- Od stycznia do czerwca pracował tylko 61 dni podczas ośmiogodzinnej dniówki. Zarejestrował 2630 zdarzeń. Z tego udało się wystawić ponad 1800 mandatów. Jesteśmy w stanie wykorzystywać go jedynie w 30 procentach - twierdzą strażnicy. Obecnie przy obsłudze jednego przenośnego fotoradaru pracuje pięciu funkcjonariuszy.
Na dodatek w ubiegłym tygodniu bytomscy radni zgodzili się na wydanie z miejskiej kasy ok. 50 tys. zł na dzierżawę od firmy Lifor na miesiąc dwóch nowoczesnych fotoradarów stacjonarnych i jednego urządzenia rejestrującego dodatkowo przejazdy na czerwonym świetle.
Teraz strażnicy będą zmuszeni zająć się ich obsługą. I, paradoksalnie, przyznają, że to nie oznacza wcale większej liczby mandatów.
- Procedury są czasochłonne, jesteśmy w stanie "obrobić" tylko określoną ilość zdjęć. Tak więc mimo iż radary będą stać, tak naprawdę przez większość czasu będą wyłączone - tłumaczą. W tej sytuacji kierowcy mogą tylko zacierać ręce. Nie dość, że działać będą tylko trzy fotoradary, to na dodatek w znanych wszystkim miejscach - przy ul. Wrocławskiej, alei Jana Pawła II i na Chorzowskiej, gdzie działać ma urządzenie rejestrujące przejazd na czerwonym świetle.
- Ludzie mają w naturze, że zwalniają w miejscach, gdzie są fotoradary, a gdzie indziej jeżdżą jak chcą. Przenoszenie radarów w różne miejsca powoduje, że kierowcy stają się bardziej czujni i się pilnują. Jeśli przenośne urządzenie zniknie, pozwolą sobie na więcej - uważa Janusz Kwiotek, sam ukarany mandatem przez straż miejską na podstawie "lotnego" urządzenia.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?