DZ: Przyzwyczaiłeś się już do życia w wielkim mieście?
Bartosz Diduszko: (śmiech) Nie mam takich problemów, choć Bytomia nie da się w żaden sposób porównać do Wrocławia. Jestem tu już od pół roku, można powiedzieć, że się zadomowiłem. Mieszkanie dzielę z innymi młodymi - Arturem Milczarkiem i Łukaszem Grzywą. Mieszkamy tuż obok hali. Ale miasto też już zdążyłem zwiedzić.
DZ: Ostatnie miesiące były dla ciebie pełen wrażeń. Gra w reprezentacji młodzieżowej, awans do kadry seniorów i kontrakt ze Śląskiem Wrocław. W Sylwestra życzyłeś sobie jeszcze lepszego roku?
BD: Po to ciężko trenuję, żeby coś w sporcie osiągnąć. Tak udanego roku jednak się nie spodziewałem. Wszystko zaczęło się od obozu kadry U-20, po którym Paweł Kikowski i ja trafiliśmy na zgrupowanie seniorskiej reprezentacji. Wiem, że trener Jankowski polecał nas Andrejowi Urlepowi. We Włocławku, bo tam odbywało się zgrupowanie, spotkałem zawodników, których wcześniej oglądałem w telewizji - Adama Wójcika, Andrzeja Plutę...
DZ: Pamiętasz mecze Pluty jeszcze w Bobrach Bytom?
BD: Pamiętam. Zresztą z Andrzejem złapałem świetny kontakt w kadrze. Dużo mi pomagał, przekazywał sporo uwag na treningach.
DZ: A jak wyglądały początki w Śląsku Wrocław?
BD: Nie znałem nikogo. Tylko z Radkiem Hyżym spotkaliśmy się wcześniej na zgrupowaniu kadry. To wszystko. We Wrocławiu jest jednak fajna, młoda ekipa. Po trzydziestce jest tylko "Domino" (Dominik Tomczyk - przyp. red.). Atmosfera jest super, z młodymi wspieramy się nawzajem, choć rywalizacja też musi być. No i ta publiczność - najlepsza w Polsce.
DZ: Awans z Czeladzi do czołowej drużyny ekstraklasy to dość duży przeskok.
BD: Ogromny. Lepsi zawodnicy, inna filozofia gry, znacznie cięższe treningi. Tak ciężko, jak w Śląsku, jeszcze nie trenowałem nigdy.
DZ: Jak współpracuje się z trenerem Urlepem? To on ściągnął cię do Wrocławia?
BD: Tak. Zaraz po tym, jak podpisałem trzyletni kontrakt ze Śląskiem, zgłosiła się po mnie jeszcze Polonia Warszawa. Urlep udziela mi wielu rad, co powinienem poprawić, jak zagrać w danej sytuacji. Potrafi też krzyknąć.
DZ: Na razie jednak nie daje ci zbyt wielu szans gry w lidze.
BD: No tak, ale to dla mnie mobilizacja do jeszcze cięższej pracy. Trochę mnie to denerwuję, ale robię wszystko, by być dobrze przygotowanym do gry.
DZ: Nie żałujesz, że nie doczekałeś się gry w ekstraklasie w barwach Bobrów Bytom?
BD: Żałuję, ale w Bytomiu długo nie będzie koszykówki na ligowym poziomie. To smutne, że najlepsi wychowankowie MOSM-u muszą tułać się po małych klubach w niższych ligach.
DZ: A co powiesz na ligę letnią? Myślałeś o NBA?
BD: (śmiech) Nie, jeszcze za wcześnie. Na razie chciałbym grać więcej we Wrocławiu. A potem może spróbuję w USA. Gdzie? Może w San Antonio Spurs?
Bartosz Diduszko ma 20 lat, ma 197 cm wzrostu. Gra na pozycji rzucającego obrońcy. Karierę zaczynał w MOSM-ie Bytom, z którym zajął czwarte miejsce w mistrzostwach Polski juniorów. ("Jechaliśmy po złoto, ale nasz szczyt formy przypadł chyba wtedy na półfinały" - wspomina Bartek). Z Bytomia trafił do pierwszoligowego CKS-u 1924 Czeladź. Grał w reprezentacji Polski do lat 18 i 20. W ubiegłym roku awansował do kadry seniorów, a potem do Śląska Wrocław. Jego brat Łukasz gra w drugoligowym AZS-ie Katowice.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.220.2/images/video_restrictions/0.webp)
Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?