Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytom: będzie wyprowadzka z Racławickiej?

Magdalena Nowacka-Goik
Jadąc do Karbia i stojąc na światłach, mijam po prawej stronie pusty plac. Jeszcze niedawno były tu bloki przy Pocztowej i Technicznej. Dziś pusto.

Skręcam najpierw w prawo, potem wjeżdżam na lewo, w małą uliczkę. I jeszcze raz w prawo. Racławicka 30 to szary budynek na samym końcu drogi.

Dziewięć lokali, mieszka tu 14 osób. Niby niewiele, ale to kolejni ludzie w Karbiu, którzy prawdopodobnie będą się musieli wyprowadzić.Ostatecznej decyzji o wyburzeniu jeszcze nie ma. Ale wiadomo, że powiatowy inspektor budowlany ponagla miasto do podjęcia decyzji. Bo robione tam badania geodezyjne wykazują spore deformacje budynku. Remont podobno nie jest ekonomiczny. Miasto będzie musiało się zmierzyć z kolejnymi rozbiórkami.
A mieszkańcy Racławickiej 30? Czy podzielą los sąsiadów z ul. Pocztowej i Technicznej?

Wchodzę do klatki schodowej w budynku z nr 30. Po drodze mijam młodą kobietę. Pytam, czy coś wie na temat wyburzenia tego budynku. - Na razie kazali nam opróżnić strych, więc chyba coś w tym jest - przyznaje. Pukam do pierwszych drzwi.
- Nic nie wiem, tyle co sąsiedzi mówią - odpowiada na moje pytanie wyraźnie zmartwiona kobieta.
- My tu mieszkamy dopiero trzy lata, trudno mi coś mówić o jakiś remontach, ale ja żadnych nie pamiętam - podkreśla.
Na ścianach widać odpadający tynk. Rozmawiam z Andrzejem Matusiakiem. Mieszka tu może siedem lat.
- Wcześniej lokal zajmowała córka z zięciem. Pomagałem im w remoncie. Okna stare, budynek zimny - opowiada. Potem zamienili się mieszkaniami.
- Pęknięć nie widać, bo wszystko jest przykryte panelami. Ale proszę popatrzeć na podłogę w kuchni - widać, jaki jest tu spad - mówi i pokazuje jeszcze z dumą łazienkę, całą w kafelkach.
- Jak się trzeba będzie wyprowadzić, to trudno. Ale ja jestem ubezpieczony i na pewno nie mogę iść mieszkać w gorszych warunkach. Nowe, plastikowe okna, kafelki. No, dużo człowiek w to mieszkanie włożył - podkreśla.

Pan Andrzej jest w sile wieku. Wie, że musi sobie poradzić. Co innego pani Jadzia Bińkowska. Jest po 70. Ona nie ukrywa łez.
- Mieszkam tu ponad dwadzieścia lat. A w samym Karbiu, to od urodzenia. Na Łanowej, Konstytucji i potem tu.
I powiem pani, że ja sobie nie wyobrażam życia w innym miejscu. Jak mi się każą wyprowadzić, to musi to być Karb - mówi. Pracowała najpierw na placu drzewnym przy kopalni Dymitrow, potem 16 lat w Supersamie. Mieszka sama. Dzieci wyjechały do Niemiec. Zdjęcia ich, wnuków - ustawione na kredensie. W kuchni piecyk węglowy.

- Zawsze taki piec miałam. I mieszkania sobie bez niego nie wyobrażam- mówi i pokazuje ładny, kaflowy piec w pokoju. - Od dwóch lat się nim cieszę, jak to teraz zostawić. Tu niedaleko mam działkę. Kiedy przychodzi wiosna, lato, tam spędzam całe dnie. I z tym też miałabym się rozstać? - wzdycha. Najbardziej martwi się, że tak naprawdę nic nie wie. - Jak w gazecie przeczytałam, że chcą ten dom burzyć, to tak mnie w sercu cisło. Na Technicznej miałam sąsiadkę. Z przerażeniem patrzyłam, jak się wyprowadzała i jak ją to bolało. Musiała chodzić do psychologa- wzdycha.
Ale jak mus, to mus. Byle nowe mieszkanie było w Karbiu. Bo to jej miejsce.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto