Desperaci

Kilka godzin spędził wczoraj rano na dachu dwupiętrowej kamienicy przy ul. Siennej w Bytomiu Rozbarku mężczyzna, który chciał popełnić samobójstwo. Tak przynajmniej powiedział policji, która ustaliła również, że mężczyzna... od trzech dni nie pił i być może to było przyczyną jego desperacji. Inną przyczyną być może były również problemy ze zdrowiem. Na Sienną o godz. 8.00 przyjechali strażacy, policja i karetka pogotowia. Na pomoc wezwano również psychologa - policyjnego negocjatora z Katowic, ponieważ w Bytomiu takiego człowieka nie ma.

Najpierw jednak z mężczyzną na dachu próbowała rozmawiać jego żona. Ten powiedział jednak, że nie zna kobiety, bo swoją żonę... zabił. Po kilku rozmowach i próbie dostarczenia desperatowi alkoholu, mężczyzna zgodził się jednak porozmawiać z żoną, a potem zejść z dachu. Stało się to jednak dopiero około 9.30, zanim do Bytomia przyjechał negocjator. Nie wiadomo, czy mężczyzna już wcześniej podejmował tak desperackie kroki.

To nie jedyne dziwne zdarzenie, które miało miejsce wczoraj w Bytomiu. Około godz. 16.00 strażacy dostali kolejne wezwanie. Tym razem z okna II piętra kamienicy przy ul. Powstańców Warszawskich kobieta zrzucała na ulicę szklane butelki. Na szczęście nikt nie ucierpiał, ale na miejsce incydentu przyjechały trzy wozy strażackie. Kobietę udało się uspokoić. Prawdopodobnie cierpi ona na zaburzenia psychiczne.