Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tajemnicze miejsca Bytomia. Śladem bytomskich zjaw i duchów

Magdalena Nowacka-Goik
Na brak duchów Bytom nie może narzekać. Podobno uaktywniają się właśnie w listopadzie. Postanowiliśmy sprawdzić, gdzie faktycznie jest ich najwięcej. Naszym przewodnikiem był Maciej Droń z działu historii Muzeum Górnośląskiego.


- Każde miasto o starej metryce, a Bytom niewątpliwie do nich należy, jest otoczone siecią legend i podań - mówi Maciej Droń.
- Zwykle dzielmy je na te oparte na wątkach wędrownych, czyli takie, które możemy usłyszeć w całej Europie, a są jedynie modyfikowane na potrzeby danego miasta i takie, które są z nim związane typowo „miejscowo" - mówi historyk.

Opowiadając o duchach, nie sposób nie przypomnieć o słynnej klątwie rzuconej na Bytom. Przyczyną klątwy miał być fakt, iż w roku 1364 (wg niektórych źródeł mógł to być także 1367 lub 1369 rok) mieszczanie bytomscy oburzeni, że pleban domagał się od nich dziesięciny wydobywanych kruszcy srebrnych, utopili proboszcza i wikarego w stawie.

- Karą za tę zbrodnie miało być zatopienie przez ducha zwanego Szarlejem szybów kopalnianych - mówi historyk.
- Ta legenda ma prawdopodobnie podłoże polityczno-społeczne - dodaje.
Za mord na duchownych na Bytom miała spaść klątwa i od tej pory Bytom miał podupadać.


- Nie tak dawno pojawiła się osoba, która domagała się odprawienia na rynku specjalnej mszy, aby klątwę zdjąć. Tylko że klątwa została już dawno zdjęta. Zdjął ją papież Klemens XI w 1711 roku, a rocznica mija 24 listopada - opowiada historyk.

Idąc tropem legend bytomskich, trafiamy na ulicę Piekarską.
Na końcu ulicy w jednej z kamienic znajdziemy wmurowany kamień - tablicę, poświęconą rozbarskiemu gospodarzowi, Mateuszowi lub Maciejowi Spierze, żyjącemu w XIX wieku. Zginął podobno właśnie na tej ulicy w 1808 roku. Jak? Tu nie do końca mamy wyjaśnienie.

- Może został zamordowany, ale bardziej prawdopodobne jest to, że zginął w wypadku drogowym. W latach trzydziestych kamień zniknął. Członkowie oddziału PTTK zrobili jego replikę. Było podejrzenie, że kamień zniszczyli hitlerowcy - mówi Maciej Droń.
Tymczasem oryginał jest w Muzeum. Stoi w kącie przy wejściu do budynku na ul. Korfantego, tam, gdzie można kupić najnowsze wydawnictwa. Przykryty, nie rzuca się w oczy.

- Podobno kiedy był jeszcze na ulicy Piekarskiej, można było zobaczyć na nim siwą obrzydliwą zjawę, która straszyła przechodniów. Jednak odkąd kamień jest w Muzeum, zjawy nie widziano. Ani u nas, ani przy replice - zapewnia historyk.
Może wróciłaby, gdyby prawdziwy kamień został przyniesiony na ulicę Piekarską? Tego nie wiadomo. W listopadzie, w okolicach Zaduszek przy tablicy często zapalany jest znicz.
 Co by nie powiedzieć - ulica Piekarska jest jakby wymarzona dla zjaw i duchów. W jej okolicy znajduje się aż osiem cmentarzy. Także tutaj podobno można spotkać wóz z parą koni, który wlecze ze sobą głowę mleczarza. Był podobno szanowanym i lubianym człowiekiem, mieszkał w tej okolicy. Niespodziewanie zmarł. Inna wersja tej opowieści mówi o tym, że mleczarz w pełnej swojej postaci wciąż rozwozi mleko.
- Wiele ciekawych legend związanych jest z kościołem mariackim na rynku. Wśród nich choćby ta o skarbach, które podobno miały się znajdować pod posadzką świątyni. Jest też historia, która mówi, że kiedy w XIX wieku remontowano kościół, to z krypty wyszedł zakonnik i pytał robotników, co robią. Gdy usłyszał, że pracują, aby kościół był piękniejszy, spokojnie wrócił spać wiecznym snem - przypomina sobie historyk.
Jest i podobno czarna zjawa, która bije tu w dzwony. 
Są też opowieści o kościele św. Jacka. Jedna z nich mówi, że św. Jacek miał się zatrzymać w Rozbarku głosząc kazanie i bardzo przeszkadzały mu sroki.

- Miał rzucić na nie klątwę, aby odtąd się tam nie pokazywały, ale jak widać, nie podziałało - śmieje się historyk.
Inna legenda mówi też, że św. Jackowi (albo po prostu kapelanowi o tym imieniu) rozerwał się różaniec a paciorki wpadły do źródła, gdzie potem stanął dolny kościół. Święty miał podobno powiedzieć, aby źródło odtąd rodziło paciorki różańca.

- Co ciekawe, skamieliny, które powstały w tym źródle faktycznie miały kształt tych paciorków, nawet z otworami - mówi Tadeusz Hadaś, także historyk z bytomskiego Muzeum. Miejscowa ludność zebrała je i zrobiony z nich różaniec zawiozła w 1900 roku do Rzymu.
Kto wie, może jeszcze w jakimś starym domu znajdują się te paciorki.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto