Pałac Kawalera w Świerklańcu będzie przez najbliższe dni najbardziej strategicznym miejscem dla polskiej piłki. To tu bowiem kadra Pawła Janasa ma opracować tajne plany, które pozwolą jej pokonać w najbliższą sobotę na Stadionie Śląskim Węgrów i cztery dni później w Ostrowcu Świętokrzyskim San Marino, aby nadal liczyć się w grze o awans do finałów mistrzostw Europy.
- Pierwsi już w niedzielę prosto z meczu w Zabrzu dotarli zawodnicy Groclinu Grodzisk Mariusz Liberda i Marcin Zając. Wczoraj listę przyjeżdżających otworzył Jacek Krzynówek - opowiada kierownik reprezentacji Krzysztof Rola-Wawrzecki.
Piłkarze docierali do Świerklańca w różny sposób. "Stranieri" lądowali w Pyrzowicach, przedstawiciele Legii Warszawa i Tomasz Dawidowski z Amiki Wronki wybrali pociąg, pozostali zdecydowali się na podróż samochodami.
- Musieliśmy podzielić się zadaniami, żeby ich wszystkich poodbierać i dostarczyć na miejsce - dodał kierownik kadry, który sporo czasu spędził na placu Andrzeja czekając na opóźnione pociągi.
Największą niespodzianką był tymczasem fakt, że w czasie gdy większość zawodników rozpakowywała już swoje bagaże nadal nie było w Pałacu samego selekcjonera. Jego nieobecności nie potrafili wytłumaczyć współpracownicy. Trener dojechał na miejsce o 15.30.
Po obiedzie kadrowiczów czekała odnowa biologiczna w pobliskich Reptach, dziś przygotowania do meczów ruszą pełną parą, zaplanowano dwa treningi. W obawie przed szpiegami rywali ich miejsce nie jest znane.
- Muszę jeszcze rozejrzeć się w jakim stanie są boiska - dyplomatycznie mówił Rola-Wawrzecki, choć przecież trudno uwierzyć, że takie działania zostawia się na ostatnią chwilę.
Tajne przez poufne będzie zresztą hasłem obowiązującym. W środę wybrańcy Janasa rozegrają spotkanie kontrolne, najprawdopodobniej z Piastem Gliwice.
- Zgodnie z ustaleniami będzie to sparing zamknięty dla obserwatorów, nie zamierzamy ujawniać rywalom swoich kart - oświadczył Michał Kocięba, rzecznik PZPN.
Z największym niepokojem Janas oczekiwał na meldunki o stanie zdrowia kadrowiczów. I nie miał powodów do uspokojenia. Najpierw "posypał" się Jacek Zieliński, któremu odnowiła się stara kontuzja i o konieczności przyjazdu na jego miejsce poinformowano Jarosława Bieniuka z Amiki Wronki, potem uważnie przyglądano się Marcinowi Baszczyńskiemu, poszkodowanemu w meczu z Garbarnią Szczakowianką Jaworzno.
- Jest już lepiej, ale sam nie wiem czy będę gotowy do soboty - powiedział sam zawodnik Wisły Kraków.
Niemal tradycyjnie na drobny uraz narzeka Emmanuel Olisadebe, który nie wystąpił w ostatnim meczu Panathinaikosu, nieoficjalnie wiadomo, że problemy z naciągniętym mięśniem dotyczą także Jerzego Dudka.
- Kontuzja Jurka to tylko plotka - uspokajał kierownik reprezentacji.
Wieczorem dotarli już wszyscy kadrowicze, za wyjątkiem Olisadebe, który spodziewany jest dziś rano.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?