MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Budowlana samowolka mogła spowodować śmierć 35-letniego mężczyzny

Sylwia Turzańska
Przedstawiciele zarządcy budynku, Paweł Gwóźdź, Robert Pawłowski oraz st. kapitan Andrzej Borguł, sprawdzają stan budynku. Fot: Lucyna Usińska
Przedstawiciele zarządcy budynku, Paweł Gwóźdź, Robert Pawłowski oraz st. kapitan Andrzej Borguł, sprawdzają stan budynku. Fot: Lucyna Usińska
Minuty zadecydowały o tym, że jeden z mieszkańców bloku przy ul. Jaronia w Bytomiu wciąż żyje. Skończyło się jedynie na zatruciu tlenkiem węgla, choć gaz mógł 35-latka zabić.

Minuty zadecydowały o tym, że jeden z mieszkańców bloku przy ul. Jaronia w Bytomiu wciąż żyje. Skończyło się jedynie na zatruciu tlenkiem węgla, choć gaz mógł 35-latka zabić. Kiedy jego żona przedwczoraj wróciła do domu, okazało się, że mężczyzna stracił właśnie przytomność. W mieszkaniu i w całym budynku natychmiast otworzono wszystkie okna oraz powiadomiono straż pożarną i pogotowie.

— O 17.43 odebraliśmy zgłoszenie, że mężczyzna prawdopodobnie zatruł się w mieszkaniu tlenkiem węgla i jest nieprzytomny — relacjonuje ktp. Adam Wilk, rzecznik prasowy Powiatowej Straży Pożarnej w Bytomiu.

Już przewietrzyli

Cztery minuty później strażacy byli już na miejscu. Zabrali ze sobą sprzęt do udzielania pierwszej pomocy oraz multiwarn II, który służy do mierzenia zawartości tlenku węgla.
– Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, mężczyzna odzyskał już przytomność. Podaliśmy mu tlen, a pogotowie zabrało go do szpitala — mówi Wilk.

Okazało się, że najwięcej tlenku węgla jest na wysokości drugiego piętra, tam, gdzie zasłabł lokator. Stężenie tlenku węgla było tylko lekko przekroczone, bo budynek już udało się przewietrzyć.
Co spowodowało ulatnianie się tlenku? Najpewniej to, że jeden z lokatorów mieszkających na parterze rozpalił piec, który znajduje się w piwnicy. — Prawdopodobnie nieszczelne były przewody kominowe — mówi Wilk.

Kominiarz skontroluje

Wczoraj przedstawiciel zarządcy budynku, czyli Agencji Nieruchomości „Orzeł”, razem ze strażakami próbowali rozwikłać zagadkę rozprzestrzeniania się czadu. — W ubiegłym roku przeprowadziliśmy kontrolę przewodów kominowych i przewody kominowe były drożne — mówi Robert Pawłowski, dyrektor ds. technicznych w Agencji Nieruchomości „Orzeł”, pokazując dokumenty.

Jak się jednak okazuje, lokator mieszkający na parterze, bez pozwolenia wybudował piec do centralnego ogrzewania. — Lokator nie posiadał zgody na lokalizację pieca — mówi Pawłowski.
Inni mieszkańcy bloku przy ul. Jaronia są zszokowani tym, co się stało. — Nikt nie dba o ten budynek. Cały się sypie. A teraz jeszcze wydarzyło się coś takiego — denerwuje się Danuta Romaniszyn. — Nikt nie zwraca uwagi na to, co robią lokatorzy.

Zarządca budynku zwrócił się już do firmy kominiarskiej o przeprowadzenie kontroli. Jeśli potwierdzą się przypuszczenia, że lokator nielegalnie postawił piec, wystąpią w tej sprawie do powiatowego inspektoru nadzoru budowlanego.


Elżbieta Kwiecińska - powiatowy inspektor nadzoru budowlanego

W chwili, kiedy otrzymam od zarządcy zgłoszenie razem z ekspertyzą kominiarską, ze wskazaniem nieprawidłowości i potwierdzą się przypuszczenia, że lokator wybudował i podłączył piec nielegalnie, wystąpię o usunięcie nieprawidłowości, które spowodowały zagrożenie życia. Poza tym lokatorowi grozi grzywna w wysokości do 500 złotych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja z Kenii kontra gangi terroryzujące Haiti

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto