Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polityczne zamieszanie w Bytomiu

Maria Klimczyk
Paczocha twierdzi, że zabezpieczające lojalność weksle nie pojawiły się bez powodu.
Paczocha twierdzi, że zabezpieczające lojalność weksle nie pojawiły się bez powodu.
Wpłacenia 20 tysięcy złotych na konto Porozumienia dla Bytomia zażądał Janusz Paczocha od radnego Andrzeja Sławika. To cena, jaką Sławik musi zapłacić za odejście z klubu radnych PdB.

Wpłacenia 20 tysięcy złotych na konto Porozumienia dla Bytomia zażądał Janusz Paczocha od radnego Andrzeja Sławika. To cena, jaką Sławik musi zapłacić za odejście z klubu radnych PdB. Dlaczego? W 2002 roku Sławik podpisał dwa dokumenty: weksel in blanco oraz specjalne oświadczenie. Taki dokument musiał podpisać każdy, kto chciał ubiegać się o mandat radnego z ramienia Komitetu Wyborczego PdB. Wynikało z niego, że jeśli opuści klub PdB, to zrealizuje weksel, wpisując nań kwotę 20 tys. zł. Sławik z klubu wystąpił. Ale pieniędzy na konto PdB nie wpłacił. Teraz Paczocha, lider PdB, zamierza wyegzekwować „dług”. — Podjąłem działania zmierzające do sprzedaży weksla. Ale go jeszcze nie sprzedałem — powiedział wczoraj DZ.

— W razie uzyskania mandatu, zobowiązywali się także do przynależności do Klubu Radnych PdB i do realizacji programu PdB. To była zasada ustalona przez komitet wyborczy — podkreśla Paczocha. — Wszyscy o tym wiedzieli, także inne komitety wyborcze „dopraszane” do PdB oraz konkurencja. Nie mowy o działaniu tajnym — mówi Paczocha.

Co innego twierdzą kandydaci do Rady Miejskiej w Bytomiu z list Komitetu Wyborczego PdB. „Wszyscy kandydaci na radnych z list wyborczych PdB zostali zmuszeni przez pana Janusza Paczochę do podpisania weksla in blanco oraz oświadczenia w jednym egzemplarzu, które zbierał pan Paczocha.

Warunek był prosty i jeden, podpisany weksel i oświadczenie, to masz miejsce na liście, inaczej wynocha... Wszystko odbywało się w wyjątkowym pośpiechu podyktowanym przez pana Paczochę. Nikt wtedy nie zastanawiał się nad konsekwencjami. Jeszcze raz podkreślamy, że nikt tego nie podpisał z własnej i nieprzymuszonej woli. Zostało to dokonane sprytnym podejściem pana Paczochy, który w taki właśnie sposób chciał uzyskać bezwzględne posłuszeństwo przyszłych radnych”, czytamy w oświadczeniu, pod którym podpisało się pięć osób.

Janusz Paczocha twierdzi, że zabezpieczające lojalność weksle nie pojawiły się bez powodu. — W poprzedniej kadencji kilka osób odeszło z klubu PdB. A przecież weszli do rady dzięki PdB. Musieliśmy temu przeciwdziałać — mówi lider bytomskiej opozycji.

Andrzej Sławik do sierpnia ubiegłego roku był radnym Porozumienia dla Bytomia. To opozycyjne, wobec rządzącej w mieście koalicji SLD i Wspólnego Bytomia, ugrupowanie. Jego liderem od lat jest Janusz Paczocha, były prezydent Bytomia. PdB jest stowarzyszeniem i to niejednolitym. W jego skład, poza PdB, wchodzą różne organizacje. Między innymi Ruch Autonomii Śląska, Mniejszość Niemiecka czy Związek Pracodawców Miasta Bytomia, do którego należy Sławik. – Startowałem w wyborach z listy Komitetu Wyborczego PdB i byłem członkiem Klubu Radnych PdB. Nigdy jednak nie należałem do stowarzyszenia PdB – tłumaczy Sławik.

Sławik wystąpił z klubu PdB, jak sam mówi, znienacka i pod wpływem silnego wzburzenia. W zeszłym roku, podczas sesji Rady Miejskiej w Bytomiu, jej przewodniczący Jan K. Czubak, oświadczył radnym, że Sławik nie mieszka w Bytomiu, tylko w Radzionkowie. A radnym można być tylko w tym mieście, w którym się mieszka. Czubak dowiedział się o tym... z oświadczenia majątkowego Sławika, złożonego w kwietniu. – Faktycznie, napisałem tam, że mieszkam w Rojcy, bo przez jakiś czas mieszkałem u syna.

Ale przecież mieszkam w Suchej Górze, a to jest dzielnica Bytomia. Czubak powiedział na sesji, że PdB wiedziało o tej sprawie – tłumaczy Sławik. – Podczas przerwy usłyszałem od Paczochy, że kalam dobre imię jego klubu, rzucam cień na jego wizerunek. Tak się tym zdenerwowałem, że złożyłem oświadczenie: występuję z klubu PdB, żeby nie szkodzić jego wizerunkowi. I zostaję radnym niezależnym. Wszyscy to słyszeli, i koalicja, i opozycja. Paczocha także. Ale z tym człowiekiem nie da sią normalnie rozmawiać. I ja z nim nie rozmawiam – podkreśla Sławik.

Kwestię wystąpienia Sławika z Klubu Radnych PdB inaczej przedstawia Paczocha. – Nasz regulamin mówi, że wystąpienie z klubu zgłasza się na piśmie. On tego nie uczynił. O tym, że jest członkiem innego klubu, Bytomskiej Prawicy, dowiedzieliśmy się we wrześniu, z oświadczenia odczytanego przez Piotra Koja, też członka tego klubu. Nie można być członkiem dwóch klubów – tłumaczy Paczocha.

Ani w sierpniu, ani we wrześniu nikt nie wspominał o wekslach. Paczocha twierdzi, że o konsekwencjach wystąpienia z Klubu Radnych PdB rozmawiał ze Sławikiem w październiku. – Mówiłem Andrzejowi: podpisałeś oświadczenie, że jeśli wystąpisz z klubu, to masz obowiązek zapłacić za pracę wolontariuszy przy wyborach, logo i nazwę PdB 20 tysięcy złotych – wyjaśnia Paczocha. – Ale nie osiągnęliśmy konsensusu, rozpocząłem działania formalne. Pod koniec listopada Rada Pdb podjęła decyzję upoważniającą mnie do oficjalnego rozpoczęcia procedury wyegzekwowania 20 tysięcy złotych z weksla. Do końca grudnia próbowałem wyegzekwować pieniądze bezpośrednio od Sławika. Nie udało się. Poczułem się zmuszony do rozpoczęcia oficjalnej procedury, zmierzającej do sprzedaży weksla – mówi Paczocha.

Te wyjaśnienia Paczochy strasznie zdenerwowały Sławika. – To nieprawda. Ja z tym panem nie rozmawiam! Bo z nim rozmawiać się nie da. On mnie, wolnego człowieka, tłamsił, wywierał psychiczną presję. Za dużo czasu w tej radzie poświęca personalnym rozgrywkom. Dlatego wystąpiłem z klubu. A o tym, że naśle na mnie windykatora, by wyegzekwować weksel, dowiedziałem się w środę. Od Piotra Koja, ze mną nigdy nie rozmawiał na ten temat – twierdzi Sławik.

Piotr Koj z Klubu Bytomskiej Prawicy potwierdza to, co mówi Sławik. – Paczocha poprosił mnie o misję dobrej woli. Bym namówił Andrzeja do wpłacenia tych pieniędzy, bo jeśli tego nie zrobi, to on sprzeda ten dług – mówi Koj. i dodaje: – A weksel? Wymuszający przynależność do klubu? No cóż, to chyba nie jest dobra metoda na uprawianie polityki. Lider kreatywny powinien ludzi przyciągać do swojego klubu, a nie wymuszać jego jedność wekslami.

Oświadczenie w tej sprawie złożyło pięcioro bytomian, startujących w wyborach z listy PdB. Poza Sławikiem, Joanna Kwiecień, Henryk Domoracki, Zofia Lenart i Piotr Hensel. – Podpisałam weksel in blanco i oświadczenie, bo tego wymagał pan Paczocha. Chciałam być radną, zaistnieć na politycznej scenie. Nie udało się. Teraz widzę, że może dobrze się stało? Odejście Sławika z klubu było jakby wymuszone przez Paczochę. Odszedł dla dobra, klubu. Czy należy go za to karać? Mam wątpliwości. Bo on klubowi nie szkodził – mówi Joanna Kwiecień.

Paczocha twierdzi, że zabezpieczające lojalność weksle nie pojawiły się bez powodu. – W poprzedniej kadencji kilka osób odeszło z klubu PdB. A przecież weszli do rady dzięki PdB. Musieliśmy temu przeciwdziałać – mówi lider bytomskiej opozycji.


Z aferą wekslową mieliśmy do czynienia także w Samoobronie. Pierwszy raz podpisywali je kandydaci tego ugrupowania w wyborach do europarlamentu w 2004 roku. Następnie w wyborach do Sejmu i Senatu. Weksle opiewały wówczas na pół miliona. Miały być realizowane, gdyby któryś z parlamentarzystów zechciał dobrowolnie opuścić klub.

Weksle będą też musieli podpisywać osoby startujące z Samoobrony w zbliżających się wyborach samorządowych. Dotyczy to kandydatów do rad miejskich oraz starających się o stołki wójtów, burmistrzów i prezydentów. Jest to niezgodne z konstytucyjnym zapisem o wolności zrzeszania się obywateli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto