W finale, który już jutro zobaczymy na telewizyjnych ekranach, przekonamy się, kto zwyciężył, a także zobaczymy, kto stanął przed ołtarzem. Wielka przygoda bytomskiej pary, Małgorzaty Magdziarz oraz Grzegorza Nowaka, rozpoczęła się w lipcu od... sms-a do TVN.
- Pomysł był mój, wysłałam więc sms-a, następnie historię naszego związku, list motywacyjny z uzasadnieniem, dlaczego akurat my i nasze zdjęcia - opowiada Małgorzata. - Odpowiedź była błyskawiczna. Spodobaliśmy się im od samego początku.
Małgorzata ma 24 lata. Pracuje w jednej z bytomskich szkół. Uczy dzieci z klas I-III. Pan Grzegorz, starszy od niej o 5 lat, zajmuje się marketingiem w firmie przetwarzającej poliuretany.
Program zaczął się we wrześniu. Z kilkuset par wybrano zaledwie kilkadziesiąt. W szranki stanęło 50 par. Z dziesięciu par, które brały udział w kolejnym programie, do następnych przechodziły tylko dwie. Naszą parę czekały jeszcze cztery ćwierćfinały. W sumie w ostatecznej rozgrywce zmierzyło się 10 par. W każdym ćwierćfinale para z najmniejszą ilością punktów przegrywała. W finale spotkały się dwie najlepsze.
- Najbardziej stresujące były konkurencje, podczas których trzeba było odpowiadać na czas. Pierwsze porażki bardzo długo przeżywałam - wspomina pani Małgorzata. Pomysłowość organizatorów była naprawdę wielka. Pokaz umiejętności tanecznych, kulinarnych, wokalnych, wybór bielizny dla damy swego serca, szermierka, itd.
- Wiedziałem, na przykład, że mam parodiować Krawczyka - opowiada Grzegorz. - Jednak o większości konkurencji nie mieliśmy pojęcia. Przygotowaniem był nasz dziewięcioletni staż. Do quizu przygotowywaliśmy się w ten sposób, iż pisaliśmy sobie różne pytania. Zadaliśmy sobie ponad trzysta pytań z różnych dziedzin.
Atmosfera była bardzo dobra.
- Są pary, z którymi do tej pory utrzymujemy kontakt, a Jarek i Manuela, najwięksi konkurenci, są bardzo sympatyczni. To jednak zupełnie inne temperamenty niż my, ale znaleźliśmy wspólny język - przyznaje Małgorzata.
Małgorzata i Grzegorz są parą od dziewięciu lat. Poznali się w ... szpitalu.
- Stąd też nasza ksywa w programie, czyli... pacjenci. Poznaliśmy się na oddziale laryngologicznym w byłym szpitalu górniczym i od tamtego czasu jesteśmy parą - wspomina Małgorzata.
Choć wynik finału jest im doskonale znany, Małgorzata i Grzegorz zachowują pokerową twarz. Utrzymują, iż termin ślubu jest już ustalony. Ślub odbędzie się 19 lipca, o ile już się nie odbył...
- Planów na razie nie mamy. Od początku nie chcieliśmy myśleć i nastawić się na to, że wygramy, żeby później nie rozpaczać i nie roztrząsać, co zrobiliśmy źle. Niektórym parom zdarzyło się wzajemne obwinianie się, były łzy i zgrzytanie zebów - stwierdza Małgorzata.
Czy udział w programie zbliżył do siebie parę z dziewięcioletnim stażem?
- My na pewno sprawdziliśmy nasze uczucie - mówi Grzegorz. - Nie żałujemy udziału w teleturnieju. Zawsze jest to przygoda. Podeszliśmy do niej jak do zabawy. Są już pierwsze oznaki sympatii. Podchodzą do nas ludzie i proszą o autografy. Nie czujemy się jednak żadnymi gwiazdami. Jesteśmy takimi samymi ludźmi, jak przed programem - zapewnia.
Jedyne wady, które musieli u siebie wzajemnie zaakceptować, to, jak zgodnie twierdzą, gadulstwo Małgorzaty, którego nie sposób wytępić oraz wrodzony pesymizm Grzegorza.
- Z tym pesymizmem nie jest jednak tak źle - stwierdziła Małgorzata.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?