Jakie są bytomskie bazary? Przeczytaj nasz raport

- Targowiska to centralne miejsce na osiedlu, dlatego według mnie mają wielkie znaczenie. Poza tym pełnią praktycznie funkcję historyczną, bo od setek lat skupiają w jednym miejscu wszystkich mieszkańców danej społeczności - stwierdza Zofia Błasiak pracująca na targowisku w Miechowicach.

Targowiska to też prawdziwy tygiel wielonarodowy. Przykładowo buty kupimy u obywatela Ukrainy, natomiast koszulki czy swetry sprzeda nam przedstawiciel Azji. - Jednak najczęściej spotyka się ich na bardzo dużych targowiskach. Na tych mniejszych są rzadszym zjawiskiem, ale to wynika z tego, że jest im trudniej zasymilować się z lokalną społecznością - stwierdza pani Zofia.

Według uchwały rady miasta z 2003 roku każdy sprzedający na targu musi ponosić opłatę. Przykładowo sprzedawca za sprzedaż np. z samochodu czy wozu konnego jest zobowiązany do zapłacenia 12 złotych właścicielowi targu. Miesięczna stawka za handel z z kiosku jest zależna od wielkości zajmowanej powierzchni i wynosi od 300 do 500 złotych.

Targowiska od wielu lat walczą o klientów z rosnącymi jak grzyby po deszczu hipermarketami. W pewnym momencie istniała obawa, że centra handlowe odbiorą wszystkich klientów sprzedawcom handlującym na miejskich placach.

- Jednak tak nie jest. Na targu produkty są jednak tańsze niż w hipermarketach, dlatego klientów tutaj nie brakuje. Tam sklepy oferują zdecydowanie inny asortyment niż ten, który można znaleźć tutaj. Dlatego po pewne rzeczy przychodzi się tutaj, a po inne jedzie do centrum handlowego - przyznaje Ewa Czerniatowicz, również pracująca na miechowickim targu.

Na inną rzecz zwraca uwagę pani Zofia. - W marketach jest zdecydowanie większa anonimowość. Nie zna się sprzedawcy, u którego robi się zakupy. Inaczej niż na targu, gdzie przy okazji zakupów zawsze można miło porozmawiać no i ma się większe zaufanie do sprzedającego - mówi.

Dlatego też na brak klientów nikt na targowiskach nie może narzekać. Pani Zofia w swoim sklepie na co dzień obsługuje około 200 osób, co przy dużej ilości innych budek z różnego rodzaju towarami generuje na targowisku bardzo duży ruch. - Jest to więc doskonałe miejsce dla drobnych złodziejaszków, którzy takich okazji nie mają w zwyczaju przepuszczać - stwierdza pani Ewa. Przyznaje, że w przeszłości padła ofiarą złodzieja.

Jednak na targowisku znajdują swoje miejsce nie tylko złodzieje, ale też lewe towary. Nielegalny alkohol, papierosy bez akcyzy, odzież, to tylko niektóre przykłady towarów, jakie można dostać spod lady na targu. - Całkiem niedawno na Stroszku znaleziono pokaźną liczbę fajek i trochę alkoholu. Znowu w centrum miasta policjanci skonfiskowali ubrania i perfumy - mówi asp. szt. Adam Jakubiak, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu.

Tego rodzaju towary są jednak dość powszechne w takich miejscach. Ciekawsze rzeczy bytomscy policjanci znajdują na targach staroci organizowanych w pierwszą sobotę każdego miesiąca na stadionie Szombierek Bytom. - Tam w nasze ręce trafił półtorametrowy moździerz. Zresztą broń i amunicja należy do najczęściej spotykanych tam towarów. Ponadto znajdujemy zaginione dobra i dzieła sztuki - opowiada Jakubiak.

Targ staroci jest przez policję kontrolowany co miesiąc, ale nie unikają też odwiedzania lokalnych targowisk. - Bo żeby coś znaleźć, trzeba tam po prostu wejść i poszukać. Na szczęście na bytomskich targach nie ma dużo takich towarów. Jeśli się zdarzają, próbujemy wtedy dojść nie do tego, kto sprzedaje, a tego, kto zaopatruje - kończy rzecznik policji.