Wypadek na autostradzie A1: Sobotni wypadek na bytomskim odcinku autostrady A1, w którym zginął 39-letni mężczyzna, być może nie był wynikiem ludzkiego błędu, a celowym działaniem.
Jak wyjaśnił nam asp. Marek Broszkiewicz, dyżurny komisariatu policji autostradowej, na autostradę dość trudno jest wjechać pod prąd przypadkowo. - Jeśli ktoś jednak pod prąd wjeżdża, to robi to świadomie - wyjaśnia.
JAK TO MOŻLIWE, ABY KTOŚ WJECHAŁ NA AUTOSTRADĘ POD PRĄD?
Pytania ws. wypadku na autostradzie A1 w Bytomiu się mnożą. Przypomnijmy, że w sobotę około godz. 16.40 na autostradzie A1 na wysokości ul. Celnej w Bytomiu 39-letni kierowca samochodu osobowego jechał pod prąd i z dużym impetem uderzył w jadącego naprzeciwko niego tira. Kierowca "osobówki" zginął na miejscu, a ruch na tym odcinku autostrady był zablokowany do godz. 4.30 nad ranem w niedzielę
Jak podkreślił rzecznik bytomskiej policji asp. Tomasz Bobrek, na tym odcinku wcześniej nie dochodziło do zbyt wielu wypadków, a zwłaszcza tak tragicznych. Czy jest możliwe wjechanie pod prąd na samą autostradę?
Jak mówi Marek Broszkiewicz z policji autostradowej, jest to możliwe, ale tylko w sytuacji, gdy ktoś nie zastosuje się do znaków.
- Bywało kilka takich zgłoszeń, ale ich wcześniej nie ujawnialiśmy - mówi Broszkiewicz. - Nie znam jednak przypadku, by ktoś zrobił to przypadkowo - tłumaczy.
ZOBACZ WIĘCEJ:
Makabryczny wypadek na autostradzie A1. Kierowca jechał pod prąd. Zginął na miejscu [ZDJĘCIA]
Czy 39-latek chciał w ten sposób popełnić więc samobójstwo? To wyjaśni śledztwo prowadzone przez bytomską policję.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?