Osiedle strachu

Do komisariatu III Policji w Bytomiu, Prokuratury Rejonowej, a także Bytomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej wpłynęło pismo od mieszkańców osiedla usytuowanego między ulicami Matejki, Piłsudskiego, Korfantego i Sokoła. Podpisało je około 60 osób, przyłączyły się Stacja Opieki Caritas oraz właściciele okolicznych sklepów.

Wszyscy zwrócili się z prośbą o zainteresowanie się sytuacją, z jaką przyszło im się borykać. O co chodzi?

Problem narastał od dłuższego czasu.

- Tak na dobrą sprawę, od co najmniej ośmiu lat jesteśmy nękani przez bandę młodych ludzi, którzy szczególnie upodobali sobie nasze osiedle - mówi jeden z mieszkańców. - To zgraja nastolatków. Przychodzą tu każdego dnia wieczorami i rozpoczynają imprezowanie. Głośnym krzykom, przekleństwom i kłótniom nie ma końca. I tak na okrągło. Przecież tego nie sposób wytrzymać - skarży się mężczyzna w średnim wieku.

Najgorsze jest to, mówią ludzie, że regularnie dochodzi tu do włamań do mieszkań, kradzieży, rozbojów i podpaleń śmietników. Mieszkańcy stracili poczucie bezpieczeństwa. Są zastraszeni i bezradni. Boją się odezwać, gdyż zwykle kończy się to stekiem niewybrednych wyzwisk, a któregoś dnia może skończyć się pobiciem.

- Ostatnio usłyszałem: sie ma konfident, daj autograf... - opowiada jeden z mieszkańców bloku przy ul. Matejki.

- Poza tym już kilkakrotnie włamali nam się do mieszkań. W ciągu ostatniego roku ze trzy razy. Nie mogę wyjechać na wakacje, bo mieszkanie zostanie puste. Zastanawiam się, czy po powrocie zobaczę wybite okna czy zgliszcza - stwierdza.

Na osiedlu mieści się ośrodek Caritas Polska. Jego pracownicy na własnej skórze odczuli już nieraz obecność grasującej bandy.

- Regularnie co poniedziałek na naszych drzwiach znajdujemy fekalia czy wymiociny. Wybijanie szyb również nie należy do rzadkości - mówi Joannna, pracownik Caritasu. - Ze trzy miesiące temu trzech nastolatków weszło nam do środka. Jeden z nich, zresztą prawdopodobnie pod wpływem narkotyków, próbował włamać się do naszych pomieszczeń. Pozostali dwaj stali na czatach i kontrolowali sytuację - opowiada. - Kiedyś włamano nam się do samochodu. Wprawdzie samochodu nie skradziono, ale cała stacyjka była do wymiany. Dzisiaj musieliśmy posprzątać po nich puszki po piwie.

Miarka przebrała się podczas ubiegłego weekendu. Wieczorem chuligani zebrali się na rogu ul. Matejki i Piłsudskiego. Tym razem było ich około 20. Kilku z nich przyszło z kijami bejsbolowymi. Zachowywali się głośno i bardzo agresywnie. Nie można było zmrużyć oka. Mieszkańcy wezwali policję.

- Ale nikt nie przyjechał - twierdzą. Policjanci z Komisariatu III odpierają zarzuty.

- Reagujemy na każde wezwanie - mówi oficer dyżurny z Komisariatu III w Bytomiu.

- W takich sytuacjach zawsze wysyłamy radiowóz, który zaprowadza porządek. Osoby, które zakłócają porządek publiczny, są legitymowane i karane w sposób przewidziany przez prawo - dodaje. - Tamtej nocy na pewno wysłaliśmy patrol. Czasami jednak zdarza się, że poprzednia interwencja się przeciąga i przyjeżdżamy z opóźnieniem.

Mieszkańcy nie liczą na cud. Ale mają jeszcze nadzieję, że policja będzie im w stanie zagwarantować choć minimum bezpieczeństwa.

- Czy ockną się dopiero wtedy, gdy znajdą kogoś z nożem w plecach? - pytają.