Bytomianin rapuje po śląsku. Poznajcie Marcina Grosa
Bytomianin Marcin Gros, który tworzy muzykę i występuje pod pseudonimem Grosu, rapuje głównie o swoim rodzinnym mieście, ale także o Górnym Śląsku. W tym roku wydał album zatytułowany „Medium”, na którym znalazł się m.in. utwór „Diament”, do którego zresztą zrealizowano teledysk. W wideoklipie widzimy Elektrociepłownię Szombierki czy osiedle generała Ziętka. Postanowiliśmy porozmawiać z artystą o pasji do muzyki, lokalnym patriotyzmie oraz planach na przyszłość.
Rozmowa nie mogła nie zacząć się od pytania o początki. Nasz rozmówca wskazuje, że muzyką zaczął interesować się w szkole podstawowej. Słuchał wówczas różnych wykonawców - zarówno hip-hopowych (Liroy, 2 Pac czy Wzgórze Ya-Pa 3), jak i rockowych (Queen). Nie obcy był mu także gatunek zwany nu-metalem (najprościej można stwierdzić, że było to połączenie rapu z cięższymi brzmieniami), który święcił triumfy w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych i na początku obecnego wieku. W tamtym okresie ogromną popularnością cieszyły się takie zespoły, jak Korn czy Limp Bizkit. Przełomem - jak wyjaśnia Grosu - był jeden z albumów Eminema, który do liceum przyniosła jedna z jego koleżanek.
- Wtedy dopiero wkręciłem się bardziej w ten temat. Przejście z słuchania do tworzenia to był krótki impuls. Pierwsze kawałki były nagrywane dla żartów, lecz gdy telewizja Viva grała kawałki polskich ekip hip-hopowych to stwierdziłem, że warto zrobić to na poważnie. Pierwsze bity sklejane na komputerze i teksty pisane w zeszycie to już klasyka. Tak to się zaczęło - opowiada w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" Marcin Gros.
Jego kariera muzyczna cały czas się rozwija. W tym roku - jak już zostało to wspomniane - ukazał się krążek "Medium". Zarówno w teledyskach (w wideoklipach można zobaczyć okolice Stroszka, Szombierek, Miechowic czy Bobrka), jak i warstwie tekstowej, czuć śląskiego ducha, co dla artysty jest dość istotnym aspektem. Chodzi o lokalny patriotyzm i szacunek do miejsca, z którego się pochodzi. - Mam dużo wspomnień związanych ze znajomymi okolicami i swoim osiedlem - dodaje Grosu.
Nic więc dziwnego, że w tekstach pojawia się gwara śląska. - Specjalistą w gwarze nie jestem, ale bardzo podoba mi się pisanie tekstów po śląsku, bo jest to wyzwanie, żeby tekst się fajnie "lepił", a później dobrze brzmiał. Wiadomo, że nie każdy spoza regionu to "kupi", mam tego pełną świadomość, dlatego też pozwalam sobie tworzyć utwory po polsku - nie mam z tym problemu - wyjaśnia.
Marcin Gros, na co dzień, pracuje w Zabrzu na poczcie przy sortowaniu paczek. Sporo jednak czasu poświęca muzyce. - Jest to świetne hobby i fajnie było by mieć z tego jakieś pieniądze, póki co zostaje satysfakcja, bo realia są jakie są i nie jest tak łatwo wyjść z podziemia. Jednak gdyby była realna możliwość żyć z muzyki, to z pewnością bym zaryzykował - mówi w rozmowie z "DZ".
Grosu obecnie skupia się na promowaniu albumu "Medium", ale nie ukrywa, że "w głowie pojawiają się nowe pomysły". - Na ich realizację będzie trzeba chwilkę poczekać. Jedno jest pewne - nie mam zamiaru odpuścić. Bądźcie czujni i czekajcie na nowe rzeczy - kończy Marcin Gros.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?