MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia w fińskim domku

Dorota Niećko
Piotrowi Tyrolowi i Antoniemu Błachowi, bratu i znajomemu ofiary, trudno było pogodzić się z wczorajszą tragedią.
Piotrowi Tyrolowi i Antoniemu Błachowi, bratu i znajomemu ofiary, trudno było pogodzić się z wczorajszą tragedią.
Nie wiadomo tak naprawdę, co było przyczyną pożaru, który wybuchł w nocy z poniedziałku na wtorek w jednorodzinnym domku przy ul. Mochnackiego w Szombierkach.

Nie wiadomo tak naprawdę, co było przyczyną pożaru, który wybuchł w nocy z poniedziałku na wtorek w jednorodzinnym domku przy ul. Mochnackiego w Szombierkach. Wiadomo, że skończył się tragicznie: jeden z dwóch mieszkających tu mężczyzn zginął. Strażacy odnaleźli jego w połowie spalone zwłoki, które częściowo przez przepalony strop wpadły już do piwnicy.

Drugi z mężczyzn miał szczęście: wieczorem wyszedł z domu. Ale przyznał, że wchodząc widział włączony grzejnik elektryczny, popularną ,farelkę". Może stała zbyt blisko łatwopalnych materiałów, a może nastąpiło zwarcie?

- Mieszkańcy sąsiadujących budynków zawiadomili nas o godzinie piątej sześć - relacjonuje kpt Adam Wilk, rzecznik bytomskich strażaków. - Natychmiast wysłaliśmy na miejsce trzy wozy z czternastoma strażakami. Poprosiliśmy o przyjazd również karetkę pogotowia, ponieważ w takich sytuacjach zawsze bierzemy pod uwagę, że ktoś może być w środku.
Na miejscu okazało się, że płonie strop i dach z drewna (cały domek miał konstrukcję drewnianą), a dym wydobywa się przez okna i dach. Płonęły pomieszczenia na parterze, głównie kuchnia. Częściowo paliła się też ściana zewnętrzna. Dopiero po 20 minutach, kiedy strażacy stłumili ogień, odkryli zwłoki lokatora. Na miejsce przyjechał prokurator i policjanci.

- Najprawdopodobniej lokator zatruł się, kiedy tliła się wykładzina, a potem spłonął - przypuszcza Adam Wilk. Na Mochnackiego pojawił się także inspektor nadzoru budowlanego, który zakazał użytkowania budynku i zasugerował rozbiórkę. Straty oszacowano na około 35 tysięcy złotych. M.in. doszczętnie spłonęło wyposażenie kuchni, opalone zostały okna i ściana. Gaszenie zakończono około godziny 10.00.

- Ten domek jest cały z drewna, jak zacznie się palić, to na całego - kwitują mieszkańcy ul. Mochnackiego. - Poza tym, dom ma z pięćdziesiąt lat i, chociaż był bardzo zadbany i dobrze utrzymany, instalacja elektryczna nie była już najnowsza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Migracja i przemoc: Szwecja w kryzysie integracyjnym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto