Z laparoskopią jest jak z rozkładaniem namiotu - porównuje dr Leszek Mitas, ginekolog z Kliniki Ginekologii i Położnictwa Śląskiej Akademii Medycznej w Bytomiu. - Jamę brzuszną wypełnia się gazem, który poszerza pole widzenia, bo w normalnym stanie wszystkie narządy ściśle przylegają do siebie. Dzięki laparoskopowi, urządzeniu wielkości ołówka, możemy oglądać wnętrze ciała człowieka.
W Klinice Ginekologii i Położnictwa Śląskiej Akademii Medycznej w Bytomiu przy ul. Batorego w ubiegłym tygodniu po raz pierwszy przeprowadzono zabieg udrożnienia jajowodu metodą laparoskopowo-histeroskopową.
- To pierwszy tego typu zabieg w Polsce - wyjaśnia dr hab. nauk medycznych Anita Olejek, kierownik Katedry i Oddziału Położnictwa i Ginekologii ŚlAM. - Polegał na zespojeniu jajowodów 33-letniej pacjentki, cierpiącej na niepłodność z powodów mechanicznych, a więc uszkodzenia jajowodu. Do tej pory takim pacjentkom można było pomóc tylko wykorzystując metody zapłodnienia pozaustrojowego. Takie zabiegi są bardzo rozpowszechnione również w Polsce, a dla pacjentek to jedyne wyjście, aby zajść w ciążę. Dzięki naszej operacji pacjentka ma możliwość zajścia w ciążę drogą naturalną.
Zabiegi, polegające na chirurgii uszkodzonego jajowodu, przeprowadza się od dawna, są to jednak poważne operacje przy otwartym brzuchu i z użyciem aparatury powiększającej. Tymczasem przy zabiegu z użyciem laparoskopu operacja jest prostsza i bezpieczniejsza dla pacjentki. Zabieg przeprowadza się w znieczuleniu ogólnym, trwa około trzech godzin. Jest bardzo trudny, bo jajowód jest bardzo drobnym narządem.
Na pomysł wykorzystania metody laparoskopowo-histeroskopowej przy tego typu zabiegach wpadł ginekolog z kliniki, Leszek Mitas.
- Jak przed każdą nowością, również przed tym zabiegiem miałem sporo obaw - przyznaje Leszek Mitas, który operował 33-letnią pacjentkę. - Zwłaszcza, że to zabieg bardzo ważny dla pacjentki, od niego zależy przecież to, czy zajdzie w ciążę!
Zabieg polegał na usunięciu niedrożnego fragmentu jajowodu o długości 0,5-1 cm. Wymagało to ogromnej precyzji. Potem do jajowodu wprowadza się specjalny cewnik, czyli łącznik, który pozwala na precyzyjne połączenie dwóch części jajowodu o średnicy do 1 mm. Pacjentka nie ma dużych blizn, jest jedno nacięcie, przez które wprowadza się laparoskop i dwa-trzy, przez które wprowadza się narzędzia. Po zabiegu nie zostają więc szpecące blizny.
Niestety, takiej operacji kasa chorych nie refunduje.
- Trudno ocenić, ile zabieg kosztuje, gdyż sprzęt laparoskopowy jest drogi - zastanawia się dr Olejek.
Na efekty udrożnienia jajowodu u operowanej pacjentki trzeba poczekać. Za mniej więcej dwa tygodnie operowany jajowód zostanie sprawdzony.
- Pod względem technicznym zabieg się udał - ocenia dr Mitas.
- Teraz trzeba poczekać, aż jajowód będzie spełniał swoje funkcje.
Rocznie w bytomskiej klinice wykonuje się około 500 laparoskopii.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?