MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

O człowieku, który chce kupić dwie bytomskie kopalnie

Grażyna Kuźnik
Wiesław Wiśniewski nie  potrafi sobie wyobrazić Bytomia ogarniętego 50-procentowym bezrobociem. - Chcę dać górnikom pracę, ale bez przywilejów - przyznaje.
Wiesław Wiśniewski nie potrafi sobie wyobrazić Bytomia ogarniętego 50-procentowym bezrobociem. - Chcę dać górnikom pracę, ale bez przywilejów - przyznaje.
Stać mnie na przejęcie dwóch kopalń, co uratuje miasto od upadku. Przemysłowiec - to brzmi nieźle - stwierdza z lekkim uśmiechem 47-letni Wiesław Wiśniewski, jeden z najbogatszych ludzi w Polsce, prezes firmy Liberty ...

Stać mnie na przejęcie dwóch kopalń, co uratuje miasto od upadku. Przemysłowiec - to brzmi nieźle - stwierdza z lekkim uśmiechem 47-letni Wiesław Wiśniewski, jeden z najbogatszych ludzi w Polsce, prezes firmy Liberty Poland SA z Bytomia. Niczym reprezentant dawnej arystokracji przemysłowej, ma już piękną rezydencję w pobliżu kopalni i ogromny majątek. Ale dla górników jest po prostu "prywaciarzem".

A takiemu się nie ufa. Żaden ze związkowców z zagrożonych zamknięciem kopalń nie pojawił się jeszcze u prezesa Liberty.

- Nie zna się na kopalniach, kasę zrobił za granicą i na komórkach. Co on wie o węglu? To niepoważne - denerwują się górnicy z KWK "Centrum".

Prawdziwy magnat

- Pewnie nie odróżnia szyby od szybów - uważa Mirosław Truchan z Solidarności kopalni "Centrum". - O tym panu mało kto słyszał, więc chyba zależy mu głównie na rozgłosie, bo na pieniądzach to on już siedzi. Dobry milioner, który chce ratować miasto? Ten pomysł można między bajki włożyć.
Wielu bytomskich górników w ogóle nie wie, że w ich mieście mieszka człowiek, który może kupić nie jedną, ale dwie kopalnie, chociaż każdemu podoba się pałacyk z wieżyczkami, który kilka lat temu został starannie odnowiony. Na tle zaniedbanych bytomskich kamienic ta willa dawnego nadszytgara kopalni "Centrum" jest czymś wyjątkowym. Właśnie tutaj czasem mieszka prezes Wiśniewski.

- Nigdy przedtem nie myślałem o kupnie kopalni. Kto wie, może to duch nadszytgara natchnął mnie tym pomysłem - żartuje Wiesław Wiśniewski.

Jego firma sprzedaje telefony komórkowe, poza tym spółka zarządza satelitarnym systemem monitorowania pojazdów i serwisem telefonów firmy Sony Ericsson w krajach Europy Środkowej. W ubiegłym roku Liberty Poland podwoiła przychody - do 180 mln zł. Tygodnik "Wprost" umieścił Wiśniewskiego na 82. miejscu listy najbogatszych osób w Polsce.

Bogaty i przyzwoity

Bytomianie zaczęli się teraz bardziej interesować Wiśniewskim. W Internecie można znaleźć pełne entuzjazmu opinie, że nareszcie pojawił się ktoś bogaty, ale przyzwoity. Rozchodzą się wieści, że Wiśniewski dorobił się w Austrii na telewizorach, a w Polsce ma 150 salonów sprzedaży telefonów komórkowych i 300 pracowników. Podróżuje helikopterem, ma kolekcję zabytkowych samochodów, w tym dwa czerwone jaguary, ma też pałac przy głównej ulicy Bytomia. Wspomaga szpitale i organizacje charytatywne.

W cyberprzestrzeni są głosy pochwalne, ale pod ziemią panuje nieufność.

- Na jego luksusy będziemy robić za grosze - przewidują górnicy. - Tak jak u Chojnackiego, który ma własną kopalnię Siltech w Zabrzu. Nie dostają "14", nie ma "barbórki". Robią, bo gdzieś muszą, bo inaczej zęby w ścianę wbić.

Inni dodają, że nie wierzą w dobre serce przyszłego magnata węglowego. Ale skoro on w kopalniach widzi interes, to i państwo mogłoby zarobić. Ich zdaniem, to może być argument w rozmowach z rządem.

Żyła złota na studiach

Wiesław Wiśniewski urodził się w Bytomiu, ale jego rodzina pochodzi ze Lwowa. Ojciec, Aleksander Wiśniewski, był analitykiem, inżynierem informatykiem, wykładowcą, a przede wszystkim... pracoholikiem. Były lata, gdy pracował na kilku posadach. Zdaniem syna, miał wybitny umysł i własną tajemnicę.

- Nic nie wiem o rodzicach ojca, o jego krewnych. Nie znam dziadków, nie wiem, kim byli. Podobno mieli majątek. Z całej rodziny tylko ojciec przeżył wojnę, ale nigdy na ten temat nic nie mówił, nawet mojej matce. Nie pytaliśmy, bo wspomnienia były dla niego zbyt bolesne - opowiada bytomski biznesmen.

Rodzice poznali się już po wojnie. Matka - Jadwiga - nie pracowała, wychowywała troje dzieci. Wiesław jest najmłodszy, ma starszego brata i siostrę. Tylko brat nie ma żyłki biznesmena - siostra zna się na interesach, ma własne sklepy. Idąc jej śladem, Wiesław ukończył technikum elektroniczne, potem studia na Wydziale Informacji Naukowo-Technicznej na Uniwersytecie Śląskim.

- Zawsze chciałem mieć własne pieniądze, chociaż w domu mieliśmy dobre warunki. W szkole średniej też pracowałem, byłem akustykiem na zabawach. Na studiach mogłem już sobie kupić dwa samochody. Dzięki spółdzielni studenckiej myłem okna. To była żyła złota, zarabiałem trzy razy więcej niż ojciec - mówi Wiśniewski.

Nic za darmo

Kiedyś umył okna sklepów na niemal całej głównej ulicy w Siemianowicach Śląskich. Ale to nie był jego pomysł na życie. Skończył studia w 1981 roku - przeczuwał, że w Polsce sporo się zmieni. Już z żoną, swoją studencką miłością, postanowił emigrować.

Zaczynał od zera, dzisiaj uważa się za człowieka sukcesu. Ale jego zdaniem, w życiu nie ma nic za darmo. Zawsze dużo pracował, ryzykował finansowo, żył swoimi pomysłami. Żona jest ostrożna, nie akceptowała jego trybu życia i pracoholizmu. Sama prawie nigdy nie pracowała, więc nie rozumiała, że ktoś może być obdarzony tak wielką zawodową pasją. Dzisiaj są w separacji. Mają dwoje dzieci, syna studenta i młodszą córkę w gimnazjum. Wiesław Wiśniewski nie ukrywa, że ma już inną partnerkę - razem są już od prawie dziesięciu lat. Wspólnie pracują.

Gdy rząd austriacki wydał decyzję przyznającą Polakom prawo do azylu, Wiśniewski się nie wahał. Wyjechał do Wiednia.

Zawziąłem się

Nie znał niemieckiego. Wziął się do mycia schodów, zresztą chwytał się każdej pracy.

- Było ciężko, ale się zawziąłem. Pracowałem jak niegdyś ojciec na trzech posadach. Szło mi dobrze, bo już wkrótce zebrałem tyle kapitału, żeby otworzyć własną firmę. To było moje marzenie: mieć coś własnego - mówi Wiśniewski.

W 1984 roku otworzył swój pierwszy sklep z telewizorami. Kontrahenci nie traktowali go jednak poważnie: nie dość, że cudzoziemiec, to ma tylko jeden sklepik. Grundig zbywał go byle czym. Obawy miał nawet jego wspólnik, który świetnie znał się na telewizorach, ale nie miał kapitału. Wiśniewski właśnie z powodu tej wiedzy zaproponował mu spółkę.

- Miałem w tym własny cel. Gdybym plajtował, to mojemu najlepszemu specjaliście nie musiałbym płacić - żartuje Wiśniewski. - Ale on nie chciał ryzykować. Aż wreszcie przyśniło mu się, że żebrze pod kościołem. Uznaliśmy to za dobry znak i założyliśmy spółkę. To był sukces. Po dwóch latach miał już własny dom i najnowszego mercedesa.

Być najszybszym

Zasada Wiśniewskiego brzmi: Ja wam pokażę! Dostawca telewizorów wkrótce przekonał się, że zyskał dobrego partnera. Płacił w terminie i brał mnóstwo telewizorów, które eksportował tirami do Europy Wschodniej, Czech, Rosji, Polski, Jugosławii. To były lata ciężkiej pracy. Powstawały też nowe sklepy, a serwis był otwarty przez całą dobę.

- Miałem pieniądze, ale nie czułem do końca satysfakcji - przyznaje Wiśniewski - To było takie pośrednictwo, a ja chciałem czegoś więcej.

W 1989 roku otworzyły się granice w Polsce, zmienił się ustrój. Wiśniewski znowu się wahał, nie wiedząc, czy to jest szansa dla niego. Poradził się pewnego Żyda z Polski. Co ma robić? Zostać tutaj, czy wracać do kraju?

- Odpowiedział mi, że gdybym chciał być pracownikiem, to Austria jest idealna. Pensje są wysokie. Praca od 7 do 15, potem można kopnąć w stołek i robić, co się podoba. Ale gdybym chciał być poważnym pracodawcą, to nie mam tu szans.
Oni byli szybsi.

Wiesław Wiśniewski na emigracji był 13 lat i wrócił do Polski, do Bytomia. Założył firmę Liberty, której nazwa pochodziła z przeczytanej w dzieciństwie książki o wyspie wolnych ludzi, Libertatii. Nazwę skrócił tak, żeby Niemcy mogli ją wymówić.

Firma zajmowała się między innymi produkcją telewizorów fińskiej Nokii. Zdobycie jej licencji nie było łatwe, ale w końcu się udało. Miał to być telewizor 21-calowy wysokiej jakości i w przystępnej cenie. Telewizory były produkowane w Zabrzu, w hali wydzierżawionej od fabryki Mera Elzab.

- Produkcja to było to, co najbardziej mnie interesowało. Chociaż jeden z prezesów Nokii uważał, że jestem świetnym marketingowcem, ale do produkcji się nie nadaję. Znowu pomyślałem: Ja wam pokażę! Osiągaliśmy bardzo dobre wyniki, biliśmy Niemców na głowę.

Ale już po dwóch latach Nokia zamknęła cały dział produkcji telewizorów. To był szok, ale okazało się, że miała rację. Finowie postawili na telefonię komórkową, Wiśniewski także.
Dzisiaj Liberty ma 130 sklepów, 20 procent klientów abonamentowych Polkomtelu, 350 mln złotych obrotu rocznie. Jest 16. pod względem wielkości firmą telekomunikacyjną w kraju. Z takim dorobkiem Wiśniewski spokojnie może mówić o kupnie kopalni.

Bez przywilejów

- Ktoś może uznać ten pomysł za nierealny, ale ja mam inne zdanie. Bytom nie może nagle stracić dwóch kopalń, bo miasto umrze. Ludzie zostaną bez pracy, przecież nigdzie wokół nie ma żadnych posad. Kopalnie można zamykać wtedy, gdy ludzie mają gdzie odejść. Upadną nie tylko moje trzy sklepy bytomskie, bo to dla mnie niewielka strata, ale też knajpki w centrum, sklepiki, księgarnie. Nie chcę do tego dopuścić - tłumaczy biznesmen.

Nie wyobraża sobie miasta, gdzie bezrobocie sięgnie prawie 50 proc. Przecież tutaj się urodził. Pamięta, że kiedyś było tu osiem kopalń.

- Chcę dać górnikom pracę. Ale bez przywilejów, bo to już przeszłość - przyznaje.

Zapewnia jednak, że ludzie będą zarabiać na życie. Gdy na początku lat 90. zakładał firmę w Polsce, niektórzy bali się pracy u prywatnego właściciela. Mówili, że zaczepiają się tylko na chwilę, bo to niepewne miejsce. A niedawno prezes Liberty pożegnał swoich pierwszych emerytów.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto