Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Love is in the air w Operze Śląskiej czyli "Romeo i Julia" odsłona druga

Magdalena Nowacka-Goik
Fot. Marek Grotowski/mat. Opera Śląska
Love is in the air w Operze Śląskiej czyli "Romeo i Julia" odsłona druga. Luty upływa w Operze Śląskiej pod znakiem miłości. Walentynki, które były niedawno, to doskonała okazja, aby utrzymać się w romantycznym klimacie i zobaczyć spektakl "Romeo i Julia" w reżyserii Michała Znanieckiego, pod kierownictwem Bassema Akiki.

Opera, którą stworzył Ch. Gounod, miała swoją premierę pod koniec października ubiegłego roku i na dobre zagościła w repertuarze bytomskiej sceny.
Nawet jeśli już ją widzieliśmy, warto wybrać się na nią co najmniej jeszcze raz, aby odkryć kolejne walory i zobaczyć, jak zmiana obsady (inna niż premierowa) może wpłynąć na odbiór tego samego spektaklu.

W piątkowej (16 lutego) wersji mamy przede wszystkim inną Julię i innego Romeo. W wersji premierowej wystąpili Ewa Majcherczyk i Andrzej Lampert, tutaj na scenie mogliśmy podziwiać Ewelinę Szybilską i partnerującego jej Sang-Jun Lee. O ile oglądając pierwszą parę, byłam zachwycona przede wszystkim Julią, tu zdecydowanie na plan pierwszy wybija się tenor z Korei Płd. Nie ukrywam, że byłam ciekawa jakim Romeo będzie człowiek Orientu. I...jest wyjątkowy. O ile Andrzej Lampert z pewnością może bardziej wizualnie pasuje do tej roli, głos też świetny, to jednak "rozwija" się na scenie powoli i powoli nabiera dojrzałości w kreowaniu roli.

Natomiast Sang-Jun Lee jest dojrzałym mężczyzną już od pierwszej sceny. Tę dojrzałość słychać w jego głosie oraz interpretacji. Mimo że oboje z Julią są bardzo młodzi i naturalną rzeczą jest ich pewna naiwność, to w miłości wyśpiewanej przez Sang-Jun Lee tej naiwności nie znajdziemy. Obsadzenie go w roli szekspirowskiego kochanka pozwala odkryć mentalną, kulturową różnicę i to jest doskonałe. Oczywiście niezaprzeczalne są tu jego walory głosowe, które odkrywamy po kolei w danej scenie. Najbardziej, moim zdaniem, widać to w dwóch: pod balkonem Julii i w arii, którą Romeo śpiewa nad jej trumną.

Ewelina Szybilska jest przy nim bardziej skromną Julią, inną niż ta, którą kreuje Ewa Majcherczyk. Śpiewa perfekcyjnie (technika doskonała), ale mamy wrażenie, że jest nieco introwertyczna. Nie pokazuje całej siebie. To jest na etapie niuansów, ale widocznych. Co nie oznacza, że jest gorszą Julią. Ewy Majcherczyk gra całą sobą, Ewelina Szybilska jest w tej grze bardziej oszczędna.

Zapewne takie połączenie, dobranie par, było mocno przemyślane. Jest jeszcze trzecia Julia, Dorota Gibiec-Kurowska, ale na razie nie miałam okazji zobaczyć jej w tej roli.

Chociaż clou tej historii stanowią Romeo i Julia, to kolejne obejrzenie tej opery, to także zwrócenie uwagi na tych, którzy grają role drugoplanowe.
Przede wszystkim, bardziej pokazał się Paweł Konik, jako Mercutio, wierny przyjaciel Romeo. I tu przyznaję: podczas premiery jego rolę przysłonił mi nieco paź Stefano, czyli Michał Sławecki ( o tym, dlaczego, piszę w recenzji premiery- link poniżej - przyp. red). Tym razem na scenie pazia gra Anna Noworzyn-Sławińska. I jednak to, że jest kobietą, trochę mi tu przeszkadza. Michał Sławecki ma niesamowicie wyrazistą osobowość, a jeśli dodamy do tego jeszcze jego naprawdę magiczny kontratenor, to naprawdę trudno z nim rywalizować. I Anna Noworzyn-Sławińska nie próbuje tego robić, swoją rolę odgrywa ładnie, ale bez fajerwerków. Paweł Konik natomiast dobrze wypada nie tylko wokalnie, ale również aktorsko, przekonujący w pojedynku o honor przyjaciela.

Są opery, które oglądamy i czujemy, że mają w sobie tajemnicę, głębię ("Moc przeznaczenia" Verdiego), są i takie jak "Ubu Król" Pendereckiego - świetny przykład współczesnej opery buffa. "Romeo i Julia" Charles’a Gounoda to opera romantyczna, posiadająca wszystkie elementy baśni. Michał Znaniecki wydobył z niej jak najwięcej elementu magicznego, onirycznego. Kreatywność i inteligencja reżysera plus jego logiczny zmysł dało świetne połączenie. Znany z ogromnych, plenerowych widowisk potrafił poradzić sobie na kameralnej scenie Opery Śląskiej, otwierając ją dzięki wykorzystaniu projekcji świateł i loży bocznych. Obiecał też, że wróci tutaj z kolejną wersją tej opery (po zakończeniu przebudowy sceny). Już nie mogę się doczekać. Więcej o walorach spektaklu, także muzycznych w linku poniżej.

Na koniec kilka uwag, pozornie nie do końca związanych z samym spektaklem. Pisałam już o tym kiedyś, ale po odzewie, który miałam i prośbach, powtarzam: na widowni nie jemy i nie pijemy. Dotyczy to także kawy w papierowych kubkach czy wody mineralnej. W przerwie czynny jest bufet i zapewniam, że spokojnie tej kawy się doczekamy i wypijemy (panie były trzy i obsługa bardzo sprawna). Jeśli jednak nam się to nie uda, trudno, zostawiamy. Pomijam kwestie oczywiste, jak przeszkadzanie innymi i brak szacunku dla artystów. To, że w kinach przyzwyczajono nas (a wręcz jesteśmy namawiani) do picia coli i jedzenia popcornu, nie oznacza, że tak samo można to robić w operze czy teatrze. Na szczęście większość widzów to rozumie. Ale są wyjątki, które dziwnym trafem zawsze jakoś zauważę.

Opera jest dla wszystkich. Także dla widza, który zjawia się tu okazjonalnie. Trudno więc się dziwić, że jest tu nieco zagubiony. I słyszmy np. że nie wszystko jest dla niego zrozumiałe. Polecam więc przygotować się do odbioru, przeczytać chociaż program. Znajomość libretta pozwala nam głębiej odebrać spektakl operowy, lepiej zrozumieć, bardziej skupić się na jego innych aspektach. Przeżyć tę operę. A potem...przyjść jeszcze raz. I znowu odkryć coś nowego.

Najbliższe spektakle: 17,18, 25.02 - godz. 18

Romeo i Julia - premiera w Operze Śląskiej

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego TYDZIEŃ

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto