- Sprawa kolekcji generała Józefa Zająca należy do największych skandali w sferze kultury na Górnym Śląsku powojennym - uważa Jan. F. Lewandowski, autor książki "Przesyłka ze Szkocji", o historii wielkiego daru generała dla naszego regionu. Autor dotarł do aktu darowizny, w którym generał przekazuje swoje zbiory Katowicom, jeśli będą miały już swoje muzeum. W 1957 roku, kiedy kolekcja trafiła do Polski, stolica województwa nie miała żadnego. Ale gdy Muzeum Śląskie powstało w Katowicach w 1984 roku, daru nie przejęło, nie wiadomo dlaczego. 108 obrazów oraz blisko 2 tys. grafik pozostało w Bytomiu. Budowa imponującego gmachu muzeum w stolicy aglomeracji, na terenie po kopalni Katowice, wywołała temat zapomnianej trochę kolekcji. Czy nie jest to lepsze miejsce dla autentycznych drzeworytów Dürera, akwafort Salvatora Rosy i Claude'a Lorraina oraz rycin Vaclava Hollara?
Autentyczność tych dzieł została potwierdzona przez specjalistów, ale co do reszty zdania są podzielone. Brakuje pieniędzy na ich ocenę. I tak cała kolekcja jest zbiorem niezwykłym, mimo że mieszkańcom Bytomia niełatwo się o tym przekonać.
Gen. Zając chciał, żeby kolekcja była oglądana przez ludzi. Przed wojną był dowódcą 23. Dywizji Piechoty w Katowicach, mieszkał tu przez 10 lat i pokochał Śląsk. Na emigracji gromadził kolekcję grafik i obrazów. Wśród wielkich zdobyczy są też kopie, czego nie ukrywał. Jednak zbiór jest najpoważniejszą kolekcją malarstwa europejskiego w muzeach górnośląskich.
Argumenty zwolenników oddania kolekcji Katowicom są konkretne. Jednak Muzeum Śląskie posiada wiele innych atrakcji, a bytomskie muzeum będzie musiało walczyć o sens istnienia. Zabranie temu miastu, któremu wszyscy coś zabierają, tak cennej rzeczy, to kolejny cios.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?