Dwa tragiczne wypadki zdarzyły się w ubiegłym tygodniu nad zalewem Nakło-Chechło. W czwartek uszkodzeniem kręgosłupa zakończył się skok "na główkę" ponaddwudziestoletniego mężczyzny, a w sobotę śmiercią zakończyło się zasłabnięcie innego w wodzie po forsownym wysiłku.
- Osoby, które wypoczywają nad zalewem, często nie zdają sobie sprawy z tego, że z pozoru niewinna zabawa może się tragicznie skończyć. Wypadek, który wydarzył się w czwartek, to skutek skoku na głowę do płytkiej wody w pobliżu brzegu. Ludzie często wchodzą do wody po spożyciu alkoholu, wtedy pewnie wszystko wydaje im się możliwe. Niestety, koniec bywa tragiczny - przestrzega Krystian Niejodek, prezes oddziału Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Tarnowskich Górach.
Codziennie nad zalewem pracuje dwóch etatowych ratowników. Pilnują kąpieliska od 9.00 do 19.00. Społecznie pomaga im kilku innych ratowników. Nie są jednak w stanie zapanować nad głupotą i brakiem wyobraźni.
- Ludzie pływają na przykład na dwuosobowym kajaku w pięć osób lub na czteroosobowym rowerku wodnym w ósemkę. Często przeliczają się też, jeśli chodzi o własne siły i umiejętności - opowiada prezes WOPR-u.
W sobotę trójka młodych ludzi postanowiła przepłynąć zalew Nakło-Chechło. Tam i z powrotem. Podczas drogi powrotnej jeden z mężczyzn wyczerpany wysiłkiem zasłabł i poszedł pod wodę... Nie powiodła się próba wyciągnięcia go przez kolegów. Udało się jednak poprosić o pomoc oczyszczających dno zbiornika strażaków-płetwonurków z Bytomia. Bardzo szybko podpłynęli łodzią do wzywających pomocy ludzi i zanurkowali. Mężczyznę wyciągnięto z wody. - Nie dawał żadnych oznak życia.
Natychmiast powiadomiliśmy przez stację pogotowie i WOPR. Szybko rozpoczęliśmy akcję reanimacyjną. Na brzegu, po około 20 minutach, reanimację przejął lekarz pogotowia. Zakończyła się sukcesem, bo chłopakowi udało się przywrócić oddech. Zabrało go pogotowie - opowiada Piotr Rybicki, strażak z bytomskiej jednostki ratownictwa wodnego.
Niestety, mężczyzna zmarł w nocy z soboty na niedzielę w tarnogórskim szpitalu.
- Prawdopodobnie był zbyt długo pod wodą - przypuszcza Niejodek.
Jak wpłynąć na wypoczywających nad wodą ludzi, by zachowali zdrowy rozsądek i trzeźwość, nie tylko umysłu? Ratownicy twierdzą, że próbują już wszystkiego. W wypożyczalniach wiszą regulaminy, jak i ile osób może płynąć np. kajakiem czy rowerem wodnym. Niestety, po wyjściu z wypożyczalni regulamin pozostaje zwykle pustym pojęciem, bo na kajak i tak zamiast dwóch wsiadają cztery osoby.
Paliwo na stacjach będzie tańsze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?