Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poszukiwania artystyczne Leszka Błyszczyńskiego

KATARZYNA BIELIŃSKA
Leszek Błyszczyński szykuje się do następnej wystawy.
Leszek Błyszczyński szykuje się do następnej wystawy.
Do malowania zardzewiałego obrazu używa prawdziwej rdzy. Czasem sięga po kwas zamiast farby. Leszek Błyszczyński uczestniczył w rozmaitych przedsięwzięciach artystycznych.

Do malowania zardzewiałego obrazu używa prawdziwej rdzy. Czasem sięga po kwas zamiast farby. Leszek Błyszczyński uczestniczył w rozmaitych przedsięwzięciach artystycznych. Obok malarstwa zajmuje się dekolażem, instalacją czy performancem.

Jednak o wielokierunkowości swoich działań mówi:
- Tak naprawdę robię cały czas to samo. Tylko obrazki są inne.

Błyszczyński ukończył katowicką Akademię Sztuk Pięknych. Teraz zajmuje się głównie malarstwem, ale dyplom robił w pracowni grafiki.

- Na studiach malarstwo mi "nie leżało". Dopiero później poczułem głód malowania - wspomina.

Ma na koncie między innymi wystawę w niemieckim Duisburgu, a także indywidualny wernisaż w Górnośląskim Centrum Kultury w Katowicach. Należał, obok na przykład Magdaleny Abakanowicz czy Marioli Przyjemskiej, do artystów, którzy wzięli udział w zbiorowej wystawie zorganizowanej z okazji dziesięciolecia bytomskiej Galerii "Kronika". Bytomianie pamiętają dekolaż sprzed dwóch lat, podczas którego na Rynku rozbijał pisuary.
Błyszczyński tak wspomina wystawę "Mülkippe" w Duisburgu:

- Ludzie byli chyba zaskoczeni. Pokazałem im śmietniki. Nie wiem, co to było: instalacje, obiekty, obrazy czy formy plastyczne. Po prostu tkaniny z gazet uzupełniane śmieciami.
Twierdzi, że teraz nie zaprezentowałby czegoś takiego, a zapytany o powód odpowiada po prostu: - To już było.

W sztuce najważniejsza jest dla niego autentyczność.

- Mniej ważne niż to, co się robi, jest to, jak to się robi. Chodzi o szczerość, którą od razu widać. Jeżeli złapie się knif, to wtedy zabraknie niepokoju wewnątrz i zacznie się robić wszystko na jednej nucie. Tworzyć trzeba od siebie - tłumaczy.

W listopadzie zamierza wyjechać do Berlina i wziąć udział w akcji, której współorganizatorem będzie między innymi Jacek Maniecki, współtwórca połączonej ze spektaklem wystawy "Konglomeart". Udział w tworzeniu "Konglomeartu" był dla Leszka przeżyciem, które do dziś wspomina niezwykle ciepło. W Berlinie zamierzają pokazać coś na kształt performancu, choć pan Leszek bardzo się krzywi, gdy słyszy tę nazwę. Woli określenie "występy".

- To będą muzyka, taniec i kolory. Ja zawieszę prace i będę występował. Oczywiście, związane są z tym ogromne trudności - wyjaśnia.

Zapytany, czy dzisiaj da się żyć ze sztuki, Błyszczyński odpowiada:

- Czuję się coraz lepiej. Głodem nie przymieram, z domu nikt mnie nie wyrzuca i mam kobietę, która pozwala mi robić to, co robię - uśmiecha się.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto