda restrukturyzacja wiąże się z czymś złym, niesie zmiany, najczęściej w postaci zwolnień. Nawet jeśli miasto zawrze taka umowę z operatorem, że w ramach pakietu socjalnego nie będzie zwolnień przez rok czy dwa, to co potem? Przecież operator będzie szukał możliwości zarobku. Już nie mówiąc, iż zapewne będzie chciał dać zatrudnienie swoim ludziom - mówi.
Te i inne argumenty pojawiły się w piśmie pracowników skierowanym do radnych. Związkowcy zwracają uwagę, że operator zapewne podniesie ceny wody, bo będzie chodziło mu o zysk, a nie o społeczną akceptację.
Jest jeszcze dotacja unijna na modernizację - miasto musi rozeznać, czy w przypadku prywatyzacji UE nie zażąda jej zwrotu. Urzędnicy uspokajają, że sprawę dogłębnie rozpoznają i zabezpieczą zarówno pracowników, jak i mieszkańców. Tymczasem członkowie stowarzyszenia Bytomianie Aktywni Społeczni wysłali tydzień temu pismo do UM, prosząc dodatkowe informacje - Chcemy udostępnienia korespondencji elektronicznej ze służbowej poczty prezydenta i wiceprezydentów, dotyczącej dzierżawy BPK lub rozmów z potencjalnymi inwestorami - mówi Dawid Grabowski z BAS.