Wilczek pyta, nikt nie odpowiada

Wielkie inwestycje drogowe w Bytomiu i duże kłopoty tych, którzy w ich obrębie mieszkają lub mają firmy. Budowa stacji benzynowej Neste jednych cieszy, drugich wkurza do granic możliwości.
Chodzi o bałagan na ulicy Konstytucji i Celnej.

Do zeszłego poniedziałku były to drogi dwukierunkowe. Jechało się nimi z Krakowa do Wrocławia i z Wrocławia do Krakowa. Czyli po bytomsku: z Dąbrowy do Karbia i z Karbia do Dąbrowy. Jest to też objazd dla drogi krajowej nr 4, dla ruchu tranzytowego - w tym pojazdów ciężkich, powyżej 3,5 tony. Od zeszłego poniedziałku są to drogi jednokierunkowe. Można nimi jechać tylko z Dąbrowy do Karbia, czyli z Krakowa do Wrocławia. Kierowcy jadący przez Bytom z Wrocławia do Krakowa muszą teraz jechać przez centrum miasta. Wszystko przez stację benzynową Neste, która powstaje w rejonie skrzyżowania ulicy Konstytucji z Wrocławską, przy MacDonaldzie. To do tej stacji budowany jest tzw. prawoskręt.

Tak się jednak składa, że w rejonie Celnej mieści sporo firm, do których teraz nie można dojechać po staremu. – Moi klienci nie mogą do mnie dojechać. Brakuje informacji, nie ma żadnych oznakowań. Jadą więc przez centrum Bytomia. A to około ośmiu do dziesięciu kilometrów dalej – mówi Jerzy Wilczek, właściciel Studia Modena przy ul. Celnej 11.

Tak go to wkurzyło, że wykonał parę telefonów. – W Zarządzie Dróg i Mostów dowiedziałem się, że to inwestor miał poinformować ludzi o utrudnieniach w ruchu. Że jest to jeden z punktów wydania decyzji o warunkach zabudowy. Ale do dziś nikt nikogo o niczym nie informował – mówi biznesmen.
Potem Wilczek zadzwonił do Wydziału Gospodarki Miejskiej i Inwestycji Urzędu Miejskiego. – Pan naczelnik stwierdził, że tak jak my możemy prowadzić działalność gospodarczą, tak mogą to robić i inne jednostki. I że on, ze względu na bezpieczeństwo ruchu i inne kryteria podjął decyzję o zamknięciu ulicy. Gdy zapytałem, dlaczego inwestor nie poinformował nas o utrudnieniach, powiedział, że nie wie. I że jest to błąd. Ale niczego więcej się nie dowiedziałem – mówi Wilczek.
Wilczek postanowił więc napisać do prezydenta Bytomia skargę na decyzję Wydziału Gospodarki Komunalnej i Inwestycji. Dziwił się bowiem, że ktoś wydaje kosztowne dla miasta i jego mieszkańców decyzje. – Czyż dla jednej stacji benzynowej można na cały miesiąc zatrzymywać ruch tranzytowy? Przecież cały tranzyt „leci” przez to biedne, zdewastowane miasto. Jak można się na coś takiego zgodzić – pyta Wilczek. Na skargę dotąd nie ma odpowiedzi.
Zdaniem bytomskiego biznesmena można było całą rzecz załatwić inaczej. Np. zastosować sygnalizację świetlną w obrębie budowy i pozwolić na wjazd w ulicę Celną samochodom do 2,5 tony. – Prace związane z budową zjazdu można prowadzić w wykopach, w tak zwanych przeciskach drogowych, nie potrzeba wtedy dewastować całej nawierzchni. Dla inwestora to droższe rozwiązanie, ale dla miasta i kierowców korzystniejsze – podkreśla Wilczek
I jest jeszcze jeden aspekt całego zamieszania. Brak oznakowania objazdów. Ludzie, którzy nie znają Bytomia po prostu się w tym wszystkim gubią. – Nikt tu nie może trafić. W ciągu dwóch tygodni moje straty wyniosą około dziesięciu tysięcy złotych. Inni stracą przez ten bałagan jeszcze więcej – podkreśla Wilczek.