MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa Polski Strażaków Płetwonurków

Maria Klimczyk
Nasi płetwonurkowie w zeszłym roku zajęli piąte miejsce na mistrzostwach. W tym roku powinno być lepiej. Fot. L. Usińska
Nasi płetwonurkowie w zeszłym roku zajęli piąte miejsce na mistrzostwach. W tym roku powinno być lepiej. Fot. L. Usińska
Trochę słońca, sporo chmur, silny wiatr i duża fala towarzyszyły wczorajszym treningom bytomskich strażaków na zalewie Nakło Chechło. Trenowali kilka godzin, bo zanadto nie mogli się forsować.

Trochę słońca, sporo chmur, silny wiatr i duża fala towarzyszyły wczorajszym treningom bytomskich strażaków na zalewie Nakło Chechło. Trenowali kilka godzin, bo zanadto nie mogli się forsować. W nocy wyjechali do Bornego Sulimowa na Mistrzostwa Polski Strażaków Płetwonurków.

Rok temu zajęli piąte miejsce i była to najlepsza lokata w historii startów bytomskiej PSP na mistrzostwach. Indywidualnie najlepszy wynik wśród bytomian odnotował Marcin Kuźnicki z OSP Sucha Góra, zajmując ósme miejsce. Jak będzie teraz?

- Jesteśmy dobrze przygotowani, ale konkurencja jest ogromna. Ponadto ćwiczymy u siebie, gdy tymczasem niektóre drużyny już od dwóch tygodni trenują w Bornem Sulimowie. My będziemy mieć tylko jeden dzień na trening - mówi Adam Wilk, zastępca komendanta PSP w Bytomiu, również płetwonurek.

Na mistrzostwach każde województwo wystawia po dwie drużyny, do tego dochodzą jeszcze ekipy trzech szkół pożarniczych. Województwo śląskie reprezentować będą strażacy z Bytomia i Rybnika.

Nasi to Marcin Zdybał, Piotr Rybicki i Arkadiusz Kowalski. Zabierają ze sobą cześć sprzętu, m.in. tzw. mokre pianki, maski, fajki, płetwy, butle i automaty z powietrzem.

Stratują w konkurencjach indywidualnych i drużynowych. Obie różnią się zasadniczo, ale w obu liczą się czas i precyzja wykonania poszczególnych elementów. Za każdą nieprawidłowość otrzymuje się punkty karne, przeliczane na sekundy.

Strażak płetwonurek musi przepłynąć dystans 80 metrów, co wcale nie jest proste. Zaczyna od podestu, potem płynie 20 metrów pod wodą na bezdechu bez aparatu tlenowego i dopływa do drugiego podestu. Tam pięć metrów pod wodą ubiera aparat tlenowy i płynie 30 metrów wzdłuż liny kierunkowej. Dopływa do zanurzonej w wodzie i obciążonej beczki i wtłacza do niej powietrze z własnego aparatu tak długo, aż beczka wypłynie na wodę. Później trzeba przepłynąć 10 metrów wzdłuż liny i 20 metrów w wodzie, by znaleźć bramkę, w którą trzeba trafić rzutką. Niby proste, bo bramka ma półtora metra szerokości; problem w tym, że widoczność pod wodą sięga góra pół metra.

Inaczej wygląda konkurencja drużynowa. Trzech zawodników musi przepłynąć łodzią (wiosłową) 50 metrów do pomostu, skąd jeden z nich rzuca rzutką do koła ratunkowego. Kolejne 70 metrów, boja, skok do wody bez aparatu, gdzie na głębokości ośmiu metrów, leży manekin. Trzeba go odszukać i wynieść na powierzchnię. Łódź płynie 80 metrów i omija boję: dwóch ratowników nurkuje i płynie pod wodą 70 metrów na jednym aparacie. Wypływają na powierzchnię i następne 75 metrów płyną na fajce. Najlepsze drużyny potrzebują na to około 5 minut, bytomianie sześć.

- To wręcz mordercza konkurencja, po dopłynięciu do mety zawodnicy słaniają się na nogach - twierdzi Wilk.

Bytomianie przygotowywali się do mistrzostw około dwóch tygodni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto