Złodzieje łańcuszków mają swoje sposoby
- Sprawcy to zazwyczaj młodzi ludzie, w wieku 16-25 lat. Działają zawsze według tego samego schematu – mówi Anna Lenkiewicz z Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu. Jaki to schemat? Wypatruje się kobiet starszych z drogą biżuterią na szyi. Później wszystko dzieje się błyskawicznie. Wystarczy zagadnąć o godzinę, ulicę. Jeden z zatrzymanych opowiadał też o swojej metodzie „na robaka”. Zanim zrywał łańcuszki, mówił do kobiet, że mają robaka, pająka na szyi czy ramieniu, udawał, że chce go pokazać i zrzucić.
Z relacji poszkodowanej
- Zapytał mnie o godzinę, spojrzałam tylko na zegarek i już było po wszystkim – mówi Elżbieta Sochacka, jedna z poszkodowanych. Na policji nie była w stanie podać rysopisu, bo sprawca był zakapturzony. Zwróciła na niego uwagę już wcześniej, najpierw w klatce schodowej bloku, w którym mieszka, później już na podwórzu. - Prawdopodobnie miał mnie na celowniku od dłuższego czasu – mówi pani Elżbieta. Wychodzę zawsze o tych samych porach z psem i poruszam się tymi samymi drogami – dodaje.
Skradziona biżuteria dla pani Elżbiety miała nie tylko wartość majątkową (naszyjnik był warty 2000 zł), ale też sentymentalną. – To był pamiątkowy łańcuszek po mamie, to ma nawet większe znaczenie niż to, ile był wart… - przyznaje Elżbieta Sochacka.
Gra warta świeczki?
Dla złodziei łańcuszków ważna jest faktyczna wartość skradzionych przedmiotów, a ze zgłoszeń pokrzywdzonych wynika, że ta waha się od 300 do nawet 2000 zł. Czy tyle na niej zarabiają? - Zazwyczaj uzyskują za skradzioną biżuterię symboliczne kwoty, a sprzedają ją przypadkowym osobom prawdopodobnie poza terenem Bytomia – mówi Anna Lenkiewicz z KMP w Bytomiu.
Co na to właściciele lombardów i sklepów jubilerskich?
Złodzieje łańcuszków w Bytomiu nie mają co liczyć na sprzedaż skradzionych łupów w lombardach i sklepach jubilerskich. – U mnie żaden młodociany łańcuszka nie sprzeda – mówi Andrzej Danielewicz, właściciel sklepu jubilerskiego w centrum Bytomia. – Od razu mówię, że skup wstrzymany, choć wcale tak nie jest. A trzeba przyznać, że przychodzą i nawet pokazują te zerwane łańcuszki. Bezczelni i totalnie bez wyobraźni – komentuje zachowanie złodziejaszków pan Andrzej.
Zaglądają do jubilera i lombardu, chcą żeby im zważyć łup i powiedzieć, ile ewentualnie mogą dostać pieniędzy. Informacji jednak nie uzyskują - Nawet nie wdaję się w dyskusje z takimi podejrzanymi typami. Zresztą wielu z nich odwraca się na pięcie zaraz jak tylko zobaczą kamerę zwróconą w stronę drzwi – mówi pan Andrzej.
Jak twierdzi, nasilające się kradzieże biżuterii w Bytomiu odbijają się także na jego interesie. – Kiedyś kobiety kupowały u jubilera złoto, teraz otwarcie przyznają, że ze złotym łańcuchem nie ma sensu się pokazywać. Stawiają na srebro i sztuczną biżuterię – opowiada Andrzej Danielewicz.
Złodzieje łańcuszków przychodzą też do lombardów, ale tutaj także nie mają na co liczyć. – Wszyscy jesteśmy już bardzo wyczuleni w tym temacie, bo przecież ostatnio to już plaga tego typu kradzieży – mówi Tadeusz Gera, właściciel bytomskiego lombardu.
10 sierpnia schwytano kolejnego sprawcę kradzieży. I tym razem złodziejem okazał się młody bytomianin. Zerwany łańcuszek 61-letnia poszkodowana odzyskała jednak niedługo po całym zajściu. Policjanci widzieli, jak sprawca ucieka. W jego ujęciu pomógł także mieszkaniec Bytomia. Śledczy z komisariatu ustalili, że mężczyzna dokonał w ostatnim miesiącu kilku takich kradzieży. Bytomianin przyznał się do tych kradzieży. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?