Wojenny strach?

Dziś o 2.00 czasu polskiego minął termin ultimatum, które prezydent Stanów Zjednoczonych, George W. Bush dał Saddamowi Husajnowi i jego rodzinie. Iracki dyktator miał 48 godzin na opuszczenie państwa, bo w przeciwnym wypadku będzie z niego usunięty siłą. Wiadomo już, że ultimatum zostało odrzucone i potępione przez syna Saddama, Udaja. W nocy na Irak spadły amerykańskie bomby.

W Polsce ze względu na groźbę wojny podwyższono m.in. ochronę ambasad i innych instytucji zagranicznych. Należy też się spodziewać wzmożonych kontroli na granicach i zwiększonej gotowości centrów kryzysowych w województwach. Nasze władze podkreślają jednak, że nie ma żadnych sygnałów, które świadczyłyby o bezpośrednim zagrożeniu kraju.

W samym Bytomiu istnieje ponad 300 schronów, gotowych do przyjęcia ludności. W Tarnowskich Górach jest ich jedynie 40. Większość działań Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego ma jednak charakter rutynowy.

- Mówimy tu o zagrożeniu dwojakiego rodzaju. Po pierwsze chodzi o atak lotniczy, mało prawdopodobny, bo nasz kraj nie jest stroną w tym konflikcie. Trzeba jednak przyznać, że schrony, którymi dysponujemy, na pewno nie ochronią ludzi od każdego ataku. Były one budowane w zupełnie innych czasach, gdy używano innych środków rażenia, i inny był sposób prowadzenia wojny. Ostatnie schrony wybudowano w Bytomiu we wczesnych latach 70. Potem władze odeszły od tej koncepcji - wyjaśnia Andrzej Głogowski, naczelnik wydziału. - Nie można, niestety, wykluczyć możliwości ataków terrorystycznych. Odpowiednie służby są przygotowane na każdą ewentualność. Dobrym przykładem albo chociaż namiastką tego, była sobotnia akcja ratownicza po zawaleniu się kamienicy przy ulicy Wesołej. Była szybka i sprawna. Nasze społeczeństwo nie może ulegać psychozie. Mieliśmy już wiele telefonów świadczących o niepokoju wśród ludzi, jednak strach w tym wypadku ma wielkie oczy. Na pewno wojna atomowa nam nie grozi.

Fabryka Sprzętu Ratunkowego i Lamp Górniczych "Faser" w Tarnowskich Górach nie będzie wprawdzie realizować zamówień ambasad na produkcję masek gazowych. Ale jest przygotowana na wypadek ataku bronią chemiczną.

- Żałujemy, że nie przyjęto naszych ofert. Nasz sprzęt jest bardzo nowoczesny i gwarantuje pełne bezpieczeństwo. Produkujemy maski gazowe, kaptury przeciwchemiczne i aparaty tlenowe - informuje Janusz Wachla, dyrektor ds. technicznych w "Faserze".

W akcji zbrojnej raczej na pewno nie wezmą udziału żołnierze jednostki V Batalionu Chemicznego im. gen. Leona Barbeckiego z Tarnowskich Gór.

- Realizujemy normalne szkolenia, zgodne z zaplanowanym harmonogramem. Nasz wczorajszy dzień gotowości bojowej był typowym rutynowym przedsięwzięciem szkoleniowym - wyjaśnia ppłk. Jerzy Błaszkowski, dowódca jednostki. - Jeśli będziemy mieli odpowiednie rozkazy, przygotujemy się do tego. Na razie jednak do Iraku jadą żołnierze z Brodnicy.

Ppłk dypl. Krzysztof Żabicki, zastępca dowódcy I Śląskiej Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej w Bytomiu, uważa, że jedynym zagrożeniem, którego możemy się obawiać, są ewentualne ataki terrorystyczne.

- Ludzie na razie raczej o tym nie myślą. Nie zdają sobie z tego sprawy, ponieważ dotyczy to miejsc bardzo dla nas odległych. Wszyscy śledzą całą tę sytuację z ciekawością, gdyż mało kto ma doświadczenia związane z wojną - twierdzi.