Usunięto niebezpieczne składowisko chemikaliów

Do późnych godzin wieczornych trwał w ubiegły piątek wywóz niebezpiecznych odpadów chemicznych znajdujących się na pograniczu Zabrza i Bytomia. Choć substancje mogły zagrażać środowisku, to przez kilka miesięcy spierano się o to, do kogo należy ich neutralizacja.

Transportem szkodliwych materiałów zajęło się kilkudziesięciu strażaków z Zabrza, Katowic i Bytomia. Nie było to proste zadanie ze względu na wielkość składowiska. - W sumie do jego likwidacji zużyliśmy około 180 beczek. Trafiły na komunalne wysypisko w Zabrzu. Później poddane zostaną utylizacji - mówi kpt. Kamil Kwosek, rzecznik zabrzańskiej straży pożarnej.

Materiały stanowiły spore zagrożenie dla środowiska.

- To odpady niewiadomego pochodzenia, których skład jest prawdziwą tablicą Mendelejewa. Należało je jak najszybciej usunąć, bo mogły skazić glebę - twierdzi asp. szt. Krzystof Siwnicki z katowickiej straży pożarnej. Choć o problemie wiedziano od października ubiegłego roku, to długo nie było wiadomo, kto ma go rozwiązać. Najpierw zgłoszono sprawę bytomskiemu magistratowi, który nakazał usunięcie składowiska Kompanii Węglowej. Jej przedstawiciele wyparli się odpowiedzialności za teren twierdząc, że leży on w granicach administracyjnych Zabrza. To właśnie władze tego miasta wydały 15 lutego decyzję, że zagrożenie trzeba zlikwidować. Nie wiadomo jeszcze, kto pokryje koszty neutralizacji odpadów.