Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzice uczniów wykryli nieprawidłowości w SP 42

Maria Klimczyk
Anna Zadworna, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 42, nie ma sobie nic do zarzucenia. Fot. L. Usińska
Anna Zadworna, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 42, nie ma sobie nic do zarzucenia. Fot. L. Usińska
Ponad 2200 złotych musiała zwrócić gminie bytomska nauczycielka za to, że pobierała wynagrodzenie "kontraktowe", a nie nauczyciela stażysty, jak powinna. Sprawę wykryli rodzice.

Ponad 2200 złotych musiała zwrócić gminie bytomska nauczycielka za to, że pobierała wynagrodzenie "kontraktowe", a nie nauczyciela stażysty, jak powinna. Sprawę wykryli rodzice. Nie podobało im się również to, że nauczycielka jest po marketingu, a uczy matematyki. - Nie zdarzyło się, żeby ktoś nam zwracał pieniądze za bezprawnie pobrane wynagrodzenie - przyznaje Stefania Wawer, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Bytomiu.

Sprawa sięga końca marca. Rada Rodziców Szkoły Podstawowej nr 42 poprosiła Regionalną Izbę Obrachunkową o kontrolę finansową szkoły. Chodziło o zasadność wydatków na wynagrodzenia nauczycieli, a w szczególności wysokości pensji wypłacanej Aleksandrze Turowskiej, nauczycielce matematyki. Turowska "nie posiada kwalifikacji do nauczania matematyki, a mimo to jest zatrudniona i traktowana w sprawach płacowych przez dyrektorkę szkoły Annę Zadworną, jak nauczyciel kontraktowy, z naruszeniem obowiązujących przepisów" - twierdzili rodzice. Na początku kwietnia pismo Rady Rodziców trafiło do bytomskiej Rady Miejskiej. Ta sprawę zbadała i co? Okazało się, że rodzice mają rację.

Turowska, magister po Śląskiej Szkole Marketingu i Zarządzania, ma ukończony kurs pedagogiczny, ale wyłącznie do nauczania teoretycznych przedmiotów zawodowych. Takich przedmiotów uczyła w bytomskim "ekonomiku", gdzie otrzymała stopień nauczyciela kontraktowego.

Chcąc uczyć matematyki w szkole podstawowej, powinna skończyć studia podyplomowe z matematyki. Takich studiów jednak nie miała. Dyrektorka mogłaby ją zatrudnić na czas określony, jako nauczyciela stażystę. Ale tylko wówczas, gdy zgodę na to wyrazi organ sprawujący nadzór pedagogiczny, czyli kuratorium. Problem w tym, że takiej zgody dyrektorka nie miała. Jak się bowiem okazało, nikt kwalifikacji Turowskiej nie sprawdzał. Ani dyrektorka, ani wizytator z kuratorium. W tej sytuacji bytomska RM nakazała dyrektorce zmienić umowę z Turowską oraz zwrócić gminie niesłusznie pobrane przez nią wynagrodzenie.

Anna Zadworna, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 42, nie ma sobie nic do zarzucenia. - Zastosowałam się do wszystkich zaleceń, zwróciłam pieniądze, zmieniłam umowę nauczycielce i otrzymałam zgodę Kuratorium Oświaty na jej zatrudnienie do końca roku szkolnego - mówi. - O co więc chodzi - pyta.

Ano o to, że rodzice o tych wszystkich nieprawidłowościach dowiedzieli się dopiero 6 czerwca, podczas zwołanego przez Zadworną zebrania. "Moje dziecko chodzi do tej szkoły. Zrozumiałam, że matematyki uczyła je pani bez kwalifikacji, prawie przez cały rok. To czego mogła nauczyć" - pytają rodzice w liście, napisanym do DZ.

Kto w szkole podstawowej powinien uczyć matematyki? - Oczywiście człowiek po ukończonych studiach kierunkowych i z uprawnieniami pedagogicznymi - mówi Elwira Barańska-Szczerba, zastępca dyrektora Delegatury Kuratorium Oświaty w Bytomiu. - Takich kwalifikacji ta pani nie posiadała. I dodaje: - Ale dobrze, że zareagowali rodzice. Bo chociaż dyrektorka miała prawo zatrudnić nauczyciela o zbliżonym do matematyki wykształceniu, to oni powiedzieli: prawo prawem, ale my chcemy matematyka.

Dyrektor Zadworna tłumaczy się, że nie zrobiła nic złego, przyjmując specjalistę od marketingu do nauczania matematyki w czwartych i piątych klasach podstawówki. - Matematyczka poszła na emeryturę. Szukałam kogoś na jej miejsce, ale nie znalazłem, więc gdy ta pani przyszła z podaniem o pracę, to ją przyjęłam. Wiedziałam, że nie jest matematykiem, ale zobowiązałam ją do podjęcia studiów podyplomowych. I takie studia podjęła - mówi Zadworna.

Pani dyrektor uważa, że Turowska matematyki uczy dobrze. Skąd to wie? Z hospitacji. - Hospitowałam lekcje matematyki tej nauczycielki. Uczyła dobrze - twierdzi. Sama uczy muzyki. - Ale znam matematykę. Moim dzieciom w domu pomagam w rozwiązywaniu zadań - podkreśla dyrektor Zadworna.

Rodzice twierdzą, że dyrektorka zbierała od nich "lojalki", że nauczycielka jest bardzo dobra. - Żadnych lojalek nie zbierałam - zaprzecza Zadworna. - Gdy dowiedziałam się o skardze, to zorganizowałam zebranie rodziców dzieci z klas czwartych. Zapytałam czy są zadowoleni ze współpracy z tym nauczycielem. Mogli powiedzieć, że nie. Ale nikt tego nie powiedział. Nie było żadnych nacisków - zapewnia dyrektorka. I dorzuca: - Jeśli byli niezadowoleni, to powinni przyjść do mnie. Ale nie! Woleli napisać skargę. Przyznaję, popełniłam błąd. Ale przepisy zmieniają się tak szybko. Nie wiedziałam, że nauczyciel kontraktowy szkoły średniej nie może uczyć w szkole podstawowej.

Aleksandra Turowska też nie ma sobie nic do zarzucenia. Mówi, że przyszła do "dziewiątki", bo szukała pracy. - Miałam przekonanie, że mogę uczyć matematyki - mówi DZ. - Poza tym, byłam nauczycielem kontraktowym, uczyłam w szkole. Czego uczyłam? To zostawiam dla siebie - mówi.

Przypomnijmy, że Turowska uczyła w "ekonomiku" teoretycznych przedmiotów zawodowych. Te przedmioty to m.in. ekonomika, ekonomia, rachunkowość, biurowość i statystyka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto