Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uciec z Bobrka

JUSTYNA CYRUS
Główna ulica Bobrka nosi piękną nazwę Konstytucji. Zdjęcia: TOMASZ GRIESSGRABER
Główna ulica Bobrka nosi piękną nazwę Konstytucji. Zdjęcia: TOMASZ GRIESSGRABER
Nazywany jest dzielnicą cudów, biedy, marginesu. I "oczyszczalnią" miasta, skupiającą eksmitowanych mieszkańców. Bobrek, jedna z najmniejszych dzielnic Bytomia, w ciągu ostatnich lat zyskał złą sławę.

Nazywany jest dzielnicą cudów, biedy, marginesu. I "oczyszczalnią" miasta, skupiającą eksmitowanych mieszkańców. Bobrek, jedna z najmniejszych dzielnic Bytomia, w ciągu ostatnich lat zyskał złą sławę. Ludzie boją się wychodzić po zmroku. Policja uspokaja, że nic wielkiego się nie dzieje, notują tylko drobne rozboje.

No i odbywa się szaber po opuszczonych domach i zakładach. Szabrują głównie młodzi, bez pracy i bez pieniędzy.

- Z 8 tys. mieszkańców aż 30 proc. korzysta z opieki Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie - mówi dyrektorka Grażyna Karczewska. Dodaje, że jest to jedyna dzielnica z przydomkiem "żywa". - Powodem są przesiedlenia eksmitowanych. Tylko wiosną tego roku przekwaterowano około 100 mieszkańców z miasta. Ten proces rozpoczął się cztery lata temu.

W Bobrku życie toczy się na ulicach. Ludzi nie stać na piwo w barach. Niedawno powstał plac zabaw dla dzieci, oblega go jednak młodzież. Brakuje skwerów i ławek. Świetlica "Szansa" i Klub Włóczykijów w budynku po straży pożarnej latem są nieczynne. A potem i tak zostaną zlikwidowane. - Szef klubu skarżył się na problemy finansowe, odcięto już wodę - mówią sąsiedzi.

Większość dorosłych na Bobrku nie pracuje. Mężczyźni wystają w bramach, pijąc piwo. Nie mają się gdzie podziać, a dzień jest zbyt parny i długi, by siedzieć w domu. Życie dzielnicy koncentruje się w dużym osiedlu robotniczym. Budynki z początku ubiegłego wieku zamieniają się w ruiny. Blisko 120 familokami zarządza Zakład Budynków Miejskich. Prawie w każdym znajdują się mieszkania socjalne. Bazowa stawka czynszowa wynosi 10 groszy od metra.

- Z Bobrka nie ma się jak wydostać. Jeżeli ktoś przekroczy dochód wymagany do przyznania mieszkania socjalnego, płaci czynsz regulowany. Wnioski o przyznanie mieszkania komunalnego nie są realizowane, bo ubiega się o nie zbyt dużo ludzi - mówią w administracji.

Bobrek jest też jedyną dzielnicą Bytomia bez gazu. - W wielu mieszkaniach mieszka "margines", instalacja gazu jest ryzykowna. Może dojść do nielegalnego poboru, jak w przypadku prądu. Pół dzielnicy ma problemy finansowe - dodaje Karczewska.

Urszula Melisa mieszka na Bobrku od urodzenia. - To nie ten Bobrek, co kiedyś. Ponad 40 lat temu spaliło się kino, potem kasyno, gdzie były potańcówki. Ludzie mieli robotę, nikt się nie bał, nawet w nocy. Dzisiaj po zmroku strach wyjść - mówi. Pokazuje zalane mieszkanie na poddaszu przy Olszewskiego 7. - Sąsiad zerwał dach i wyniósł na złom. Ściany zżera grzyb. Jak pada, wszystko pływa. Wychowałam pięcioro dzieci, które już założyły rodziny. Boli mnie, że na starość muszę żyć jak zwierzę.

Danuta Kozioł, matka samotnie wychowująca czworo dzieci, narzeka na los. - Miasto nie chce mi dać innego socjalnego, bo się nie należy. W piwnicy wiecznie stoi woda. W ciągu sześciu lat, od kiedy tu mieszkam, pięć razy zmieniałam meble, bo pogniły. Z ubikacji korzystają cztery rodziny. Nie mogę zainstalować wodomierza, bo reszta sąsiadów nie chce się dołożyć. Za samą wodę płacę 170 zł miesięcznie - załamuje ręce.
Takie głosy słychać z każdej strony. Helena Staroń z Mickiewicza 5 ogląda niebo przez dziurę w dachu. - Boję się opadów. Podstawiam wciąż naczynia. Płacę jak za normalne mieszkanie, a to jest socjalne. Gmina nie chce dać mi innego na zamianę - opowiada.

W Urzędzie Miasta zaprzeczają: Bobrek nie jest dzielnicą eksmitowanych.

- Kiedy zlikwidowano hutę "Bobrek", część pracowników, którzy tam mieszkali, wyprowadziła się. Pozostały wolne mieszkania. Przesiedlaliśmy lokatorów z innych dzielnic, których domy zostały zburzone. Miasto musi zapewnić lokale socjalne. Zasoby mieszkaniowe na Bobrku, mimo złego stanu technicznego, są na tyle dobre, że można przystosować je dla osób, które popadły w biedę - tłumaczy Piotr Konarski, rzecznik urzędu. Niebawem Zakłady Metalurgiczne ogłoszą upadłość, więc przybędzie bezrobotnych.

Od 10 lat dzielnicowym na Bobrku jest starszy aspirant Andrzej Kot. Twierdzi, że pod względem bezpieczeństwa dzielnica nie różni się od innych. - W poprzednich latach było gorzej. To mit, że dzielnica jest mordownią. Byłoby lepiej, gdyby ludzie mieli pracę i normalne domy. Najwięcej problemów mamy z kradzieżami na terenie zamkniętej huty. To żyła złota dla zbieraczy złomu. Kradną też węgiel przy torach kolejowych. Ale tak jest wszędzie - opowiada. W pierwszym roku służby zdarzyło mu się stanąć oko w oko z nożownikiem. - To był poznaniak. Miejscowi nie są tacy agresywni. Mówi się też o narkomanach, prostytucji. Przecież na to trzeba mieć pieniądze. Kilkoro dzieci wącha klej. Ludzie się oburzali, kiedy w telewizji pojawiły się reportaże o Bobrku. Mówili, że kiedy kręcono film, specjalnie dawano dzieciakom papierosy, żeby była sensacja...

- Znowu pokażecie, że tu się chleje i łajdaczy. Czy ktoś z was tu mieszka i nie ma co do garnka włożyć?! - krzyczy starszy pan koło domu przy Konstytucji 50. Tam właśnie kręcono film dokumentalny.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto