Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Georg Bruning - burmistrz z żelaza

GRAŻYNA KUŹNIK
Georg Bruning (1851-1932) był najdłużej pracującym burmistrzem w dziejach Śląska.
Georg Bruning (1851-1932) był najdłużej pracującym burmistrzem w dziejach Śląska.
Musiało minąć wiele lat, żeby mieszkańcy Śląska znowu docenili niemieckich budowniczych. Postacie tych architektów i urzędników długo należały do zakazanej historii regionu.

Musiało minąć wiele lat, żeby mieszkańcy Śląska znowu docenili niemieckich budowniczych. Postacie tych architektów i urzędników długo należały do zakazanej historii regionu. Nazwiska Holtzego, Grundmanna, Bruninga wymazane zostały z dziejów Śląska. Zniszczono nawet ich groby.

Być może wkrótce dr Richard Holtze, jeden z założycieli Katowic, doczeka się pomnika. To pozwoli wydobyć z cienia inne sylwetki, na przykład Georga Bruninga. Burmistrz Bytomia, tak jak Holtze, całe życie poświęcił na rozwój swojego miasta i zmarł przed nasileniem się nacjonalizmów. Ich postacie jednak nadal budzą kontrowersje.

- Między Holtzem a Bruningiem jest wiele podobieństw, ale są też różnice. Holtze budował Katowice od podstaw, Bytom był miastem od XIII wieku, tyle że bardzo prowincjonalnym. Bruning to zmienił, był świetnym gospodarzem i należy mu się z naszej strony uznanie - stwierdza historyk Jan Drabina, autor wielu książek z dziejów Bytomia.

Brud i kurz

Dzisiaj w willi Bruninga nie ma żadnego śladu po burmistrzu-budowniczym. Ale przynajmniej jego dom przetrwał. Willa Fryderyka Grundmanna, zarządcy Katowic, nie miała tyle szczęścia. Secesyjna budowla w centrum miasta została zburzona.

- Bruning zmarł w 1932 roku, można powiedzieć w samą porę, bo uniknął konfrontacji z nazizmem. Żył w trudnych czasach. Nikt nie oskarżał go o to, że był ,polakożercą", że z jego powodu wybuchały konflikty polsko-niemieckie. Gdy zmarł tuż przed dojściem Hitlera do władzy, był już sędziwym człowiekiem - mówi Drabina.

Georg Bruning miał zaledwie 32 lata, gdy został burmistrzem miasta na krańcach Niemiec. Był rok 1883, Bytom liczył 26 tys. mieszkańców. Miasto odstraszało przybyszów fatalnymi drogami i wiejską atmosferą. Pisano wtedy w oficjalnych raportach: "Miasto Bytom odznacza się kiepskim brukiem, słabym oświetleniem, nadmiarem brudu i kurzu". Jednak doktor praw z Westfalii uznał, że właśnie tutaj znajdzie pole do popisu.

Historyk Maciej Droń uważa, że Bruningowi należy się tytuł "Bytomianina stulecia".

- To niespotykane, żeby jedna osoba pełniła funkcję burmistrza bez przerwy aż 36 lat - podkreśla Maciej Droń. - Chyba tylko Bruningowi to się udało. Wciąż był wybierany na nowe kadencje. Dzięki niemu miasto nabrało wielkomiejskiego szlifu. Bruning zajął się budową brukowanych ulic, kanalizacji i oświetlenia, stawiał gmachy użyteczności publicznej. Do dzisiaj służą mieszkańcom.

Zapyziałe miasteczko wzbogaciło się wkrótce o teatr i dom koncertowy, Królewski Instytut Higieniczny, miejską rzeźnię, nowoczesny zakład rehabilitacyjno-leczniczy dla młodzieży, obszerną pocztę i wiele innych instytucji. Powstały kilometry bardzo dobrych dróg, eleganckie kamienice. Miasto się rozrastało, wymagania mieszkańców były coraz większe. Teatralny zespół bytomski grał ambitne dzieła takich autorów, jak Szekspir, Molier, Wagner, Verdi, Puccini.

Nikt nie słyszał o żadnych aferach czy korupcji w urzędzie Bruninga. On sam był nieprzekupny i skromny. Budując różne instytucje, nie pamiętał o sobie. Nie załatwił sobie na boku mieszkania, jak to się zdarza obecnym włodarzom miast. Widocznie jednak mieszkał w warunkach, które nie pasowały do jego rangi, bo mieszkańcy postanowili w końcu sami ufundować mu willę.

Willa z herbami

Wkrótce Bruning otrzymał tytuł nadburmistrza Bytomia. Na zachowanym zdjęciu widzimy go we wspaniałym łańcuchu.

- Przywilej noszenia złotego urzędowego łańcucha był zaszczytem, na który zasługiwali tylko nieliczni - wyjaśnia Droń.

Kamienicę przy Kurfurstenstrasse 4 zaczęto budować w 1901 roku, gdy burmistrz Bruning skończył 50 lat. Willę z herbami Bytomia ulokowano w pobliżu konwiktu czyli internatu dla chłopców oraz gmachu redakcji polskiego "Katolika". 25-arową parcelę odstąpiła parafia św. Trójcy.

Projektantem domu był architekt Karl Brugger, autor wielu secesyjnych budynków w Bytomiu.

- Jego dzieła są charakterystyczne dla naszego miasta. To był wysokiej klasy specjalista. Brugger zaprojektował Liceum Ogólnokształcące na placu Sikorskiego, budynek zakładu energetycznego. Jego charakterystycznym znakiem jest jasna, glazurowana cegła - mówi Barbara Klajmon, konserwator zabytków w Bytomiu.

Rezydencja Bruninga nie wszystkim się jednak podobała; niektórzy uważali, że dom jest zbyt surowy. Burmistrz nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń. Wprowadził się tutaj tylko z żoną Dorotheą.

- Niewiele wiemy o jego życiu osobistym - przyznaje Jan Drabina. - Było przykładne. Ale przeżył osobistą tragedię, której szczegółów nie znamy. W wieku 14 lat zmarł jego syn Johannes. Pochowano go w grobowcu na katolickim cmentarzu Mater Dolorosa.

Po śmierci jedynego syna Bruning jeszcze bardziej rzucił się w wir pracy. Chciał z Bytomia zrobić metropolię, co niemal mu się udało.

- Pierwsza wojna przekreśliła te ambitne plany - mówi Jan Drabina. - Bruning odszedł ze stanowiska w 1919 roku. Miał wtedy 68 lat.

Nikt nie będzie głodny

Za czasów Bruninga miasto prawie trzykrotnie zwiększyło liczbę mieszkańców. Bytomianie szanowali go nie tylko za pasję budowania, ale także za dobre serce. Był dożywotnim prezesem Towarzystwa Wspierania Ubogich. Związek prowadził kuchnię ludową, wydawał posiłki, opiekował się bezrobotnymi niezależnie od narodowości. Burmistrz uznał, że w jego mieście nikt nie będzie głodny.

"Gazeta Górnośląska" pisała, że w 1884 roku, gdy Bruning był od trzech lat burmistrzem, miasto wydało na samo dożywianie ludności 70 tys. marek.

Bytomski magistrat nie był zbyt upolityczniony, zajmował się przede wszystkim administracją. Następca Bruninga miał poważne kłopoty w czasach hitlerowskich.

W 1945 roku wdowa po Bruningu nie wyjechała z Bytomia. Nie chciała opuszczać grobów syna i męża. Wyrzucono ją z wilii, szykanowano, resztę życia spędziła w domu opieki sióstr boromeuszek. Zmarła w 1950 roku.

- Została pochowana w rodzinnym grobie pod murem w zachodniej części cmentarza Mater Dolorosa, ale grobowiec Bruningów już nie istnieje. Nie wiadomo, dlaczego tak się stało - mówi Jan Drabina.

Willę burmistrza przejął Skarb Państwa. Korzystał z niej najpierw resort górnictwa. Księga wieczysta posiadłości zawiera informację, że w 1968 roku prawo jej użytkowania otrzymało Ministerstwo Obrony Narodowej. Powstała tutaj Wojskowa Komenda Uzupełnień i odtąd teren willi był niedostępny.

- WKU już się stąd wyprowadziło, ale nie wiadomo, co będzie dalej z budynkiem. Stoi opustoszały. Willa powinna służyć mieszkańcom, w jakiś sposób upamiętniać burmistrza tak oddanego miastu, jakiego później już nie było - uważa Maciej Droń.

W Bytomiu nie ma żadnej tablicy upamiętniającej Bruninga. Holtze ma przynajmniej swoją płaskorzeźbę na domu, w którym mieszkał. O bytomskim burmistrzu zapomniano tak, jak o Fryderyku Grundmannie. Ale wszyscy trzej na Śląsku nie mają swojego grobu.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto