MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Piękno ocalone - zdjęcia z albumu fotografa amatora

MONIKA PACUKIEWICZ
Zleceniodawca nie chciał zdjęć dokumentujących piękno dawnego budynku. Ale autor zrobił je po swojemu.
Zleceniodawca nie chciał zdjęć dokumentujących piękno dawnego budynku. Ale autor zrobił je po swojemu.
Na niewielkiej wystawie fotografii "Piękno ocalone", którą w Miejskim Ośrodku Kultury w Miasteczku Śląskim zorganizowała Irena Lukosz-Kowalska, znalazło się kilka nieznanych do tej pory zdjęć.

Na niewielkiej wystawie fotografii "Piękno ocalone", którą w Miejskim Ośrodku Kultury w Miasteczku Śląskim zorganizowała Irena Lukosz-Kowalska, znalazło się kilka nieznanych do tej pory zdjęć. Wystawa pokazuje nieistniejące już zamki i pałace z okolic Tarnowskich Gór. Wśród nich są czarno - białe zdjęcia ruin zamku w Świerklańcu, zrobione na tydzień przed jego rozbiórką. Ich autorem jest Stanisław Kotuła, emeryt, mieszkaniec Świerklańca i członek zespołu folkorystycznego "Brynica".

Nigdy dotąd nie zdecydował się na ich publiczną prezentację.

W latach 60. pan Stanisław był kierownikiem sekcji fotograficznej przy działającym w Tarnowskich Górach Związku Młodzieży Wiejskiej.

Fotografował akademie, pochody, ówczesnych przedstawicieli władzy, budujące się Tąpkowice, w których wtedy mieszkał... Dziś w domu przechowuje trzy skrzynie, w każdej jest 30 pudełek z czterema lub pięcioma filmami. Każdą rolkę dokładnie opisywał w zeszycie. Ale zeszyt zjadły myszy. Na szczęście informacje dodatkowo zapisywał na pudełkach.
- Fotografować nauczyłem się sam. Mieszkałem w internacie z kolegami, którzy kończyli technikum fotograficzne. Stąd to moje zamiłowanie - opowiada pan Stanisław. On sam został technikiem elektrykiem. Od około 1957 roku zaczął fotografować.

- Za pierwszą wypłatę kupiłem Praktikę FX 3. Była wspaniała do zdjęć reporterskich, robionych na przykład znad głowy.

Tym właśnie aparatem robił zdjęcia ruin zamku w Świerklańcu. Rozbudowaną przez Donnersmarcków wspaniałą budowlę zniszczył w 1945 roku pożar. Resztki murów rozebrano w 1961 roku. Tydzień wcześniej obfotografował je pan Stanisław.

- Te zdjęcia miały być już zrobione na następny dzień. Zleceniodawca mówił, że ma z nimi jechać do Gliwic. Po co? Nie wiem - opowiada fotograf.

Zdjęcia ruin robił ze statywu, wykorzystał cały film. Był brzydki dzień, mżyło. Wszystkie fotografie robił spod parasola. Zleceniodawcy się śpieszyło. Uwiecznił go na jednym zdjęciu: mężczyzna w okularach, czarnym skórzanym płaszczu i kapeluszu.

- Po co mówić o nazwiskach, skoro facet od lat nie żyje? Powiedziałem mu, że nie oddam filmu, bo kupiłem go za własne pieniądze. Ale wieczorem na wszelki wypadek zrobiłem duplikat. Na następny dzień były gotowe odbitki na dużym formacie. Ale nikt ich nie odebrał. Tydzień potem zamek rozebrano.

Na odbitkach z czasem zaczął rysować syn pana Stanisława. Ale film wciąż jest w dobrym stanie.

- Polecenie miałem takie, aby fotografować najbardziej zniszczone części zamku. Chyba po to, by uzasadnić konieczność rozbiórki. Ja starałem się robić po swojemu, pokazać jak najwięcej.

Wystawę w holu MOK-u można oglądać do końca września.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rusza 61. Festiwal w Opolu. Znamy szczegóły

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto