Mieszkania nie do wzięcia, choć puste

Dzisiaj, jak w każdą środę, Wydział Lokalowy Urzędu Miejskiego w Bytomiu wywiesza wykaz mieszkań, które ludzie oczekujący na komunalne "M", mogą wyremontować na własny koszt. Oczekujących na takie mieszkania jest sporo, bo ponad trzy tysiące. Do tego dochodzi jeszcze lista kandydatów na lokale socjalne i wyremontowane.

Między innymi znajdują się na niej nazwiska ludzi, którzy mieszkają w budynkach do wyburzenia. I chociaż lista lokali do remontu jest spora i można wybierać te, którymi jesteśmy zainteresowani, bytomianie narzekają, że tak naprawdę... nie ma w czym wybierać. - Kiedy przechodzę przez miasto, widzę sporo pustostanów. Nie ma prawie kamienicy, w której nie byłoby brudnych okien. A to znak, że nikt tam nie mieszka. Tymczasem tych mieszkań nigdy nie ma w spisie! To czyste marnotrawstwo - denerwuje się pani Katarzyna, która na gminne "M" czeka już ponad rok..

- Na wykazie wiszą tylko te lokale, które odzyskuje zarządca, czyli ZBM - powiedziała nam Paulina Grobelny, zastępca naczelnika Wydziału Lokalowego w bytomskim UM. - Ale są lokale tylko z pozoru puste. Niektórzy lokatorzy nadal opłacają czynsz, choć już dawno nie mieszkają w budynku. Takich mieszkań nie można odzyskać, a potem przydzielić komuś innemu.

Nieco inaczej widzi sprawę Adam Tatarczuch, prezes Zakładu Budynków Miejskich, który do czerwca zgłosił urzędowi 339 pustych lokali. - Pustostanem mogą być też lokale, które są w tak fatalnym stanie technicznym, że właściwie nie nadają się na mieszkania - mówi Tatarczuch.

Takich mieszkań nie można przekazać oczekującym na przydziały ludziom, bo gmina nie ma pieniędzy na ich wyremontowanie. Jeśli nawet uda nam się zdobyć lokum do remontu, to nie możemy liczyć na to, że gmina w jakikolwiek sposób nam pomoże.

- Lokator przeprowadza remont całkowicie na własny koszt, nie może też liczyć na ulgi w czynszu - podkreśla Grobelny.