Granat i skrzynkę pełną niewypałów znaleziono wczoraj około godziny 18.00 na szkolnym podwórzu Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 6 w Bytomiu. Zardzewiałe pociski przypadkowo odkopał Janusz Białorudzki, woźny.
- Sądziłem na początku, że natrafiłem na jakąś puszkę. Chciałem ją podważyć łopatą i wtedy zobaczyłem granat - mówi Białorudzki.
Natychmiast powiadomił straż pożarną i policję. Wezwano dyrektora szkoły.
Niewypały znaleziono w odległości około metra od wybetonowanej płyty szkolnego boiska. Na szczęście wczoraj trwała jeszcze przerwa świąteczna i szkolne boisko było puste.
- Poleciłam panu woźnemu wykopać kilka dołków, ponieważ zamierzaliśmy posadzić tam drzewa. To właściwie jedyne miejsce, gdzie tak naprawdę można było je posadzić - mówi Małgorzata Niewrzela, dyrektorka ZSO nr 6 przy bytomskim placu Klasztornym.
Procedura postępowania podczas podobnych akcji zawsze jest taka sama. Straż pożarna i policja mają za zadanie przede wszystkim zabezpieczenie miejsca, gdzie znajdują się niebezpieczne znaleziska. Od razu powiadamia się również wojskowych saperów, którzy odkopują pozostałe jeszcze w ziemi niewypały. Oceniają również ich potencjalną siłę rażenia oraz decydują, czy konieczna jest ewakuacja pobliskich domów. Do czasu przybycia saperów, miejsce zdarzenia mają zabezpieczać policjanci lub strażacy.
- Często zdarza się, że saperzy uczestniczą akurat w innych akcjach i przyjeżdżają po niewypały po kilku godzinach lub nawet dopiero następnego dnia - powiedział "DZ" kpt. Adam Wilk, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Bytomiu.
Saperzy nie dotarli do Bytomia późnym wieczorem. Okazało się, że niewypały najprawdopodobniej nie stanowią niebezpieczeństwa na tyle poważnego, by konieczna była ewakuacja pobliskich budynków.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?