Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dyrektorka wprowadziła zakaz wstępu dla rodziców ale zapomniała ich o tym poinformować

Agnieszka Klich
Iwona Szymańska nie może odprowadzić swojej córki Natalii pod drzwi klasy. Uważa, że nie jest to w porządku. Lucyna Usińska
Iwona Szymańska nie może odprowadzić swojej córki Natalii pod drzwi klasy. Uważa, że nie jest to w porządku. Lucyna Usińska
Butelka po wódce i obnażający się w szkolnej toalecie mężczyzna spowodowały, że rodzice nie mogą wchodzić do jednej z bytomskich podstawówek. Zakaz dotyczy Szkoły Podstawowej nr 6 przy ul. Królowej Jadwigi.

Butelka po wódce i obnażający się w szkolnej toalecie mężczyzna spowodowały, że rodzice nie mogą wchodzić do jednej z bytomskich podstawówek.

Zakaz dotyczy Szkoły Podstawowej nr 6 przy ul. Królowej Jadwigi. Wydała go Jolanta Bury, dyrektorka szkoły. Obowiązuje od około dwóch tygodni. Żeby wejść do publicznej szkoły i, na przykład, porozmawiać z wychowawcą lub innymi nauczycielami, rodzice najpierw muszą się wpisać do księgi obecności. Jest wyłożona tuż przy wejściu. Jeśli tego nie zrobią, do szkoły, w której uczą się ich dzieci, nie wejdą. Każe im się czekać na wywiadówkę.


Książka albo zeszyt uwag

Rodzice z zarządzenia dyrektorki nie są zadowoleni. Narzekają, że utrudnia im się kontakt z wychowawcami. A potem słyszą, że nie interesują ich własne dzieci.

– Często chodzę do szkoły. Teraz, żeby porozmawiać z nauczycielem, muszę się wpisywać do książki albo kontaktować przez zeszyt uwag – mówi Ewa Sypytkowska, matka Adama, ucznia szóstej klasy. – W szkolnej łazience znaleziono kiedyś butelkę po wódce. I dyrektorka stwierdziła, że na pewno zostawił ją któryś z rodziców. Skąd ta pewność? Jak można mówić takie rzeczy – dziwi się Sypytkowska.
Dyrekcja twierdzi, że nie ma problemu z kontaktowaniem się rodziców z nauczycielami i wychowawcami. – Rodzice w każdej chwili mogą porozmawiać z nauczycielem. Muszą się tylko wpisać do książki. Chcemy wiedzieć, kto wchodzi na teren szkoły – tłumaczy Mirosław Młynek, wicedyrektor szkoły.

Wprowadzenie zakazu tłumaczone jest dbałością o bezpieczeństwo dzieci. – W łazience została znaleziona butelka po wódce. Był też przypadek, że dostał się tam obcy mężczyzna, a potem obnażał się przed uczniami – twierdzi Młynek. – Takie sytuacje są niedopuszczalne. Musimy im zapobiegać – dodaje.

Zakaz utrudnia życie przede wszystkim rodzicom uczniów pierwszej klasy. Jeszcze niedawno odprowadzali swoje maluchy pod samą klasę. Teraz nie wolno im wchodzić do szkoły. Po uczniów schodzi nauczycielka. – Dla pierwszaka szkoła jest nowością i, przynajmniej na początku, wymaga on opieki rodziców – żali się Iwona Szymańska, matka pierwszoklasistki Natalii.

Trzeba pogratulować?
Zakaz dyrektorki publicznej podstawówki... pochwala Stefania Wawer, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Bytomiu. – Trzeba pogratulować pani dyrektor wprowadzenia takiego rozporządzenia. Nie ma nic ważniejszego niż bezpieczeństwo uczniów – mówi Wawer.
Rodzice nie mogą zrozumieć, dlaczego wprowadzono takie ograniczenia bez skonsultowania się właśnie z nimi. Zamieszanie jest ogromne, bo do dziś nikt ich nie poinformował o przyczynach zakazu wstępu do publicznej szkoły. A przecież jest już październik... – Nie poinformowaliśmy jeszcze oficjalnie rodziców, dlaczego zakaz został wydany. Wkrótce w szkole będą powieszone plakaty informacyjne – zapewnia Młynek.


Plakatowy dialog

Rozmowa na plakaty to dość oryginalny pomysł. Dyrektor Młynek zapomniał jednak, że żeby przeczytać te plakaty, trzeba wejść do szkoły. A tego przecież rodzicom robić nie wolno.
– Szkoła nie powinna stwarzać sztucznych barier między nauczycielami i rodzicami. Musimy dbać o bezpieczeństwo dzieci, więc kontrola osób wchodzących do budynku powinna być skuteczna, ale delikatna. Zakaz odprowadzania pierwszaków do klas, nie rozwiąże problemów – podkreśla Maciej Osuch, społeczny rzecznik praw dziecka ze Śląska. – Rodzice i szkoła muszą dojść do porozumienia i wspólnie ustalić zasady dbania o bezpieczeństwo uczniów – dodaje Krzysztof Brzeziński, główny specjalista zespołu badań i analiz Biura Rzecznika Praw Dziecka w Warszawie. Rodzicom zakaz wydaje się śmieszny. Szkoła zaś uważa go za mądre posunięcie. Dla dobra dzieci obie strony muszą dojść do porozumienia.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto