MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Z wyboru...

ANETA KLIMEK
Tytuł wystawy nawiązuje do słynnej deklaracji solidarności wypowiedzianej przez prezydenta
J.F. Kennedy'ego w 1963 roku: "Jestem berlińczykiem".  LUCYNA USIŃSKA
Tytuł wystawy nawiązuje do słynnej deklaracji solidarności wypowiedzianej przez prezydenta J.F. Kennedy'ego w 1963 roku: "Jestem berlińczykiem". LUCYNA USIŃSKA
To jedno z najciekawszych wydarzeń wystawienniczych sezonu. Wystawa "Berliners", ze względu na rozmiary, podzielona została na dwie części, prezentowane równolegle w Galerii Sztuki Współczesnej Sektor w Katowicach ...

To jedno z najciekawszych wydarzeń wystawienniczych sezonu.

Wystawa "Berliners", ze względu na rozmiary, podzielona została na dwie części, prezentowane równolegle w Galerii Sztuki Współczesnej Sektor w Katowicach (Górnośląskie Centrum Kultury, pl. Sejmu Śl. 2) i w Galerii Kronika w Bytomiu (Rynek 26). Różnorodność przedstawianych form (obrazy, instalacje, obiekty), jak i narodowości twórców zaproszonych do wzięcia udziału w tym projekcie (Niemcy, Polska, Czechy, Finlandia, Francja) odzwierciedla specyfikę multietnicznej metropolii, jaką jest Berlin.

Podczas piątkowego wernisażu Tomasz Struk, pomysłodawca i kurator wystawy, wyjaśniał:

- Uczestnicy wystawy to berlińczycy z wyboru, rezydujący tu dłużej lub przybywający, by realizować zdeterminowane czasowo projekty. Ich prace, obecne w galeriach i instytucjach, uczestniczyły w tworzeniu kulturowego fenomenu miasta. Wystawa ta nie pretenduje jednak do odnotowania jakiejkolwiek grupowej manifestacji.

Tytuł "Berliners" nadany został metaforycznie. Nawiązuje do słynnej deklaracji solidarności wypowiedzianej przez prezydenta J.F. Kennedy'ego w 1963 roku: "Jestem berlińczykiem". Berliners to także popularne niemieckie pączki, którymi częstowano gości wernisażu w obu galeriach.

Wystawa pokazuje duży obszar kondycji współczesnego malarstwa abstrakcyjnego. Mikko Paakkola zaprezentował barwne, pełne skandynawskiego ducha i światła obrazy olejne. Skontrastowano je z niezwykle dynamicznymi pracami Francuza Michela Vincenota. Wiele w nich różnorodnych, wielopostaciowych form i gry kolorów.

- Dzisiaj artysta skłania się do wyartykułowania samego procesu powstawania dzieła, ukazania jego genealogii i tworzywa, z którego się składa - mówi Roman Lewandowski, kurator bytomskiej Kroniki.

Te założenia realizują zarówno Ruprecht Dreher, w swej fascynacji farbą i jej nośnikiem - podłożem, jak i Tomasz Struk, konsekwentnie badający strukturę przylegania formy do powierzchni. Niezmienna pozostaje również fascynacja artysty sześciokątnym kształtem polskich portretów trumiennych, będąca świadectwem konsekwentnej wizji twórczej.

Irmich Tomas trafił do Berlina w 1969 roku, po inwazji radzieckiej na Czechosłowację. Jego prace są efektem wpływu konsumpcyjnej kultury Zachodu. To obrazy organizmy. Mają charakter reliefu, nawet rzeźby, choć farba stanowi istotny element ich ukształtowania. Jednakże jako nośnik wykorzystane zostały zużyte materiały, takie jak filtry do kawy, pozostałości tektury i gąbek oraz gęsta siatka sznurków i włókien konopnych. Również Jacek Ziemiński jest przykładem artysty, któremu pobyt w Berlinie całkowicie zmienił podejście do sztuki. Porzucił malowanie tradycyjnych pejzaży i skierował swą twórczość w stronę niczym nie skrępowanej abstrakcji. Sam autor mówi o swoim malarstwie, że jest ono "badaniem styku materii (stabilność) i światła (energia)". Jego płótna eksperymentują z funkcją obrazu we wnętrzu, łamiąc przyzwyczajenia, dotyczące "wieszania dzieł na wystawie". Niemałe wrażenie robią monumentalne "tablice" Marka Kusia. Początkowo sprawiają wrażenie matryc powielanych mechanicznie, z niewielkimi zmianami elementów. Jednakże po bliższych oględzinach okazuje się, że są to deski-dykty, zakreślane ręcznie, ołówkiem. Różna grubość zastosowanego grafitu tworzy niezwykłą fakturę, z której wyłaniają się ludzkie sylwetki, "moduły człowieka w przestrzeni", jak sam je określa artysta.

Sporym zainteresowaniem cieszyły się prace Leszka Lewandowskiego, kuratora Galerii Sektor I. Są one kontynuacją twórczej działalności, skoncentrowanej na zagadnieniu światła i widzialności. Lewandowski konstruuje mechanizmy igrające z ludzką optyką, ukazujące tzw. kolory urojone, czy też tworząc prace, które można oglądać z zamkniętymi oczami.

W wystawie bierze też udział Piotr Lutyński, artysta znany z oryginalnych pomysłów ekspozycyjnych. Do galerii wpuszczał czasem kury, kaczki czy przepiórki lub zamiast dzieł własnych wieszał na wystawie dzieła swoich przyjaciół. Na "Berliners" skończyło się na jajkach, przepiórczych, a jakże. Umieszczone zostały za szkłem w specjalnych gablotach, wyłożonych stylowym dywanem. W tekście do katalogu wystawy czytamy: "Sztuka wypełnia miejsce między kulturą a naturą. Pracując w osiemdziesiątych latach w Niemczech, Szwecji i Francji, jako robotnik rolny wychowany w mieście, opiekowałem się zwierzętami. Uczestniczyłem w żniwach, przerzucałem tony zboża, pracując jednocześnie nad moimi obiektami; te rzeczy połączyły się".

Uniwersalność prac przedstawionych na "Berliners" daje możliwość porozumiewania się pomiędzy kulturami. Tak istotnego w mieście Berlinie. Tak istotnego we współczesnej sztuce.

Wystawa potrwa do 6 lipca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie żyje Jan A.P. Kaczmarek. Zdobywca Oscara miał 71 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto