MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Marek Plawgo niezadowolony ze swego startu

JACEK BŁASIAK
Jest srebro, choć mogło być złoto, żałuje biegacz. Fot. R. Jakoktochce
Jest srebro, choć mogło być złoto, żałuje biegacz. Fot. R. Jakoktochce
W weekend w Szczecinie, na stadionie im. Wiesława Maniaka, srebrnego medalisty igrzysk olimpijskich w Tokio'64 i najszybszego wówczas białego człowieka na świecie, odbyły się lekkoatletyczne mistrzostwa kraju.

W weekend w Szczecinie, na stadionie im. Wiesława Maniaka, srebrnego medalisty igrzysk olimpijskich w Tokio'64 i najszybszego wówczas białego człowieka na świecie, odbyły się lekkoatletyczne mistrzostwa kraju. Naszym, bytomskim reprezentantem, choć w barwach Warszawianki, był niedawny mistrz świata juniorów, potem odnoszący już sukcesy jako senior, Marek Plawgo.

Pan Marek w swojej koronnej konkurencji, 400 metrów przez płotki, w finale uzyskał czas 49,60 sek. i zdobył srebrny medal. Złoto (medale były z prawdziwego złota, a nie jak dotychczas jedynie pozłacane) zgarnął Paweł Januszewski, właściwie jedyny krajowy rywal mogący dorównać bytomianinowi, który tym razem go przewyższył.

- Od dłuższego czasu wygrywałem, choć minimalnie, z Januszewskim, więc teraz drugie miejsce właśnie za nim jest dla mnie porażką - przyznaje Plawgo. - Była to dla mnie taka swoista lekcja pokory i mobilizacja do dalszego treningu, bo choć mistrzostwa Polski traktuję poważnie, to nastawiam się na większe imprezy. Jak do tej pory jest to mój pierwszy przegrany bieg z Januszewskim na najważniejszej imprezie krajowej.

Srebrny medal na pewno jest nie do pogardzenia, ale w lekkiej atletyce wyróżnikiem wartości biegacza jest jeszcze uzyskany czas.

- To był mój najgorszy czas w tym sezonie - dodaje pan Marek. - I jeden z najgorszych w karierze. Jako junior biegałem szybciej. Istnieje taki przelicznik, który pozwala porównać czasy na czterysta metrów płaskie i przez płotki. Ja na płotkach tracę około czterech sekund do dystansu płaskiego, a to jest za dużo. Biegam przez płotki gorzej technicznie i stąd ta strata. Mam problemy z zachowaniem rytmu między płotkami. Rytm i technikę biegu miałem zawsze nierówne, nawet na treningach. Gdy wszystko się udawało, to uzyskiwałem dobre wyniki, ale raz się udaje, raz nie. Ponieważ sporo startowałem na dystansie płaskim, przygotowania do płotków okazały się zbyt krótkie i teraz to się odbija. Jest za mało czasu, by to poprawić, wobec tego na zbliżających się mistrzostwach Europy w Monachium, w pierwszej dekadzie sierpnia, najprawdopodobniej wystąpię tylko na płaskie czterysta metrów.

Czy to oznaczać może definitywny rozbrat z płotkami? Trener Marka Plawgi, Jan Widera, z przekonaniem zawsze twierdził, że jego podopieczny jest do płotków stworzony.

- Wybór płaskiego dystansu dotyczy tylko tego sezonu, a właściwie tylko najbliższych mistrzostw Europy - twierdzi Plawgo. - Płotki będą zawsze dla mnie najważniejsze. Gdzieś popełniliśmy mały błąd chcąc pogodzić oba rodzaje biegu. Dziś uważam, że jestem za słaby, by coś zwojować na płaskim dystansie na przyszłorocznych mistrzostwach świata. Na płotkach będę miał na pewno więcej szans. Teraz brakuje mi tak zwanego obiegania i doświadczenia, ale to przyjdzie z czasem.

Teraz celem są mistrzostwa Europy.

- Przez najbliższe dwa i pół tygodnia będę miał spokój i poświęcę się tylko treningom. Na szczęście na zdrowie nie narzekam. Intensyfikacja przygotowań i treningów spowodowała, że we wrześniu będę miał na studiach sesję egzaminacyjną. Na wszystko poza sportem mam mało czasu, nawet na moją drugą pasję, komputery - zakończył Marek Plawgo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto