Nic nie wiadomo o nowych zniszczeniach spowodowanych przez odłamki demontowanego pieca byłej Huty Bobrek. Nikt poszkodowany nie zgłosił się na pogotowie. Przypomnijmy, że w piątek po południu, podczas rozbiórki wielkiego pieca, wysadzono w powietrze zastygłą na jego dnie surówkę. Sporej wielkości kawałki metalu niczym grad posypały się na sąsiadujące z terenem huty ulice.
- Nie mieliśmy więcej takich zgłoszeń poszkodowanych osób - poinformował nas wczoraj oficer dyżurny bytomskiej straży miejskiej. - Patrolowaliśmy okolice huty, ale nie znaleźliśmy więcej odłamków.
Podobne informacje uzyskaliśmy również z IV Komisariatu Policji w Szombierkach.
- Wczoraj i przedwczoraj nie zgłosił do nas nikt poszkodowany odłamkami wyburzanego pieca. Nie odkryliśmy również więcej
zniszczeń - powiedział DZ oficer dyżurny IV Komisariatu.
W wyniku wybuchu najbardziej ucierpiała elewacja budynku firmy Abisal przy ul. Świętej Elżbiety. Pokaźny kawałek pieca przebił również dach budynku przy ul. Stalowej. Kilka odłamków spadło na pobliskie podwórko. Jak do tego doszło?
- Demontowanie pieca trwało od 25 maja. Wcześniej, gdy zamykano hutę, na jego dnie pozostawiono pięciometrową warstwę surówki. Jej rozkruszanie przeprowadzano metodą prób i błędów. Firma, która się tym zajmowała nie do końca kontrolowała piątkowy wybuch pieca - poinformował nas asp. Jarosław Kubik, który w piątkowe popołudnie pełnił dyżur w Komendzie Miejskiej Policji w Bytomiu. - Odłamki metalu lądowały w promieniu pięciuset metrów od huty. Na szczęście, nic się nikomu nie stało.
Całą sprawą zajęła się bytomska prokuratura.
Migracja i przemoc: Szwecja w kryzysie integracyjnym
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
