Uschnięte drzewa to zdecydowanie antywizytówka bytomskiego rynku. Posadzone tutaj wiele lat temu drzewa nie mają liści. Te zaobserwować można było jedynie na dwóch okazach przy wlocie ulic Gliwickiej i Piastów Bytomskich. Te od strony ulic Krakowskiej i Szymanowskiego nie mają ich już wcale. Urzędnicy kilka miesięcy temu zapowiedzieli, że jesienią drzewami zajmie się dendrolog, który określi, dlaczego schną. Później podjęta zostanie decyzja o tym, co zrobić z uschniętymi drzewami.
Dendrologiczna wizja na bytomskim rynku odbyła się w ostatnią środę. Efekt? Nie dość, że drzewa trzeba będzie wyschnąć, to konieczna będzie również wymiana ziemi, w której do tej pory rosły.
- Drzewa trzeba usunąć i to jak najszybciej, bo zagrażają bezpieczeństwu przebywających na Rynku ludzi - mówi Arkadiusz Rusnak, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Zieleni i Gospodarki Komunalnej. - Otrzymaliśmy już zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków na wycinkę. Prace ruszą w najbliższych tygodniach - po uprawomocnieniu się decyzji konserwatora - dodaje.
Drzewa na bytomskim rynku zostały, zgodnie z aktualnie panującą modą, posadzone w specjalnych betonowych misach. Ich korzenie nie miały więc miejsca na odpowiedni rozwój. Specjaliści uważają, że po dziesięciu latach drzewa takie należy wykopać i posadzić tam, gdzie będą mogły się prawidłowo rozwijać. Tymczasem te, które rosną na rynku w Bytomiu mają już około dwudziestu lat.
- W trakcie oględzin specjalisty okazało się, że w betonowych misach rozwinął się grzyb niszczący rośliny. Zleciliśmy już ekspertyzę gleby i za kilka dni będziemy znali odpowiedź na pytanie, jak z nim walczyć - mówi Arkadiusz Rusnak.
Nie wiadomo jeszcze, czy z bytomskiego rynku znikną wszystkie drzewa, czy może uda się uratować te, na których liście jeszcze są.
- Będziemy się starali je uratować, ale najpierw musimy zobaczyć, co wykaże ekspertyza gleby - mówi Małgorzata Węgiel-Wnuk, rzeczniczka bytomskiego ratusza.
Zniknięcie drzew z rynku nie oznacza jednak, że miejsce to stanie się betonową pustynią. Urzędnicy planują, że w przyszłym roku rynek znów się zazieleni, ale na razie nie wiadomo, jakie rośliny będą mogły zostać tu posadzone. Urzędniczy przymierzają się do podobnej opcji, czyli drzew posadzonych w betonowych misach, ale niewykluczone, że zastąpią je drzewa posadzone w donicach. Wszystko wykażą ekspertyzy.
Miasto planuje też w najbliższych latach przebudowę rynku, jednak wszystko uzależnione jest od pozyskania zewnętrznych środków finansowych.
- To poważna inwestycja. Wysłaliśmy już wniosek o środki z funduszu norweskiego, ale nie mamy na razie odpowiedzi - mówi Małgorzata Węgiel-Wnuk. - Z rozmów z mieszkańcami wiemy, że chcieliby powrotu zielonego rynku, jednak wszystkie zmiany będą wymagały opinii konserwatora.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?