Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytom : KWK Bobrek-Centrum cały czas strajkuje. Mają duże poparcie

Magdalena Nowacka-Goik
Ponad 600, a w porywach nawet 800 górników pod ziemią, 200 osób (administracja i sortownia) na powierzchni - tak wyglądała wczoraj sytuacja w ostatniej kopalni w Bytomiu, KWK Bobrek-Centrum. Naprzeciw wejścia do kopalni od poniedziałku stoi namiot, są też koksiaki. Natalia Bloch, jedna z organizatorek protestu na Facebooku, zebrała wczoraj przy kopalni 274 zł na składniki do grochówki dla górników. Pracownice administracji robią im kanapki. We wtorek odbyła się specjalna sesja, na której władze miasta i parlamentarzyści, solidarnie wsparli górników.

Łukasz Hebda, górnik, z kolegami i członkami górniczych rodzin malowali wczoraj transparenty na dzisiejszy wielki marsz. - Transparentów jest siedem, a dwa wiszą od poniedziałku na moście przy skrzyżowaniu Wrocławskiej z Kolejową. Te "pójdą" z nami w proteście - pokazuje. - Hasła są różne: "Górnik na dole, chleb na stole" to na początek. Więcej kontrowersji? Proszę bardzo: "Nie liczą się z wyborcami, nazywając nas pajacami". I aluzja do wypowiedzi premier Kopacz deklarującej, że chce być matką dla górników: "Matka niech da dzieciom jeść" - recytuje Łukasz.
Pracuje w tej kopalni od 7 lat. Od kiedy zaczął się strajk, z dziećmi prawie się nie widuje.
- Ale o coś w końcu trzeba walczyć - usprawiedliwia się Łukasz.
Jeden transparent trafił wczoraj do ludzi z namiotu. Wyszli z nim na ulicę przed kopalnię. Skandowali "Rząd do roboty za 1400 złotych". Wśród nich była Beata Kocur. W Bobrku pracuje jej dwóch synów, mąż i zięć.
- Córka przyszła dzisiaj do mnie i mówi "Mama, idziemy pod kopalnię". Zięć wyjechał rano o siódmej i powiedział, że tu mało ludzi i chce mu się płakać. Jak zamkną tę kopalnię, to będziemy bez środków do życia. Trzeba, żeby przyszły kobiety, bo to one dają siłę górnikom. Propozycje przeniesienia do innych kopalń? Mój mąż pracuje na powierzchni, na przeróbce - dla niego nie będzie pracy. Ja już przeżyłam kiedyś takie zamknięcie zakładu pracy, jak mąż pracował w Hucie Bobrek. Zostaliśmy bez niczego. Pięć lat w nędzy żyliśmy. Jest strach, że się to powtórzy - mówi.

Krzysztof Gajowiak, wiceprzewodniczący RM w Bytomiu, był tu do późnego wieczora w poniedziałek, kiedy organizował postawienie namiotu.We wtorek nie spał od 5 rano. Nic dziwnego, pracuje na tej kopalni, działa w związkach.
Spotkaliśmy tutaj też dwóch byłych górników.
Przepracowali tu prawie 30 lat. Przyszli, żeby wesprzeć tych, którzy tu jeszcze pracują.
- Co mają zrobić? Pójść na bruk. Ostatnia kopalnia, ostatnia zakład wielki, nadzieja. W Bytomiu Będzie ruina, bezrobocie totalne - mówi pan Bogdan. Jego kolega, Zbyszek, też tu kiedyś strajkował. To był rok 80. - Wtedy było jeszcze większe zaangażowanie, większa walka - twierdzi. I dlatego też przyszedł tu, aby swoją obecnością podkreślić, że dalej czuje się z tym miejscem związany.

Agata Skurzyńska na chwilę wyszła za bramę. Pracuje w sortowni.

- My sobie nie wyobrażamy, żeby nie było tej kopalni. W Bytomiu mamy największe bezrobocie na Śląsku, co dalej? Nie mamy szans. Siedem lat tu pracuję, byłam przekonana, że tu praca będzie pewna i dopracuję do emerytury. Kiedyś pracowałam w krawiectwie i nie mam szans wrócić, bo nie ma już takich zakładów. Jeśli tyle ludzi zwolnią, to mieszkańcy w obrębie miasta pracy nie znajdą. Co nam pozostaje, zagranicę jechać? Czy to wyjście. Mnie się to w głowie nie mieści. Bytom upadnie – podkreśla.

Damian Bartyla, prezydent Bytomia, na sesji podkreślił, że nie wyobraża sobie likwidacji bytomskiej kopalni.
Dodał, że będzie w zespole, który na zaproszenie premier Ewy Kopacz, ma wypracować plan naprawczy. - Jest światełko w tunelu - zapewniał prezydent.
Jarosław Grzesik, szef górniczej "Solidarności" dziękował władzom za wsparcie, chociaż przestrzegał prezydenta przed zbytnią ufnością w obietnice rządu, przypominając obietnice z listopada. - Pani premier zapytała mnie, czy mam to na piśmie - mówił z goryczą.
Radni zgodnie poparli uchwałę dotyczącą solidarności z górnikami. Nie wyłamała się żadna opcja polityczna, nawet opozycja. Mariusz Wołosz, radny ze stowarzyszenia Bytom Przyjazne Miasto powiedziała do prezydenta, że może na nich liczyć.
Deklaracje złożyli też parlamentarzyści. Natomiast naukowiec z Głównego Instytutu Górniczego, dr Andrzej Kowalski, ekspert, który zajmuje się szkodami górniczymi, mówił o tym, że jeśli nie będzie kopalni, nie będzie miał kto płacić za szkody. Dodał, że eksploatacja w Bytomiu pod śródmieściem potrwa tylko do 1 kwietnia 2015, potem będzie w rejonach Miechowic i Karbia.

Więcej w piątkowym DZ Bytom

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto