Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nielegalne wyścigi na ulicach Piekar

ANNA DZIEDZIC
W tym niebezpiecznym miejscu odbywają się ryzykowne zawody.
W tym niebezpiecznym miejscu odbywają się ryzykowne zawody.
Na trop niebezpiecznie zabawiającej się grupy młodych ludzi wpadła piekarska policja. Zabawa polega na tym, że rozpędzonym nawet do 150 km/godz. samochodem kierowca wjeżdża pod wiadukt kolejowy na granicy Piekar ...

Na trop niebezpiecznie zabawiającej się grupy młodych ludzi wpadła piekarska policja. Zabawa polega na tym, że rozpędzonym nawet do 150 km/godz. samochodem kierowca wjeżdża pod wiadukt kolejowy na granicy Piekar Śląskich i Radzionkowa.

Ci, którzy choć raz widzieli ten wiadukt, wiedzą, jak bardzo ryzykują ci, których pociąga podobna "zabawa". Przejazd pod nim jest bowiem bardzo wąski. I choć ruch odbywa się tam w obu kierunkach, to jednocześnie mieści się tam tylko jeden samochód. Dwa na pewno się tam nie miną.

- Tego typu praktyki trwają już co najmniej od lipca. Wygląda to tak: jeden z kierowców zatrzymuje się na drodze od strony Radzionkowa w poprzek jezdni. Tym samym blokuje wjazd pod most innym samochodom, jadącym z Radzionkowa. Drugi kierowca jedzie obwodnicą piekarską. Rozpędza maksymalnie swój samochód i z impetem wjeżdża w wąski przesmyk pod mostem - opowiada kom. Roman Rabsztyn, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Piekarach Śląskich.

Podobne wyścigi i popisy sprawności za kierownicą odbywają się w centrum Piekar, na przykład na ulicy Bytomskiej.

Krótkie filmy wideo, obrazujące te popisy, przez pewien czas można było oglądać w Internecie. W portalu internetowym Onet "rajdowcy" mieli nawet własną stronę. Właśnie tam można było zobaczyć ich popisy. Przy okazji można też było dokładnie poznać miejsca, w których się odbywały.

Na jednym z filmów widać, jak kierowca samochodu robi tzw. młynek na ulicy Bytomskiej, niedaleko piekarskiej Bazyliki. Młynek to nagły obrót samochodu dokoła własnej osi o 360 stopni. Taki młynek piekarscy "mistrzowie kierownicy" wykonują w biały dzień, gdy ruch na ulicy jest spory.

Policjanci rozpracowali już kilka osób, należących do grupy fanatycznych "kierowców rajdowych". Usiłują dotrzeć do reszty.

- Znamy osobę, która kiedyś się w to bawiła, ale już tego nie robi. Znamy też marki samochodów, którymi ścigają się ci ludzie. Jedna z nich to Honda Civic - relacjonuje Rabsztyn.
Wyścigi w centrum miasta, czy bicie rekordów prędkości pod starym kolejowym mostem na granicy Piekar i Radzionkowa to zabawa emocjonująca, lecz z pewnością bardzo ryzykowna. Policja dotarła już do ludzi, którzy twierdzą, że czasem dochodzi tam do kolizji. Nie zawsze bowiem kierowcy uda się przy dużej prędkości "trafić" w wąski przejazd pod wiaduktem. Jednak kiedy dochodzi do kraksy, a wiadomo, że to się zdarzało, nigdy nie informuje się o tym policji. Wiadomo, że w wyścigach bierze nawet udział samochód typu bus, który pod most wjeżdżał z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę.
Policjantom zależy na dotarciu do grupy osób podwyższających sobie w ten sposób poziom adrenaliny, jednak mają w tej sprawie ograniczone możliwości działania.

- Możemy ich ukarać mandatem za powodowanie bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia innych. Natomiast jeśli doszłoby z ich winy do wypadku, to wówczas sprawcy będą odpowiadać za to przed sądem. My będziemy wtedy wszczynać postępowanie karne. Tego typu praktyki są niebezpieczne i ryzykowne nie tylko dla ich organizatorów. Przecież może się zdarzyć, że na taki rozpędzony samochód wpadnie przypadkowo ktoś inny. Przecież po ulicy jeżdżą i chodzą także inni użytkownicy. Mówiąc o tej sprawie, mamy nadzieję dać tym osobom trochę do myślenia - powiedział "DZ" kom. Rabsztyn.
Norbert Brząkała, prokurator rejonowy w Tarnowskich Górach, jest zaskoczony, że jeszcze nie ukarano "rajdowców".

- Jestem zaskoczony tym, że policja jeszcze się nie uporała z tą sprawą. Przecież wystarczy ich przypilnować. Istnieje wiele różnych możliwości, począwszy od zabrania takiemu komuś prawa jazdy - mów Brząkała.

Faktem jest jednak, że zanim rozpocznie się kolejny wyścig, jego organizatorzy prawdopodobnie dokładnie sprawdzają, czy w pobliżu przypadkiem nie kręci się jakiś radiowóz. W większości też jazdy odbywają się nocą.

Sama jazda z niedozwoloną prędkością i stwarzanie zagrożenia dla innych użytkowników drogi jest kwalifikowana jako wykroczenie. Grozi za nie grzywna lub nawet kara do roku pozbawienia wolności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto