Lata siedemdziesiąte zeszłego wieku. Do drzwi plebanii Świętej Barbary przy ul. Chełmońskiego zapukał jakiś mężczyzna. Był średniego wzrostu, miał łagodne spojrzenie, ujmujący cichy glos, miły uśmiech i serdeczny wyraz twarzy. Tym człowiekiem był Leo Scheffczyk, późniejszy kardynał, zmarły 8 grudnia.
– Przedstawił się jako profesor teologii z Monachium. Powiedział, że pochodzi właśnie z tej parafii. Mieszkał w domu przy dzisiejszej ulicy Orląt Lwowskich 15. Tuż przy kościele, w którym jako chłopiec był ministrantem – wspomina ksiądz prałat Hubert Kowol, w latach 1965-2000 proboszcz parafii pw. Świętej Barbary.
Po kilku słowach obaj mężczyźni mieli wrażenie jakby znali się od wielu lat. Potem poszli do kościoła. – Pokazał konfesjonał, w którym się spowiadał i na kolanach wpatrywał się w ołtarz Świętej Barbary. Między nami zawiązała się taka serdeczna przyjaźń. Łączyły nas również zainteresowania teologiczne. Od tej wizyty profesor przysyłał mi regularnie swoje nowe książki z dedykacjami. A kiedy papież Jan Paweł II wyróżnił go godnością kardynalską, pierwsza moja spontaniczna reakcja była taka: musimy go oficjalnie zaprosić do Bytomia.
Do Bytomia kard. Scheffczyk przyjechał w grudniu 2001 roku. W kościele Świętego Jacka, gdzie był chrzczony, celebrował mszę świętą dziękczynną. Odwiedził swój ukochany kościół Świętej Barbary. Serdecznie został powitany w Operze Śląskiej na przedstawieniu „Tannhausera”. Był w Opolu i nie ominął Góry Świętej Anny. W Rusinowicach spotkał się z dziećmi chorymi na paraliż mózgowy.
W życiu ludzkim nie ma przypadków, twierdzi ksiądz prałat. – 18 maja 1920 roku urodził się w Wadowicach Karol Wojtyła. Jako papież przemienił świat i przyczynił się w wysokim stopniu do powstania zjednoczonej Europy. W tym samym roku, ale trzy miesiące wcześniej, urodził się niedaleko od Wadowic, w Bytomiu, Leo Scheffczyk. Jako teolog przygotował Janowi Pawłowi solidne podstawy światopoglądu katolickiego. W ramach tej teologii przygotował mu także zdrowe zasady kultu Maryjnego. Może dobrze byłoby przypomnieć bardzo wzruszający moment... Bo mówił mi o tym kardynał Scheffczyk. Kult do Matki Boskiej ujawnił się u niego, kiedy jako ośmioletnie dziecko klęczał prze obrazem Matki Boskiej Piekarskiej. Podobne przeżycia miał Jan Paweł II, kiedy po śmierci matki klęczał wraz z ojcem i bratem przed obrazem Matki Boskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej – opowiada ks. Kowol.
A czy to też jest przypadek? W 1965 roku profesor Scheffczyk opuścił Tubingen, gdzie uczył dogmatyki. Został wezwany do Monachium. A na jego miejsce przyszedł nowy profesor dogmatyki... Józef Ratzinger.
Proboszcz Świętej Barbary wspomina o gorącej miłości kardynała do Matki Boskiej. – Habilitacje napisał na temat kultu Matki Boskiej w czasach karolińskich. Jest współautorem sześciotomowej Encyklopedii Maryjnej. Ostatnia jego książka nosi tytuł „Maryja matka i towarzyszka Chrystusa”. Pisał dużo o niepokalanym poczęciu Maryi.
Czy nie ogarnia nas zdumienie i podziw, że kardynał Scheffczyk zmarł 8 grudnia, w dniu Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny – zastanawia się ks. Kowol..
Śmierć kardynała Leo Scheffczyka poruszyła prałatem Kowolem.. – Był moim przyjacielem. I zaprzyjaźniliśmy się tak od razu, przy pierwszej rozmowie. Będzie mi brak kardynała Scheffczyka, tej jego mocnej wiary i katolickiego przeświadczenia i jego artykułów – mówi ze smutkiem bytomski prałat.
![od 7 lat](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.224.0/images/video_restrictions/7.webp)
Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?