MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Spektakl godny ekstraklasy

Marcin Zasada
Twarda postawa obrońcy Marcina Piecucha (z lewej) wielokrotnie chroniła Polonię przed utratą bramki.
Twarda postawa obrońcy Marcina Piecucha (z lewej) wielokrotnie chroniła Polonię przed utratą bramki.
Znakomite widowisko obejrzeli w sobotę kibice na bytomskim lodowisku. Polonia Bytom po świetnym meczu, godnym tafli ekstraklasy, zremisowała po dogrywce z liderem I ligi, KH Sanok 1:1.

Znakomite widowisko obejrzeli w sobotę kibice na bytomskim lodowisku. Polonia Bytom po świetnym meczu, godnym tafli ekstraklasy, zremisowała po dogrywce z liderem I ligi, KH Sanok 1:1. Na medal spisali się również kibice. Dopingować "niebiesko-czerwonych" przyszło ponad tysiąc osób. Bohaterem spotkania był bytomski bramkarz Zbigniew Szydłowski, który w nieprawdopodobny sposób zatrzymywał strzały rywali.

- Miałem trochę szczęścia - przyznaje skromnie "Szydło". - Pewnie graliśmy tyłach, w ogóle zagraliśmy bardzo dobre zawody. Cieszymy się z tego remisu, chociaż była szansa, żeby mecz wygrać.

Po pierwszej tercji prowadzili goście. W 13. minucie Marcin Niemiec, jako jedyny z sanoczn, znalazł sposób na pokonanie Szydłowskiego. Kwadrans później, w drugiej tercji, Dariusz Puzio kapitalnym uderzeniem z bekhendu doprowadził do remisu. To był dopiero początek emocji.

W 28. minucie, Szydłowskiego staranowało kilku zawodników Sanoka. Rozpętała się bójka. W obronie bramkarza stanął, między innymi, Artur Orłoś, który w bokserskim pojedynku na tafli znokautował Roberta Kosteckiego. Obaj pięściarze powędrowali na ławkę kar. Dostali po 12 karnych minut. - Prawdę mówiąc, nie patrzyłem kogo biję. Nawinął się Kostecki i to on dostał - mówi Orłoś, największy "zabijaka" w Polonii. - Uważam, że zagraliśmy bardzo dobry mecz. Spotkanie było wyrównane, jego poziom też mógł się podobać.

W trzeciej tercji bliżsi zdobycia zwycięskiego gola byli bytomianie. Rywale kilkakrotnie lądowali na ławce kar, ale poloniści ani razu nie wykorzystali przewagi jednego zawodnika na lodzie. I kiedy wydawało się, że dojdzie do dogrywki, Polonia strzeliła zwycięską bramkę. Na trzy sekundy przed końcem spotkania krążek do siatki, w zamieszaniu podbramkowym wepchnął Robert Mandla.

Radość bytomskich hokeistów była jednak przedwczesna. Sędzia uznał, że "guma" wpadła do bramki po uderzeniu łyżwą i doszło do dogrywki, w której żaden z zespołów nie potrafił przesądzić o swojej wygranej. Decyzja o nie uznaniu bramki była jak najbardziej błędna. Gołym okiem widać było, że Mandla strzelił gola prawidłowo.

- To spotkanie godne było tafli ekstraklasy. Taką walkę rzadko można zobaczyć w polskiej lidze. Moja drużyna pokazała charakter, bytomski charakter. Znakomicie zagraliśmy również pod względem taktycznym - podkreśla Adam Fras, trener Polonii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto