Bajkowe zwierzaki w bytomskim szpitalu nr 2

Cztery z pięciu znajdujących się tam sal już przeszły gruntowną metamorfozę.

Sprawcą kolorowego zamieszania jest Maciej Kot, artysta-plastyk z Dąbrowy Górniczej. Ducha optymizmu chłodnym ścianom szpitalnym nadał w ponad setce polskich lecznic. Teraz przyszła kolej na Bytom. Rodzice przeżywają wielki stres związany z urodzeniem chorego dziecka, który nie trafia w opiekuńcze ręce matki, a pod aparaturę kontrolowaną przez personel 24 godziny na dobę.

- Dlatego odpowiednio przystosowane sale mają na celu zmniejszenie stresu, a w efekcie skuteczną rehabilitacje dziecka oraz zmniejszenie stresu, lęku, agresji u rodziców - tłumaczy Marek Kopczacki, rzecznik prasowy szpitala.

Efekt ponad dwutygodniowych prac na oddziale to nie byle jakie esy-floresy. Każdy, nawet najmniejszy szczegół został dopracowany tak, by skutecznie wpłynąć na psychikę rodziców nowo narodzonych maleństw. - Na oddziale intensywnej terapii znajdują się dzieci urodzone kilka albo kilkanaście tygodni przed wyznaczonym terminem. Podłączone do aparatury maluchy, z którymi nie ma kontaktu cielesnego wywołują w rodzicach lęk - wyjaśnia dr hab. Zenon Piotr Halaba z Oddziału Patologii Noworodka, inicjator projektu.

To jeszcze nie koniec zmian. Najdalej za dwa tygodnie powstanie aranżacja muzyczna i wizualna. - Pierwsze chwile związane z narodzinami maleństwa są szczególnie ważne w życiu jego rodziny, dlatego zdecydowaliśmy się zastosować techniki relaksacyjne. Szum drzew czy śpiew ptaków pozwoli zagłuszyć okropne dźwięki aparatury medycznej - ocenia Kornelia Cieśla, dyrektor szpitala. - Zapraszają do współpracy przy projekcie audiowizualnym psychologów-wolontariuszy.

Pod ogromnym wrażeniem pomysłu są matki. - Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona zmianami. Znacznie lepiej czuję się, gdy otaczają mnie kolory, niż szpitalna biel - mówi Agnieszka Słanina, mama maleńkiej Dorotki.