(BYTOM) Wczoraj do dyrektorów bytomskich szkół rozesłano telefonogramy o obowiązkowych przeglądach wszystkich studzienek kanalizacyjnych znajdujących się na ich terenie. Policja rozpoczęła także postępowanie wyjaśniające w sprawie poniedziałkowego wypadku 11-letniej dziewczynki, która wpadła do otwartej studzienki na terenie SP nr 33.
Dziewczynce na szczęście nic się nie stało, choć najadła się sporo strachu. Ze studzienki wyciągnęli ją strażacy. Potłuczona i podrapana przebywa w jednym z bytomskich szpitali.
Tymczasem wczoraj policja pod nadzorem prokuratury wszczęła w tej sprawie postępowanie wyjaśniające.
- Zamierzamy sprawdzić czy w tym przypadku można mówić o jakimś zaniedbaniu ze strony dyrektorki szkoły czy też nic takiego nie miało tam miejsca. Niewykluczone bowiem, że pokrywy tych studzienek po prostu stamtąd skradziono. To jest plaga w naszym mieście - powiedział "DZ" Wacław Chajdas, zastępca miejskiego komendanta policji w Bytomiu.
Na miejsce wypadku pojechała także Stefania Wawer, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Bytomiu. Były tam także ekipy Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego, które zabezpieczyły otwarte studzienki. - Wysłałam do wszystkich szkół w mieście telefonogramy z poleceniem sprawdzenia stanu studzienek znajdujących się na terenie należącym do szkoły. Każdą nie zabezpieczoną studzienkę natychmiast zgłaszamy odpowiednim służbom, by nie dopuścić do podobnych wypadków - mówi Stefania Wawer.
Jak twierdzą pracownicy Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego dziennie w Bytomiu uzupełniają średnio po kilkanaście pokryw studzienek. Ostatnio zamiast żeliwnych, studzienki przykrywa się pokrywami z betonu. Żeliwne zbyt szybko są kradzione przez "złomiarzy". - Ci ludzie są sprytni. Nigdy nie sprzedają pokryw do skupu złomu w całości. Zwykle są one wcześniej przez nich potłuczone lub rozbite.
- Kilka dni temu zatrzymaliśmy właśnie mężczyznę, który kradł pokrywy studzienek - twierdzi Chajdas.
Rok temu w Tarnowskich Górach zdarzył się podobny wypadek. Do źle zabezpieczonej studzienki ściekowej wpadło czteroletnie dziecko. Niestety nie udało się go uratować. Dziewczynka na skutek odniesionych obrażeń zmarła w szpitalu. Tarnogórska prokuratura oskarżyła wówczas pracowniczkę Zakładu Budynków Miejskich, odpowiedzialną za utrzymanie studzienek w danej dzielnicy.
- Pokrywa studzienki była wtedy w fatalnym stanie. Przerdzewiała. Kiedy nadepnęła na nią dziewczynka po porostu się załamała i dziecko wpadło do środka. Oskarżyliśmy o nieumyślne pozbawienie życia i narażenie życia na niebezpieczeństwo pracowniczkę firmy odpowiedzialną za utrzymanie studzienek. Grozi za to kara pozbawienia wolności do lat pięciu. Na razie sprawa jest w sądzie - mówi Norbert Brząkała, tarnogórski prokurator rejonowy.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?