Między innymi na dworcu autobusowym przy pl. Wolskiego, na pl. Sikorskiego, na przystankach przy ul. Zabrzańskiej, koło Tesco, na ul. Świętochłowickiej kier. w centrum, na ul. Miechowickiej, ul. Felińskiego (pętla autobusowa) ,ul. Stolarzowickiej (w kier. centrum), ul. Strzelców Bytomskich/Łokietka (Stro-szek, w kier. centrum) a także na placu Jana Sobieskiego.
- Dobrze, że chociaż na tych głównych przystankach można się ogrzać - mówi pani Wiesława, którą spotkaliśmy na pl. Wolskiego, gdzie czekała na autobus do Będzina. - Irytuje mnie tylko fakt, że niektórzy traktują ten kosz z koksem nie jak źródło ciepła, ale stoją przy nim i palą papierosy - mówi będzinianka. Koszt, jaki miasto poniosło tylko w ciągu pięciu dni (ustawienie i rozpalenie 10 "koksiaków") to kwota ok. 6 tys. 350 zł brutto.
Na jedną dobę zużywa się ok. 1,5 t koksu.
Zdaniem mieszkańców, koksowników powinno być jednak zdecydowanie więcej. - Bytom to duże i rozległe miasto, z wieloma przystankami - mówi pan Artur, który codziennie dojeżdża z Bytomia do Piekar Śląskich. - Dla mnie to trochę dziwne, że w Piekarach, które w porównaniu z Bytomiem są jednak zdecydowanie mniejszym miastem, jest dziesięć koszy z koksem. A jak się okazuje, w Bytomiu jest w zasadzie tyle samo - podkreśla.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?