Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Romantyczne znalezisko wreszcie wydobyte z podziemnego tunelu

Sylwia Turzańska
Arkadiusz Kuzio-Podrucki i Adam Widera zastanawiają się nad pochodzeniem płyty.
Arkadiusz Kuzio-Podrucki i Adam Widera zastanawiają się nad pochodzeniem płyty.
Dwa splecione pierścionki, nad którymi znajduje się hrabiowska korona, widnieją na żeliwnej płycie, należącej do rodziny Donnersmarcków, którą wykopali pracownicy Pałacu Kawalera w Świerklańcu.

Dwa splecione pierścionki, nad którymi znajduje się hrabiowska korona, widnieją na żeliwnej płycie, należącej do rodziny Donnersmarcków, którą wykopali pracownicy Pałacu Kawalera w Świerklańcu. Kiedy płyta została wykonana i w jakim celu, wciąż nie wiadomo i być może nigdy zagadka nie zostanie rozwiązana.

- Płyta o wymiarach około 50 na 70 cm, tkwiła w ziemi co najmniej kilkadziesiąt lat. Stanowiła zamknięcie włazu do kanału, łączącego Pałac Kawalera z byłym kompleksem tzw. Małego Wersalu - mówi Andrzej Przybylok, dyrektor Gminnego Ośrodka Rekreacji w Świerklańcu. - Miesiąc temu udało ją nam się zlokalizować. Tkwiła w ziemi dość płytko, bo na głębokości około 25 centymetrów - dodaje dyrektor.

Tego rodzaju obiekt mógł stanowić element wystroju wnętrza lub być umiejscowiony na tylnej ścianie kominka. Wiadomo już jednak, że płyta nie jest w żadnym miejscu przepalona. Jest też trzecia hipoteza, że miała służyć jako zamknięcie do krypty - mówi piekarski historyk Dariusz Pietrucha.

Dr Arkadiusz Kuzio-Podrucki, historyk, autor m.in. książki "Henckel von Dennersmarckowie. Kariera i fortuna rodu", rzuca na tę sprawę nieco więcej światła. - Na płycie znajduje się korona hrabiowska, dziewięciopałkowa, co może sugerować, że pochodzi sprzed roku 1901 i może być związana z rozbudową pałacu, tzw. Małego Wersalu w Świerklańcu. Znajdujące się na płycie dwa pierścienie, prawdopodobnie z diamentami, mogą oznaczać, że ma to związek z zawartym małżeństwem. Teraz pojawia się tylko pytanie, którego małżeństwa dotyczy - mówi dr Arkadiusz Kuzio-Podrucki.

Jego zdaniem, ze względu na to, że płyta została odnaleziona na terenie Świerklańca, powinna zostać wykonana na zlecenie któregoś z małżeństw właścicieli Świerklańca. Wybór zawęża się jedynie do najpierw hrabiego, a później od 1901 r. księcia Guido Henckel von Donnersmarcka, który ożenił się dwukrotnie. Najpierw w 1871 r. w Paryżu z Blanką de Paiva, a po jej śmierci, która nastąpiła w 1884 r., poślubił w 1887 r. Katarzynę Slepcovą. Najwięcej tajemnic skrywa właśnie postać Blanki, ukochanej i wielbionej żony Guido.

- O markizie de Paiva wiadomo tyle, że pochodziła z moskiewskiego getta, a w Paryżu, gdzie spotkał ją Guido, była luksusową damą do towarzystwa - wyjaśnia dr Kuzio-Podrucki.

Z kolei po jej śmierci hrabia Guido ożenił się po raz drugi. Tym razem już nie z gorącej miłości, ale raczej z chłodnej kalkulacji. - Po śmierci Blanki, Guido sądził, że to nie w nim tkwi przyczyna, że nie mieli dzieci. Guido po śmierci ukochanej związał się z Rozalią Pareut. Z tego nieformalnego związku narodził się syn Odo Deodatus Tauern - mówi dr Kuzio-Podrucki.

Kiedy okazało się, że Guido może jednak mieć dzieci, ożenił się po raz drugi, właśnie z Katarzyną Slepcovą. Z tego małżeństwa na świat przyszli książę Guidotto i hrabia Kraft.

- Guido był jednak szaleńczo zakochany w pierwszej żonie Blance. Zasypywał ją klejnotami i specjalnie dla niej wybudował pałac w Paryżu, który istnieje do dziś oraz Mały Wersal w Świerklańcu. Ta odnaleziona tablica mogła uwiecznić fakt tego bardziej romantycznego związku, chociaż wówczas, jeśli płyta zostałaby wykonana na pamiątkę ślubu, znajdowałaby się na niej inskrypcja. Bliżej prawdy może okazać się hipoteza, ta płyta miała zamykać niszę z trumną Blanki - przyznaje dr Kuzio-Podrucki.

Jeśli płyta miała znaleźć się na krypcie Blanki, to jedynie w starym mauzoleum, w zamku piastowskim, gdzie markiza została pochowana. W 1945 mauzoleum zostało całkowicie splądrowane, a jego ruiny zostały w 1961 r. wysadzone w powietrze.

Płyta obecnie znajduje się w pracowni konserwatorskiej Adama Widery w Bytomiu. Zostanie zaprezentowana podczas konserwatorium na temat "Świerklaniec - przeszłość, teraźniejszość, przyszłość", zaplanowanego na 9 czerwca w świerklanieckim parku. Adam Widera przyznaje, że płyta prezentuje wysoki poziom odlewniczy, a teraz jedynie zostanie wyczyszczona punktowo, by można było ją zaprezentować na seminarium. Po otrzymaniu zlecenia i zatwierdzenia programu przez Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, pracownicy pracowni konserwatorskiej pomogą jej odzyskać dawną świetność. Plany dyrektora GOR sięgają znacznie dalej. - Będziemy zabiegać o otrzymanie środków na odtworzenie, liczącego około 150 metrów, przejścia z Pałacu Kawalera do piwnic Małego Wersalu - stwierdził Andrzej Przybylok.

Dziennikarze DZ jako pierwsi weszli do podziemi świerklanieckiego parku w 2001 r. Ilona Łuczak, ówczesna dyrektorka GOR, oprowadzała po sekretnych podziemiach Grażynę Kuźnik, dziennikarkę DZ. Opublikowaliśmy wtedy na naszych łamach fotografię zagadkowej płyty, wówczas jeszcze znajdującej się na przykrywie włazu w podziemnym korytarzu.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto