Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Publiczne toalety w Bytomiu, czyli szalet miejski jak się patrzy [ZDJĘCIA]

Magdalena Nowacka-Goik
Czyste, posprzątane a nawet... pachnące? Czy to możliwe, aby miejskie szalety tak wyglądały? Postanowiliśmy sprawdzić, jaki jest stan bytomskich szaletów publicznych.

W Bytomiu mamy pięć miejskich toalet. Wśród nich są trzy nowe - na placu Wolskiego, placu Sikorskiego oraz skrzyżowaniu ul. Wrocławskiej-Wallisa. Są też dwie odnowione na ulicy Kościelnej i skrzyżowaniu Wrocławska-Chrzanowskiego. My zajrzeliśmy do trzech z nich, zaczynając od toalety miejskiej przy rynku. I od razu zaskoczenia - na plus.

Kabiny posprzątane, nie brakuje papieru toaletowego czy papierowych ręczników. Część dla niepełnosprawnych jest wręcz pokazowa - z mocniejszym ogrzewaniem, dodatkowym fotelem, pledem. Uderza nas miły zapach, jakże inny od kojarzącym się zwykle z publicznymi toaletami.

Wita nas Rozalia Kamionka. To ona z koleżanką dbają o taki wygląd miejskiej toalety.

- Nie potrafimy podchodzić do tego tak, aby tylko było. Zależy nam, aby to miejsce było wzorowe. I miło nam, kiedy potwierdzają to klienci, a mówią, że u nas jest lepiej niż w marketach - mówi z dumą. Zapach? Pani Rozalia codziennie wlewa do kratek płyn, a pomieszczenia spryskuje odświeżaczem.

- To drobiazgi, ale naprawdę wpływają na nastrój. Na święta ustawiamy choinkę - podkreśla.

Toaleta przy Operze Śląskiej to nowoczesna koedukacyjna kabina z przyciskami (i adnotacją, że maksymalnie można z niej korzystać 15 minut). Nie wygląda najgorzej, na podłodze jest jeden papier. Nieprzyjemny zapach. Sprawdzamy kolejną toaletę. Tym razem w parku przy Urzędzie Miejskim. Przyciąga wzrok okrągłym kształtem. Niewątpliwie zabytkowa, ale jak jest w środku? Okazuje się, że bez większych zastrzeżeń.

No, może jedno. Godziny otwarcia. Wieczorem już nie skorzystamy z tego przybytku.

- Część szaletów była otwarta całodobowo, ale ze względu na wandali oraz kradzieże, gmina została zmuszona do ich zamknięcia w godzinach nocnych - mówi Katarzyna Krzemińska, rzeczniczka UM. Ale przyznaje, że mimo to szalety są czasami dewastowane i okradane.

- Z tego powodu gmina na dodatkowe naprawy wydała od początku tego roku ok. 9,5 tysiąca złotych - mówi rzeczniczka.

Utrzymanie jednego szaletu kosztuje ok. 106 tys. złotych brutto za 2 lata. Na ul. Chrzanowskiego i Kościelnej jest stała obsługa, natomiast na pl. Sikorskiego, Wolskiego i ul. Wrocławskiej- Wallisa szalety są sprzątane 3 razy dziennie.

- Szkoda, że zlikwidowano toaletę przy placu Sobieskiego, przecież tak często organizowane są tam imprezy, zwłaszcza dla dzieci - mówi bytomianka Agnieszka Kownacka. Jak tłumaczy rzeczniczka, szalet należał do muzeum, ale do 2006 roku był dzierżawiony przez gminę.

- Dochodziło jednak tam często do zalewania fekaliami i aby to zlikwidować, konieczny byłby potężny i kosztowny remont. Podjęliśmy więc decyzję, aby przestać użytkować szalet - wyjaśnia rzeczniczka. Może mimo to gmina zdecydowałaby się na remont, gdyby nie przeprowadzka jarmarku staroci i dworca autobusowego.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto