MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Walka o DSD

DOROTA NIEĆKO
Każdy narciarz, zjeżdżający z bytomskiego stoku, musi mieć poczucie bezpieczeństwa.
Każdy narciarz, zjeżdżający z bytomskiego stoku, musi mieć poczucie bezpieczeństwa.
Jurajska Grupa GOPR-u zażądała natychmiastowego zamknięcia stoku Dolomity-Sportowa Dolina w Bytomiu. Pismo z żądaniem wysłano do prezydenta miasta 27 stycznia.

Jurajska Grupa GOPR-u zażądała natychmiastowego zamknięcia stoku Dolomity-Sportowa Dolina w Bytomiu. Pismo z żądaniem wysłano do prezydenta miasta 27 stycznia. Jurajski GOPR twierdzi, że narciarze nie są na stoku bezpieczni.

- Moja reakcja sprowokowana jest w głównej mierze przez dziennikarzy, którzy pytali, czemu nic nie robimy, a stok istnieje i są tam wypadki - mówi Piotr Van der Coghen, naczelnik Grupy Jurajskiej. - Posłaliśmy do Bytomia ratowników. Naszym zadaniem nie było negocjowanie z kierownictwem wyciągu, lecz przyjrzenie się, jak ten biznes działa i wyrażenie opinii.

Ratownicy Van der Coghena odkryli w Dolomitach nieprawidłowości. M. in. na trasie wyciągu brakuje tras ucieczkowych. Kiedy narciarz wypadnie z wyciągu, nie ma się jak wycofać. - Gdyby komuś coś się stało, to jest sprawa karna - przekonuje Van der Coghen.

Przepisy nie nakładają na właściciela stoku obowiązku kontaktowania się z GOPR-em, przed otwarciem trasy. Rozporządzenie Rady Ministrów z 6 maja 1997 roku w sprawie określania warunków bezpieczeństwa w górach mówi za to, że w przypadku zagrożenia stok należy zamknąć, a informację tę podać do wiadomości publicznej. Przepisy mówią też, że za bezpieczeństwo na stoku odpowiada właściciel.

Okazuje się jednak, że "Dolomity" były kontrolowane przez goprowców, tyle, że z grupy beskidzkiej i trochę później. Jurajski GOPR odwiedził Sportową Dolinę 31 grudnia, beskidzki pod koniec stycznia. Grupa beskidzka nie stwierdziła nieprawidłowości. Uchybienia, które znaleziono, zostały usunięte.

- Byłem tam osobiście pod koniec stycznia - mówi Jerzy Siodłak, naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR. - Wizytę złożyliśmy na zaproszenie właścicieli obiektu, odebraliśmy stok, można z niego bezpiecznie korzystać.

Siodłak uważa, że jego ocena stoku była prawidłowa.

- Ratownicy beskidzcy mają największe doświadczenie - podkreśla. - Ludzie szkolą się w Austrii i Szwajcarii.
Obecnie w "Dolomitach" jest już oficjalna Stacja Ratownictwa Górskiego. Umowę z grupą beskidzką podpisano 24 stycznia. W dni wolne od pracy dyżuruje tu jeden ratownik albo nawet dwóch.

- Zrobiliśmy wszystko, co możliwe - twierdzi Andrzej Rozalewicz, rzecznik "Dolomitów" Sportowej Doliny. - Protokół odebrania trasy sporządziła grupa beskidzka. Podpisaliśmy również umowę z ratownikami w sprawie założenia punktu ratowniczego. Ale złożyliśmy też zażalenie do zarządu GOPR-u, do pana Jacka Dębickiego, na nieetyczne postępowanie grupy jurajskiej. Nikt ich nie zapraszał na odbiór, mogliśmy wybrać między grupą jurajską a beskidzką. Z doświadczeń naszych instruktorów wynika, że ratownicy beskidzcy są najlepsi. Z Grupy Jurajskiej nikt do nas oficjalnie w ogóle nie przyszedł. Protokół natomiast dostaliśmy w piątek.

Rozalewicz tłumaczy także, że wcześniej nie starano się o odbiór stoku przez GOPR, bo nie było na to czasu.

- GOPR nie jest od zamykania, powinien informować o zagrożeniach - mówi Van der Coghen. - A narciarstwo to sport, w którym łatwo o urazy. My stwierdziliśmy, że stok ma kilka knotów, łatwych i trudnych do usunięcia.

Zarówno Van der Coghen, jak i Siodłak, uważają jednak, że przyczyną rozbieżnych opinii jest... nieprecyzyjne prawo, a wszystko zależy od uzgodnień między GOPR-em a właścicielem stoku. Są trasy, na których nie ma w ogóle ratowników, są takie, na których ratownicy czuwają cały czas.

- Jeśli opinia ratowników beskidzkich została wydana jako pierwsza, będzie wiążąca. Módlmy się tylko, żeby tam nie było wypadku - mówi Van der Coghen.

7 lutego zbierze się Zarząd Główny GOPR-u. Prawdopodobnie omawiana na nim będzie również sprawa bytomskich "Dolomitów".
Pismo Grupy Jurajskiej GOPR-u trafiło do prezydenta Bytomia, Krzysztofa Wójcika. Sprawą zajmuje się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, jednak wiadomo, że gmina weźmie pod uwagę korzystniejszą dla Sportowej Doliny opinię Grupy Beskidzkiej. Ale wiadomo też, że... "Dolomity" są użytkowane bez wymaganej zgody straży pożarnej i Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

- Do piątku mieliśmy otrzymać wszystkie wymagane dokumenty - mówi Elżbieta Kwiecińska, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Bytomiu. - Dostaliśmy tylko pismo z prośbą o prolongatę terminu.

- Mamy wszystkie wymagane dokumenty - twierdzi Rozalewicz.
Pozwolenie na użytkowanie stoku wydał Wydział Architektury Urzędu Miejskiego w Bytomiu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto