Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozbark kona...

Igor Cieślicki
W ubiegłym tygodniu zarząd Kompanii Węglowej ogłosił, że ,Rozbark" fedruje tylko do końca listopada. Potem kopalnia zostanie zlikwidowana.
W ubiegłym tygodniu zarząd Kompanii Węglowej ogłosił, że ,Rozbark" fedruje tylko do końca listopada. Potem kopalnia zostanie zlikwidowana.
W bytomskiej dzielnicy Rozbark zapanowało przygnębienie. Mieszkańcy widzą swoją przyszłość czarno. Po ostatecznej decyzji o likwidacji kopalni, w ich sercach rozgoryczenie miesza się ze złością.

W bytomskiej dzielnicy Rozbark zapanowało przygnębienie. Mieszkańcy widzą swoją przyszłość czarno. Po ostatecznej decyzji o likwidacji kopalni, w ich sercach rozgoryczenie miesza się ze złością. Górnicy nie przyjmują tłumaczeń, że szalejący w kopalni pożar przesądził o losie zakładu. Niektórzy uważają nawet, że ogień nie pojawił się pod ziemią przypadkowo.

Ulica Tuwima. Typowe osiedle górnicze. Tu prawie wszyscy pracowali albo pracują w "Rozbarku". Leszek Charubin ze smutkiem spogląda na zatrzymane koła wieńczące pobliskie szyby. Przepracował na dole ponad 20 lat. Teraz jest na emeryturze.

- Kiedyś to wszystko się kręciło. Obojętnie czy dzień, czy noc, święto czy zwykły dzień. Teraz wolę się odwracać od okna i tego nie widzieć. Jak zamkną kopalnię, to będzie katastrofa. Tu innej roboty nie ma - zamyśla się mężczyzna.

Walczyli do końca

Górnicy z "Rozbarku" do końca walczyli o swój zakład pracy. Protesty pod ziemią i na dachach kopalnianych budynków, wreszcie 24-godzinny strajk ostrzegawczy na niewiele się jednak zdały. W ubiegłym tygodniu zarząd Kompanii Węglowej ogłosił, że "Rozbark" fedruje tylko do końca listopada. Potem kopalnia zostanie zlikwidowana.

- Załatwili nas. Pół życia człowiek tu spędził, zdrowie stracił i tyle ma z tego - spuszcza głowę Łucjan Kostka z zakładu przeróbki. - Ci z dołu mają jeszcze szansę na robotę gdzie indziej. A nas, z przeróbki, kto weźmie? Na masówce dyrektor powiedział nam wprost, że nie możemy na wiele liczyć. 150 osób pójdzie na bezrobocie - mówi pan Łucjan.
Górnicy stracili już nadzieję. - Tu już żaden strajk nie pomoże. Wszyscy opuścili ręce - przyznaje Jan Nowak, w "Rozbarku" od 16 lat.

- Jesteśmy zrezygnowani. Związki zawodowe się poddały, a przecież sami niczego nie zorganizujemy - twierdzi Łucjan Kostka.

Slumsy zamiast miasta

Przygnębieni są wszyscy mieszkańcy dzielnicy. Jan Kobielski w "Rozbarku" pracował 26 lat. - Kiedyś był tu ośrodek wypoczynkowo-sportowy dla załogi. Basen, korty. Kto chciał, mógł iść pograć. Dziś wszystko stoi zrujnowane. Jak zamkną kopalnię, to w ogóle zostanie jedno wielkie dziadostwo - mówi pan Jan. - To miasto jest skazane na zagładę. Mam córkę, jest informatykiem i też nie ma pracy. Od dwóch lat szuka. W Bytomiu wszystko likwidują - podkreśla.

- Świństwo robią górnikom. Zostaną tu slumsy, a nie miasto. Przecież nie mamy atomowych elektrowni. Żeby wyprodukować prąd, trochę tego węgla trzeba spalić - przekonuje Marek Rosikoń.

- Jak nie będzie kopalni, to nasz sklep też padnie - uważa sprzedawczyni z działających nieopodal zakładu delikatesów. - Ponad 90 procent naszych klientów to górnicy. Ludzie mówią, że nie wyobrażają sobie przyszłości. Chcą uciekać stąd, tylko dokąd? - zastanawia się kobieta.

Deklaracje bez pokrycia?

Wojciech Sławiański pracuje w hurtowni spożywczej. Jest przedstawicielem handlowym. W "Rozbarku" pracował przez lata jego ojciec. - Jeżdżę po Bytomiu, Gliwicach, Piekarach Śląskich. W Bytomiu sprzedaje się najgorzej. Tu ludzie szukają najtańszych towarów - twierdzi pan Wojciech. - Zmniejszanie wydobycia jest jednoznaczne ze zmniejszaniem zatrudnienia. Jak w tej sytuacji rząd może wszystkim górnikom obiecywać pracę? - pyta mężczyzna.

- Mówią o przenosinach do "Sośnicy" czy "Szczygłowic". To przecież pół dnia jazdy w jedną stronę. Kiedyś były przewozy zakładowe. Teraz nikt się człowieka nie pyta, jak dojedzie do pracy - mówi z rozgoryczeniem Jan Kobielski.

Mieszkańcy dzielnicy zaczynają się bać o swoje bezpieczeństwo. - Już teraz coraz częściej słyszy się o różnych napadach. Przechodniom wyrywają nawet torby z zakupami. Bieda zmusza ludzi do najgorszego - przyznaje Genowefa Koj. - Ludzie nie wytrzymują psychicznie tego, co się dzieje. Niektórzy się załamują. Były już przecież pierwsze samobójstwa - podkreśla kobieta.

Tylko pretekst

Górnicy nie wierzą, że o likwidacji kopalni mógł przesądzić pożar. - Pożary były, są i będą. To przecież nie jest tak, że kopalnia jest potem nie do odzyskania. Zatamuje się ścianę na jakiś czas i potem idzie dalej - przekonuje Jan Kobielski. - Jaka kopalnia fedruje bez pożaru? Tam na górze wykorzystali tylko okazję - uważa Ryszard Cuber, emerytowany górnik.

Wśród górników nie brakuje również bardziej skrajnych opinii.

- Tam się już od roku tliło i nikt nic nie robił, żeby to ugasić. Czekali aż się bardziej rozhajcuje - twierdzi jeden z pracowników "Rozbarku", przez kilka lat ratownik górniczy.

- To była celowa robota. Górnicy protestowali, to sobie inaczej poradzili - wtóruje mu inny.


Rozmowa z Maksymilianem Klankiem, prezesem zarządu Kompanii Węglowej:

Do likwidacji zostały wytypowane cztery kopalnie. Co zdecydowało, że na pierwszy ogień poszedł "Rozbark"?

Głównie uwarunkowania techniczne. Pod tym względem "Rozbark" ma najsłabszy potencjał. Do podjęcia szybszych działań skłaniała również sytuacja związana z pożarem, który wybuchł na dole. Aktualnie eksploatowana jest tylko jedna trzecia terenu kopalni. Utrzymanie wszystkich ludzi i zrównoważenie wydobycia byłoby w tej sytuacji niemożliwe.

Co czeka zatrudnionych w kopalni górników?

Wszystkie osoby będę miały zatrudnienie. Górnicy będą przenoszeni do tych kopalń, które muszą uzupełnić zatrudnienie. Chodzi o kopalnie "Szczygłowice" i "Sośnica". Te zakłady od dawna zgłaszały u nas potrzebę uzupełnienia zatrudnienia przy wydobyciu. Równolegle z likwidacją prowadzony będzie proces udostępnienia złoża "Rozbarku" Zakładowi Górniczemu "Piekary". Węgiel z efektywnego złoża zostanie do końca wyeksploatowany.

Pozostałe trzy kopalnie podzielą los "Rozbarku"?

Nie tworzymy programu likwidacji kopalń, ale poprawy efektywności branży. Jeśli uda się to osiągnąć bez konieczności likwidacji, nie będziemy wygaszać kopalń.

Są więc szanse na ich uratowanie?

Trudno powiedzieć. To są kopalnie, a w górnictwie wiele rzeczy jest nieprzewidywalnych. Nie chcę budować optymizmu i deklarować, że będziemy mogli odstąpić od trudnych decyzji.
Rozmawiał Igor Cieślicki

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto