Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co naprawdę dzieje się w Kolegium Nauczycielskim?

DOROTA NIEĆKO, MARCIN ZASADA
Kilka dni temu w prasie zaczęły pojawiać się niepochlebne artykuły o dyrektorze bytomskiego Kolegium Nauczycielskiego, prof. Piotrze Barczyku. Wykładowcy oraz niektórzy studenci zarzucali mu w nich, że prowadzi w szkole ...

Kilka dni temu w prasie zaczęły pojawiać się niepochlebne artykuły o dyrektorze bytomskiego Kolegium Nauczycielskiego, prof. Piotrze Barczyku. Wykładowcy oraz niektórzy studenci zarzucali mu w nich, że prowadzi w szkole "swój folwark", a jego zachowanie często przekracza normy dobrego wychowania.

M.in. chodziło o dyskryminację ciężarnych studentek i podważanie autorytetu wykładowców przy studentach. O to, że zimą trzeba czyścić buty po wejściu do szkoły i że stypendia dla najbiedniejszych wypłacane są... w bonach na jedzenie.

- Profesor często poniżał studentów - opowiada jeden ze studentów, pragnący zachować anonimowość. - Mało tego, dostawało się nawet wykładowcom. Na naszej uczelni wykłady są obowiązkowe, a sala świeciła pustkami. Pewnego razu wpadł na salę i zrugał przy wszystkich prowadzącą wykład. Zaczął na nią wrzeszczeć, że nie potrafi zaprowadzić dyscypliny. Kobieta z płaczem wybiegła z sali.

Postanowiliśmy sprawdzić, co naprawdę dzieje się w Kolegium Nauczycielskim. Profesor Barczyk podejrzewa, że sprawcą zamieszania jest jeden z pracowników.

- Był jeden z nauczycieli, zatrudniony na czas określony - mówi. - Jednak, gdy miał przestać pracować, zaczął się odgrażać. Przy ludziach groził mi, że mnie zdepcze i zniszczy.

Czy to jednak znaczy, że dyrektor zachowuje się bez zarzutu?

- Owszem, zdarza się brak zaliczenia - przyznaje Barczyk. - Ale spraw pozytywnie załatwionych jest o wiele więcej. Postarałem się o stypendia dla studentów, którzy po prostu chodzili głodni. Te stypendia wypłacane były w karnetach, za które można było kupić w internacie śniadanie czy obiad. Rzeczywiście, zimą trzeba omiatać buty ze śniegu. Poprosiły mnie o to sprzątaczki, które nie nadążały ze sprzątaniem. Jeśli zaś chodzi o ciężarne studentki, to ja nie mogę nie przyznać pomocy, jeśli według regulaminu się ona należy.
Niektórym studentom nie podoba się jednak sposób, w jaki odnosi się do nich profesor.

- Niemożliwa jest jakakolwiek polemika - mówi studentka. - Traktuje nas jak śmieci. Poniża podczas wykładów, udowadnia, że nic nie wiemy i robi to w niecywilizowany sposób. Mówi na przykład: "jesteś tępy", albo "ty baranie".

Podobno użył nawet określenia "wieprz" w stosunku do jednej z nauczycielek.

- Nigdy nie zwróciłem się do nikogo "ty wieprzu" - zaprzecza Barczyk. - Prawdopodobnie chodzi o jedną z nauczycielek muzyki. Były drobne spory, ale nie mam zwyczaju tak się zwracać do młodzieży i nauczycieli. Ta pani zresztą złożyła oświadczenie, że to bzdura. Mogę się zdenerwować, ale nie aż tak! Jesteśmy z całym gronem na stopie koleżeńskiej od wielu lat. To wszystko ma mnie zdyskredytować.

- Profesor upatruje sobie ludzi, których po prostu "tępi". Studenci się go boją. Jest apodyktyczny i chamski - kontynuują studentki.

Być może chodziło im o uwagi na temat kurtek, które powinny wisieć w szatni, a nie na oknie, co bardzo denerwuje dyrektora.

- Może nie powinienem nikomu zwracać uwagi i po prostu siedzieć w kancelarii? - zastanawia się Barczyk.
Inną kwestią, która nie podoba się studentom, jest fakt, że w Kolegium pracuje... cała rodzina dyrektora. Profesor nie widzi w tym jednak nic złego.

- Pracuje tu moja żona, która jest nauczycielem resocjalizacji - wylicza. - Ma przygotowanie, pracowała na uniwersytecie, a od dziewięciu lat w Kolegium. Córka jest prawnikiem. Poza nią na to stanowisko nie było żadnego kandydata. Mój syn zajmuje się zaopatrzeniem, wcześniej prowadził punkt ksero. Spełnił wszystkie wymogi i też nie było tłoku na to stanowisko. Od samego początku sygnalizowałem, że jeśli to komuś miałoby przeszkadzać, złożę rezygnację. Po co robić halo, skoro nic się nie dzieje.
W fali krytyki, jaka spadła na dyrektora Barczyka, pojawiły się również bardziej życzliwe głosy.

- Faktem jest, że często odnosi się nieodpowiednio do studentów. Ale z drugiej strony, uczelnia sporo mu zawdzięcza. Czasami może trochę przesadza, ale stara się trzymać studentów twardą ręką dla ich własnego dobra. No cóż, jest jaki jest, ale nikt nie jest doskonały - uważa jedna ze studentek.

- Każdy popełnia błędy, ale można je naprawić - dodaje kolejny student. - Myślę, że nie jest złym człowiekiem.
W czwartek studenci Kolegium Nauczycielskiego złożyli oświadczenie, że absolutnie nie zgadzają się z opiniami na temat dyrektora. M.in. wysłano pismo do Ministerstwa Edukacji Narodowej, popierające profesora, a drugie z prośbą o kontrolę, która wyjaśniłaby wątpliwości. Rada Studentów wyszła także z propozycją zorganizowania dnia otwartego dla dziennikarzy.

- Nie jestem aniołem, ale i nie świnią - podsumowuje profesor Barczyk. - Zgadzam się, że pewne rzeczy robiłem źle, ale nie w ten sposób, jak się pokazuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto